Kontra w centrum – ANDRZEJ BŁASZCZYK
W zasadzie życzenia dobrej pogody są bez sensu. Bo co to znaczy dobra pogoda, jeśli rzucamy życzenie ogólnie, od niechcenia, tak, jak rzuca się bukiet kwiecia czy niedopałek papierosa? Dla wyjeżdżających nad jeziora, dobra pogoda to bezchmurne niebo, wysoka temperatura, ewentualnie ze szczyptą wiatru. Ale w tym samym czasie rolnik, który od długiego czasu, czeka na deszcz, jak ta kania, spoglądając na słońce, ciśnie z irytacją beretem o glebę i skomentuje sytuację słowami powszechnie uznawanymi za niecenzuralne.
W czas upału promienieją producenci lodów i okularów słonecznych, zaś wytwórcy kaloszy i peleryn pogrążeni są w głębokim smutku. Jakby to określił filozof “wszystko zależy, co komu leży”. Ale już zupełnie osobliwa sytuacja panuje w zakresie pogody dla kierowców, przynajmniej, jeśli śledzimy opinie specjalistów. Jeśli ma padać albo zapowiada się zadymka, specjalista ostrzega kierowców i prosi o ostrożną jazdę. Jeśli nie ma deszczu ani zadymienia, zawsze znajdą się jakieś mgły, oblodzenia albo szać taka jej mać, zatem specjalista ostrzega kierowców i prosi o ostrożną jazdę.
Ale przecież bywają w naszej strefie klimatycznej takie dni, kiedy jest słońce, znakomita widoczność, zero mgieł i w ogóle warunki super.
“Tu cię mam – myśli zestresowany kierowca – teraz wreszcie usłyszę słowa otuchy, zanim ruszę w drogę”. Jednak twarz specjalisty na ekranie zasępia się i mówi on -“owszem, warunki są idealne i to właśnie jest szalenie niebezpieczne. Wyluzowani psychicznie kierowcy są skłonni do nonszalancji i brawury, a więc przy pięknej pogodzie zagrożenie wypadkami rośnie, a więc ostrzegamy kierowców i prosimy o… etc.
“Dochodzimy więc do przygnębiającego wniosku, że coś takiego, jak dobra pogoda dla kierowców, w przyrodzie nie istnieje.Nawet tam, gdzie wydawałoby się, powinna panować całkowita zgodność, a więc w jednej branży i zbliżonej specjalizacji, nawet tam nie ma zgody. Hodowca słodkich winogron, który wysoko sobie ceni światło słoneczne i temperaturę powyżej 30 stopni Celsjusza, zmierzy się nienawistnym wzrokiem z hodowcą buraka cukrowego, który lubi wilgotną glebę. Niby oba dążą do słodyczy w ustach per saldo, a i tak złapią się za gardło.
Nieustannie mamy z tą pogodą jakieś problemy. Ledwo przestały grozić nam powodzie z topniejących śniegów, już mamy zagrożenie pożarami z powodu upałów. A przecież i tak nie borykamy się z tajfunami, tornadami, kilkuletnią suszą, albo wieczną zmarzliną.
Tak czy inaczej, kiedy już nabierzemy tchu, żeby życzyć komuś “dobrej pogody” warto zapytać go wcześniej o parę rzeczy: z czego żyje, w jakiej branży pracuje, jak u niego z ciśnieniem tętniczym i układem krążenia, jakie ma wykształcenie, odznaczenia, tatuaże i jakie ma plany na wieczór.
Kiedy już trochę o odbiorcy życzeń wiemy, to mu życzymy.
Dan 2.07.2002
ANDRZEJ BŁASZCZYK