Jaki sens jest w poprawianiu dachu tylko nad jednym mieszkaniem, jeżeli cały jest w katastrofalnym stanie? Może taki, by konfliktować lokatorów, a może, by przymuszać do wykupywania lokali na własność
W 22. numerze “GCz” opisywaliśmy kłopoty mieszkańców budynku przy ul. Krakowskiej 40/42 w Częstochowie. Jego właścicielem jest Zakład Gospodarki Mieszkaniowej TBS, pod zarządem którego blok, wybudowany na początku lat 60. oraz jego otoczenie stały się kompletną ruiną. Dzisiaj stan kamienicy zagraża zdrowiu i bezpieczeństwu lokatorów. Dach, ściany i schody sypią się, podwórko i podjazd usiane są dziurami, w zalewanych przez wodę i źle wentylowanych mieszkaniach rośnie grzyb. – To porażające. Płacimy wysokie czynsze, a nikt się nie przejmuje naszymi kłopotami ani dyrekcja, ani administracja, ani prezydent, który na zebraniach przedwyborczych obiecywał nam złote góry – mówi Ewa Wąsala miszkanka bloku.
Problemy lokatorów piętrzą się z dnia na dzień. Nie mają już sił, by walczyć o swoje prawa, nie wiedzą, gdzie się udać po pomoc. – Właściciel posesji ignoruje nasze prośby, nic nie robi, by poprawić nasz byt. Czy na tym polega piecza nad mieszkańcami? – pytają mieszkańcy. Z całą pewnością nie – dyrektor ds. technicznych ZGM TBS Zbigniew Muchalski, może nieopacznie w rozmowie z nami, potwierdził, że to jego zakład odpowiada za ogólny stan techniczny budynku.
Dokończenie str. 3
Nasza interwencja przyniosła poruszenie wśród zarządu. Z wyjaśnieniem zadzwonił do nas dyr. ds. eksploatacji Jan Marek Krykowski. Ale to za mało. Lokatorom, którzy nadal żyją w koszmarnych warunkach, pomoc i poprawa warunków bytowania należy się obligatoryjnie, nie wystarczą prowizorki. Półśrodki – załatanie jednej dziury czy remont kawałka dachu, nad pokojami lokatora, który zdecydował się wykupić w ostatnich dniach mieszkanie – nie załatwiają sprawy. Wręcz przeciwnie wywołują jeszcze większe niezadowolenie i rozpacz, a dodatkowo są źródłem konfliktów. Czy o to właśnie chodzi zarządowi ZGM? – To jest skandal, że remontuje się tylko tę część dachu, leżącą nad lokalem osoby, która właśnie wykupiła mieszkanie na własność. Czy pozostali nie płacą za czynsz? Im ma się nadal lać na głowę? – oburza się Ewa Wąsala. Zgłasza też inny problem. – Przejeżdżając przez bramę urwałam w samochodzie miskę olejową. Kto mi teraz za to zapłaci? To kolejna poważna szkoda, jaka wynikła z powodu złego stanu podwórka. Nasi prezesi reagują jedynie wówczas, gdy coś się stanie. Po mojej interwencji w administracji przybiegli, by dziurę załatać, ale cóż z tego? Po wypadku jednej z mieszkanek, również szybciutko naprawili wyrwę, to też nie rozwiązało problemu. Nikt nie ujął bólu naszej sąsiadce, która znalazła się z powodu wypadku w szpitalu. Czy zawsze będzie się reagować po fakcie? – dodaje pani Ewa.
Problem lokatorów tkwi w stanie własności mieszkań. Jedni mają je wykupione (tym samym tworzą Wspólnotę Mieszkaniową, w której każdy z właścicieli ma jeden głos decyzyjny), drudzy są pod zarządem ZGM-u i mają jeden głos jako cała grupa. Na tym tle wynikają spory – każdy ma swoje zdanie i nie ma porozumienia co do remontów. Skutecznie wykorzystuje to Zarząd, odkładając wszelkie poważne remonty na dalszy plan. W efekcie kamienica ulega coraz większej naturalnej dewastacji. – Wspólnocie mówi się, że będzie musiała pokrywać koszty remontów, dlatego jest im przeciwna i żyjemy w coraz gorszych warunkach – mówi Ewa Wąsala.
URSZULA GIŻYŃSKA
O wyjaśnienie sprawy poprosiliśmy ponownie Zbigniewa Muchalskiego, dyr. ds. technicznych ZGM TBS
Jaki jest sens remontowania tylko części dachu?
– Dopiero pani informuje mnie o tej sprawie. Nie jest mi ona do końca znana, bo remont dachu tego bloku nie był ujęty w tegorocznym planie inwestycyjnym. Najprawdopodobniej wykonano to na zlecenie Oddziału Eksploatacji nr 1 przy ul. Orlik Ruckemana, gdzie zgłoszono usterkę.
Remont wykonano tylko nad mieszkaniem lokatora, który w ostatnich dniach wykupił od Państwa mieszkanie. Czy nie jest to co najmniej dziwne?
– Dla nas nie ma znaczenia, czy ktoś ma wykupione mieszkanie czy nie. Staramy się wykonywać na tej posesji naprawy. To nie jest jedyny nasz blok z takimi problemami. Nie wszystko można zrobić od razu. Sądzę jednak, że powoli wychodzimy z tego marazmu. Mamy bloki w gorszym stanie technicznym, mamy też bardzo ładne budynki.
Prośby i monity są składane od wielu lokatorów. Dotyczą różnych spraw, również naprawy dachu. Czy zgłoszenia tamtych lokatorów są mniej ważne? Nad ich głowami dach nadal jest nie naprawiony.
– Istotnie, rozmawiałem już z panią na temat problemów mieszkańców tego bloku. Postaram się by jego remont znalazł się w planie na przyszły rok. Ale tam jest szczególny problem. Istnieje konflikt.
Konflikt nie ma tu nic do rzeczy. Lokatorzy zapewniają, że płacą za czynsz i należy im się godziwe bytowanie.
– Z tymi opłatami nie jest tak pięknie, ale postaram się żeby mieszkańcom tego bloku mogli żyć lepiej, w lepszych warunkach.
Jedna z lokatorek kilka dni temu przejeżdżając przez bramę, pełną dziur, wyrwała miskę olejową w samochodzie. Pyta się, czy zwrócicie Państwo pieniądze za naprawę uszkodzenia?
– Jeżeli udokumentuje, że zdarzenie miało miejsce z powodu dziury na podjeździe w bramie, to tak. Musi być spisany protokół przy świadku.
Kto powinien być świadkiem?
– Najlepiej, jak ktoś od nas.
Czyli może liczyć na zwrot kosztów?
– Jesteśmy ubezpieczeni. Zarząd Dróg płaci za swoje dziury, my za swoje, czy nam się to podoba, czy nie.
URSZULA GIŻYŃSKA