Łukasz Wiśniewski był jedynym graczem Tytana AZS-u Częstochowa, który został powołany do kadry reprezentacji Polski na tegoroczny Puchar Świata w siatkówce. Drugie miejsce „biało-czerwonych” w tych rozgrywkach było życiowym sukcesem młodego środkowego. Niestety tak szczęśliwie dla Wiśniewski nie zakończył się mecz 8. kolejki PlusLigi jego drużyny – Tytana AZS-u Częstochowa – z AZS Politechniką Warszawską. Po spotkaniu postanowiliśmy przeprowadzić krótką rozmowę z zawodnikiem.
Łukasz Wiśniewski był jedynym graczem Tytana AZS-u Częstochowa, który został powołany do kadry reprezentacji Polski na tegoroczny Puchar Świata w siatkówce. Drugie miejsce „biało-czerwonych” w tych rozgrywkach było życiowym sukcesem młodego środkowego. Niestety tak szczęśliwie dla Wiśniewski nie zakończył się mecz 8. kolejki PlusLigi jego drużyny – Tytana AZS-u Częstochowa – z AZS Politechniką Warszawską. Po spotkaniu postanowiliśmy przeprowadzić krótką rozmowę z zawodnikiem.
Trzy punkty mieliście już w zasięgu ręki. W trzecim secie prowadziliście 24:18. Co się stało?
– Paweł Mikołajczak poszedł na zagrywkę. Postawił wszystko na jedną kartę i mu wyszło. Powtórzył się ten sam dzień, kiedy graliśmy z Gdańskiem, tyle że tym razem role się odwróciły. Nie byliśmy dobrzy w przyjęciu. Po praktycznie wygranym secie przez nas robi się 25:24 dla przeciwnika, kończymy tego seta, przechodzimy do następnego. Ale niestety ta porażka w trzecim secie siedziała nam w głowach.
Patrząc jednak na historię spotkań z Warszawą, można było stwierdzić, że wszystko rozstrzygnie się w tie-breaku.
– Zgadza się. Nastawialiśmy się na walkę. Wiedzieliśmy, że Warszawa postawi ciężkie warunki. Nie myliliśmy się. Tak naprawdę w dwóch pierwszych wygranych przez nas setach Warszawa po prostu nie trafiała z zagrywką. My natomiast graliśmy bez większych błędów i dzięki temu wygrywaliśmy w miarę kontrolując przebieg spotkania. Później Warszawa się wstrzeliła i niestety przegraliśmy.
Za tydzień czeka Was spotkanie wyjazdowe w Bydgoszczy z tamtejszą Delectą. Mecz ten z pewnością będzie dla Was bardzo ciężki. Tym bardziej, że Delecta jest w tym roku na “fali”, zajmuje czwarte miejsce w tabeli i poważnie myśli o medalach.
– Jak najbardziej. My raczej nie będziemy faworytami tego spotkania. Może i dobrze, bo rola faworyta nie jest wcale taka wesoła. Przede wszystkim będziemy tam walczyć i starać się urwać jakieś punkty. Chcemy tam wygrać, ale zdajemy sobie sprawę, że będzie to bardzo trudna przeprawa.
W tym roku zostałeś powołany do kadry reprezentacji Polskiej na Puchar Świata. Nie grałeś w każdym meczu. Jednak kiedy się pojawiałeś na parkiecie, pokazywałeś się z dość dobrej strony. Myślisz, że dostaniesz kolejną szansę od Andrea Anastasiego na występ w kolejnych rozgrywkach międzynarodowych?
– Nie ukrywam, że chciałbym dostać takie powołanie. Mam nadzieję, że pozostawiłem po sobie dobre wrażenie dla trenera. Co będzie dalej, zobaczymy. Para Nowakowski-Możdżonek zagrała kapitalny turniej. Są w świetnej formie, co pokazują w lidze. Myślę, że są numerami 1 i 2 w tej kadrze. Między resztą będzie się toczyła walka o trzeciego środkowego i mam nadzieję, że ponownie dostanę tę szansę.
Rozmawiał:
NORBERT GIŻYŃSKI