Najważniejsze jest trwanie


Spotkania z “Gazetą Częstochowską”
W tym roku częstochowski oddział Związku Polskich Artystów Plastyków obchodził uroczystość 60-lecia. Rozmawiamy z prezesem Czesławem Tarczyńskim, który już 10 lat pełni funkcję prezesa ZPAP-u

Obchody jubileuszu były spektakularne. Jakie refleksje nasuwają się Panu, gdy echa imprez nieco przebrzmiały?
– Przy okazji przygotowań do obchodów dotarliśmy do wielu nieznanych nam dotąd dokumentów. Uwagę przykuwały protokoły z pierwszych posiedzeń. Odkryliśmy, że w tamtych latach w częstochowskim okręgu działali znakomici artyści. To był wyjątkowy czas, luty 1945 roku. Trwała jeszcze wojna, a w naszym mieście już myślano o reaktywowaniu ZPAP-u. Pierwsze spotkanie plastyków miało miejsce w obecnym Domu Rzemiosła przy ul. Kościuszki 6 (dawniej mieściło się tam kino “Polonia”). Przybyło kilkadziesiąt osób, wśród nich wielu artystów z Warszawy, którzy opuścili stolicę po Powstaniu, a także z innych miast. Pierwszym prezesem został Eryk Lipiński. Jednak najważniejszym faktem jest to, że w Częstochowie doszło do reaktywowania związku na arenie ogólnokrajowej.

Jak ocenia Pan przebieg obchodów 60-lecia?
– Do uroczystości przygotowywaliśmy się przez ponad trzy miesiące. Powstała Rada Programowa, którą, prócz mnie, tworzyli: Maria Ogłaza, Krystyna Szwajkowska, Joanna Garasińska, Elżbieta Chodorowska i Jerzy Filip Sztuka. Kulminacyjny punkt obchodów okazał się największym przedsięwzięciem wystawienniczym. Do Miejskiej Galerii Sztuki na wernisaż trzech wystaw, podsumowujących dorobek ZPAP-u, przyszło blisko 800 osób. To przerosło nasze najśmielsze oczekiwania, a jednocześnie dostarczyło wiele satysfakcji. Doświadczyliśmy miłych chwil, poczuliśmy i zobaczyliśmy, że Częstochowa kocha swoich artystów plastyków. Przedsięwzięcie to okazało się wielkim wydarzeniem kulturalnym. Swoje prace zaprezentowało 62 artystów z okręgu częstochowskiego, a na wystawie z okazji 350-lecia Obrony Jasnej Góry, która towarzyszyła naszemu jubileuszowi, ponad 50.
Podczas uroczystości siedmiu naszych członków: Alicję Nadolską, Henryka Kmiecia, Aleksandrę Banek, Jerzego Filipa Sztukę, Stefana Chabrowskiego, Cecylię Szerszeń i Adelę Wiśniewską Prezydent Tadeusz Wrona uhonorował nagrodą okolicznościową. Cecylia Szerszeń i Aleksandra Banek z okazji jubileuszu otrzymały srebrny medal Gloria Artis Ministra Kultury.

Zorganizowanie takiej imprezy wymaga sporych nakładów finansowych.
– Tu muszę podkreślić rolę miasta, które wsparło nas dotacją na ten cel. Pomogli również liczni sponsorzy: Firma Gwardian, Ośrodek Wypoczynkowy “Orle Gniazdo” w Hucisku, Bank Ochrony Środowiska.

Czy miasto wspiera na co dzień działalność ZPAP-u?
– Dzięki opiece Urzędu Miasta udało się utrzymać nasz plener “Jurajska jesień”, który po raz pierwszy zorganizowano w 1975 roku, a do 1989 roku odbywał się pod auspicjami wojewody częstochowskiego. W ubiegłym roku świętowaliśmy 30-lecie tego pleneru i warto przy tym podkreślić, że jest on najstarszym, odbywającym się nieprzerwanie, plenerem w Polsce. Drugą naszą imprezą, która na stałe wpisała się w kulturalny kalendarz miejski, i którą zawsze wspiera Urząd Miasta, jest “Plener miejski”.

Co Pana zdaniem jest największym sukcesem Związku?
– To, że trwamy, mimo trudności, jakie zaczęły narastać w okresie transformacji kraju. Odczuliśmy mocno zmiany polityczne, społeczne, przemysłowe. Niestety, nasza sytuacja, zamiast polepszać się ulega pogorszeniu. Zmienił się w Polsce status artysty plastyka, dziś trudno artyście utrzymać się samodzielnie, a Związek nie jest w stanie pomóc, tym bardziej, że potrzebujących, niestety, przybywa.

Jaką rolę, według Pana, powinien dziś pełnić ZPAP?
– Od początku Związek był pewnego rodzaju związkiem zawodowym, bronił interesów artystów, pomagał socjalnie. Środki na te cele przyznawało Ministerstwo Kultury. Wspomniałem wcześniej o dokumentach, które odkryliśmy. Ze wzruszeniem oglądaliśmy kwity przekazania członkom kuponów na ubranie, cytryn, materiałów opałowych itp. Dawało to pogląd, jak w trudnych warunkach powojennych przyszło im żyć i pracować twórczo. Później wypracowano struktury, które pośredniczyły w zapewnieniu plastykom zatrudnienia. Choć czasem różnie wychodziło.
Dziś wszystko wygląda inaczej. Artyści muszą sami zabiegać o zatrudnienie. Wielu z nich chcąc utrzymać rodzinę pracuje na etatach mających niewiele wspólnego ze swoim wykształceniem. Zadaniem Związku jest organizacja przedsięwzięć artystycznych dla wszystkich swoich członków. Trzeba podkreślić, że polski system fiskalny nie ułatwia życia plastykom.
System pracy wolnego zawodu artysty plastyka jest nieporównywalny z innymi zawodami. Bywa, że dzieło powstaje przez lata, a system fiskalny nakłada obowiązek rozliczania się w systemie rocznym, a składki do ZUS należy płacić co miesiąc.
Nostalgicznie wspominamy czasy, kiedy to mieliśmy przywilej posiadania tzw., konta wyrównawczego “W” który umożliwiał rozliczenie finansowe w systemie trzyletnim.
Podobny mechanizm funkcjonuje w niektórych krajach także dzisiaj, gdzie od dochodu można sobie odliczyć koszty towarzyszące powstawaniu dzieła, a nawet koszty wernisażu.

Artyści skupieni w ZPAP byli założycielami Liceum Plastycznego w Częstochowie.
– Pragnęli w ten sposób zwiększyć wrażliwość artystyczną społeczeństwa poprzez edukacje plastyczną młodych ludzi. Początkowo wielu z nich pracowało w szkole bez wynagrodzenia. W liceum wykształcono i nadal kształci się wielu artystów znanych w Polsce i za granicą

Sądzi Pan, że ten krok wpłynął na wzrost świadomości artystycznej częstochowian?
– W dużym stopniu na pewno, ale edukacja jest ciągle potrzeba, i nie tylko w naszym mieście, również w kraju.

W Częstochowie powstała druga organizacja, skupiająca plastyków, Regionalne Stowarzyszenie Zachęty Sztuk Pięknych. Czy pojawienie się “Zachęty” jest dla ZPAP-u korzystne?
– Należy się cieszyć, że w Częstochowie zawiązało się kolejne stowarzyszenie artystyczne.
Idea powstania takiego Stowarzyszenia narodziła się już parę lat temu i była często przedmiotem dyskusji z jej obecnym przewodniczącym. W ZPAP zrzeszeni są profesjonalni artyści plastycy o różnych specjalizacjach. W “Zachęcie” oprócz plastyków są muzycy, literaci, sympatycy sztuki. Pomimo różnych założeń programowych naszych organizacji będziemy dążyć, w myśl przyjętego oświadczenia, do podejmowania wspólnych inicjatyw artystycznych na terenie naszego miasta.
Od takiej współpracy nie uchylamy się wobec innych stowarzyszeń. Najlepszym przykładem niech będzie wielka wystawa “Artyści Częstochowy XX wieku” do udziału w której zaprosiliśmy koleżanki i kolegów z ZAR-u (Związek Artystów Rzeźbiarzy ) oraz artystów nie zrzeszonych.

Padały jednak głosy, że Zachęta musiała powstać, ponieważ nie wszyscy plastycy mieli szanse na prezentacje swoich prac w Miejskiej Galerii Sztuki, której jest Pan dyrektorem.
– Miejska Galeria Sztuki w Częstochowie jest instytucja kultury prezentującą wartościowe dokonania artystyczne. Tak więc legitymacja przynależności do takiego czy innego Stowarzyszenia zawsze pozostaje przed wejściem do Galerii. Nad poziomem prezentowanej sztuki czuwają pracownicy GS o wysokich kwalifikacjach zawodowych, Rada Artystyczna, Rada Programowa oraz dyrektor Galerii.
Program wystawienniczy uwzględnia różne działania artystyczne w skali roku , a nawet wieloletnie. Musi on być interesujący nie tylko dla artystów, ale również i dla oglądających. A właśnie o tych drugich najczęściej się zapomina.

Udało się Panu doprowadzić do powstania w Częstochowie Muzeum Beksińskiego.
– Poczytuję to za duży sukces miasta. Dzięki Muzeum Częstochowa zaistniała medialnie w całym kraju. Ekspozycja cieszy się dużym zainteresowaniem. W ubiegłym miesiącu wystawę odwiedziło ponad 1200 osób i sądzę, że będzie ich przybywać.
Dziękuję za rozmowę.

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *