Dzięki środowiskom patriotycznym i ofiarności zwykłych mieszkańców mamy obelisk poświęcony pamięci Stanisława „Warszyca” Sojczyńskiego – Żołnierza Wyklętego. Lewicowe władze Częstochowy z Krzysztofem Matyjaszczykiem na czele mocno oponowały przeciwko tej społecznej inicjatywie.
Dzisiaj natomiast oddają cześć i honor bohaterowi II wojny światowej i żołnierzowi AK, który po zakończeniu wojny nie zaakceptował narzuconej Polsce władzy Sowietów i nie złożył broni, walcząc w regionie częstochowskim i radomszczańskim z wrogimi Polsce okupantami. Za to był przez UB bestialsko torturowany, przez komunistyczny sąd skazany na sześciokrotną karę śmierci i wreszcie rozstrzelany. Nadal nie jest znane miejsce spoczywania jego doczesnych szczątek.
Choć nikomu nie można odbierać prawa do zmiany postaw, ten obecny zapał SLD w honorowaniu „Warszyca” można jedynie połączyć z wyborami samorządowymi i odczytać jako akt instrumentalizowania polskich wartości. Fałszywość ta jest tym bardziej wyrafinowana, bo przecież nie tak dawno lewicowe władze sprzeciwiły się innej inicjatywie społecznej – budowie w Częstochowie pomnika Danuty „Inki” Siedzikówny, bohaterskiej nastolatki – Żołnierza Wyklętego, zamordowanej przez UB, za to że była sanitariuszką i ratowała rannych żołnierzy Armii Krajowej. Radni koalicji SLD i PO, przy współudziale Mieszkańców Częstochowy Marcina Marandy, odrzucili wniosek radnych Prawa i Sprawiedliwości o udostępnienie pod pomnik „Inki” niewielkiego kawałka w miejskim parku. Dzisiaj ponoć przebąkują, że pomnik „Inki” powstanie. Czyżby i ten pomysł rodził się na użytek kampanii do wyborów samorządowych? Niestety, trudno w tych pogłoskach doszukiwać się dobrych intencji.
Ale w Częstochowie do nadrobienia jest jeszcze jedna ważna sprawa: budowa pomnika poświęconego Żołnierzom 7 Dywizji Piechoty, którzy w pierwszych dniach września 1939 roku stawili mocny opór niemieckiemu najeźdźcy. To jesteśmy winni Bohaterom Września ’39.
URSZULA GIŻYŃSKA