– Proszę pani, mam pani i pani synów dane osobowe: PESEL, adres. Wyciągnąłem je bez trudu z jednego z komputerów MPK. I co pani na to? – usłyszałam przez telefon. Zamurowało mnie. Przed słuchawkę mój rozmówca bezbłędnie podyktował mi nasze dane
– Dane osobowe, będące w posiadaniu częstochowskiego MPK, są przechowywane zgodnie z zaleceniami Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Stosownie do obowiązujących procedur został on poinformowany o gromadzeniu i przechowywaniu przez nasze przedsiębiorstwo danych osobowych i po sprawdzeniu sposobu prowadzenia tych procedur nie wniósł żadnych zastrzeżeń – zapewnia rzecznik prasowy MPK Marcin Maranda. Telefon, który odebrałam, dowodzi jednak, że rzeczywistość jest inna. Przewoźnik nie strzeże danych prawidłowo, bo informacja wypłynęła na zewnątrz. Uzasadniony jest więc niepokój klienta, gdyż podpisana zgoda na przetwarzanie danych osobowych skutkuje swobodnym do nich dostępem przez osoby nieupoważnione.
PESEL, przypisany indywidualnie każdemu obywatelowi, potrzebny jest do identyfikacji. I tak Marcin Maranda tłumaczy potrzebę jego posiadania przez MPK. – PESEL jest konieczny, by np. w trakcie kontroli ustalić, czy właścicielem biletu elektronicznego jest osoba do tego uprawniona – stwierdza. Czy jednak tożsamości nie powinno się sprawdzać z użyciem dowodu osobistego? Bilet imienny jest opatrzony zdjęciem właściciela i to powinno wystarczyć. Dlaczego MPK uzurpuje sobie nadanie zwykłemu biletowi do jazdy tramwajem rangi dowodu?
Osobiste dane klientów instytucje i firmy powinny strzec jak oka w głowie. Ich pracownicy muszą być przeszkoleni i zobowiązani do zachowania tajemnicy. W MPK dostęp do danych mają wszyscy – kontrolerzy, kasjerzy. Każdy pracownik przedsiębiorstwa, a może nie tylko. Maranda zapewnia nas, że „wszystkie pomieszczenia i systemy elektroniczne, gdzie znajdują się dane osobowe, spełniają normy prawne”. – Ludzie, którzy „obcują” z danymi osobowymi w MPK są przeszkoleni i podpisali właściwe zobowiązania. Na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy mają do nich dostęp: osoba, która przyjmuje reklamacje, wyrabiający karty i pracownik od kontaktów z gapowiczami – wylicza. Nie przestrzegają one jednak tak radykalnie zasad tajemnicy zawodowej, dlatego zapewnienia rzecznika nie uspokajają.
Niestety, opisany przypadek daje prawo snuć przypuszczenia, czy dane osobowe nie zostaną niecnie wykorzystane, na przykład do tworzenia list wyborczych.
Lista absurdów W MPK rośnie. Pamiętamy jak bzdurny wymóg wchodzenia do autobusów pierwszymi drzwiami utrudniał podróżowanie, a jednocześnie dawał kierowcom prawo do poniżania ludzi. Później elektroniczny bilet otworzył drzwi na nowo, ale prezes Krzysztof Nabrdalik wprowadził kolejne irracjonalne rozporządzenie: każdorazowe kasowanie biletów miesięcznych. Super nowoczesny system za ponad cztery miliony zamiast wygody zatruł życie podróżnym. Dzisiaj niejeden pasażer z rozrzewnieniem wspomina wygodę z czasów biletów papierowych, gdy jeździło się bez kasowania.
URSZULA GIŻYŃSKA