Modne, czy oryginalne?: Jakie imiona wybierają dla swoich dzieci Polacy?


Jakub i Lena to imiona, które w ubiegłym roku najczęściej nadawali swoim pociechom częstochowianie. Popularnymi imionami dla chłopców były: Kacper, Antoni, Filip oraz Jan, a dla dziewczynek: Julia, Natalia, Zuzanna i Alicja. O podobnej modzie imienniczej można mówić w całym kraju. Skąd się bierze? Zapytaliśmy dr Violettę Jaros, językoznawcę z Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie.

Jakie są tendencje nadawania imion na przestrzeni ostatnich lat?
– Moda imiennicza niewątpliwe podlega zmianom. Obserwujemy dziś kilka wyraźnie zarysowujących się tendencji o zasięgu ogólnopolskim. Czołówkę najpopularniejszych imion wśród najmłodszych Polaków stanowią imiona biblijne wywodzące się z kręgu kultury śródziemnomorskiej. Do tych najchętniej wybieranych od kilkunastu lat (jak np. Jakub, Julia, Kacper i Natalia) dołączyły ostatnio w Częstochowie: Maja, Zuzanna, Oliwia, Nikola, Lena, Igor, Oskar i Marcel. Ciekawym zjawiskiem współczesnej mody imienniczej jest też fakt, że obok tradycyjnych imion biblijnych pojawiają się imiona staro- i nowotestamentowe wcześniej mało popularne, jak np. Natan, Nehemiasz, Ruben, Tabita i Noemi.
Inną tendencją jest pojawianie się imion już dobrze przyswojonych w polszczyźnie, ale w obcej postaci, np. Marco (z włoskiego, wcześniejsze przyswojenie: Marek), Martin (angielska forma znanego polszczyźnie Marcina), czy Nico, Nicolas (francuska i angielska postać imienia Mikołaj). Kolejnym przejawem mody imienniczej związanej z kulturą Zachodu, a ściślej amerykańską, lansowaną i powielaną przez media, jest wykorzystywanie deminutywów w funkcji imion oficjalnych, o czym świadczą formy imion Kuba (od Jakub), Kaja (od Katarzyna), Iga (od Jadwiga) itp. Okazuje się, że oryginalność młodym Polakom mogą zapewnić także imiona, które popularne były wśród najstarszego pokolenia takie, jak np. Franciszek, Władysław, Jan, Teresa, Antoni, Antonina, Wincenty.

Skąd bierze się moda na niektóre imiona?
– Motywacja towarzysząca wyborowi imienia jest rozmaita. Pod uwagę brane są zarówno czynniki natury językowej takie, jak brzmienie nazwy, jej egzotyka, łatwość tworzenia spieszczeń, dostosowanie imienia do nazwiska pod względem brzmienia i długości, jak również czynniki natury pozajęzykowej takie, jak tradycja rodzinna (imię dla uczczenia jakiegoś członka rodziny, np. dziadka, rodzica, rodzica chrzestnego itp.), data urodzin (tzw. imiona przyniesione, kalendarzowe), oddziaływanie literatury i kultury, pozytywne lub negatywne asocjacje związane z imieniem (np. imiona Adolf, Judasz nie mają szerszej aprobaty społecznej) oraz motywacje indywidualne.
Ponadto należy zwrócić uwagę na powiązanie imion z określonymi regionami geograficznymi (np. w województwie podlaskim widoczna jest duża frekwencja imion Bazyl, Wiaczesław, Nadzieja i Zinaida pod wpływem antroponimii wschodniosłowiańskiej, zaś na Śląsku licznie reprezentowane są imiona o rodowodzie germańskim, typu Helmut, Wolfgang i Bernadetta). Nie można też pominąć czynników o charakterze psychologicznym i socjalnym takich, jak wykształcenie, płeć, zawód, status społeczny rodziców.
Ważnym asumptem w zakresie nominacji jest też moda. Jak zauważają badacze antroponimii, imiona są wyznacznikiem kultury i tradycji. Współczesna moda imiennicza pozostaje pod silnym wpływem mediów i kultury popularnej oraz kreowanych przez nie imion noszonych przez bohaterów seriali, piosenkarzy czy aktorów, np. Izaura – Isaura, Kewin – Kevin, Elwis – Elvis. A zatem o modzie na dane imię może decydować emitowany aktualnie serial, popularny piosenkarz czy celebryta, ale też osobowość spoza show-biznesu. Odnotowano, że w czasie pontyfikatu Jana Pawła II męskim dwojaczkom nadawano imiona Jan i Paweł, zaś w zeszłym roku na cześć nowego papieża wielu chłopców otrzymało imię Franciszek.

Często bywa, że rodzice stawiają na oryginalność, a skutek bywa różny…
– Tak się, niestety, zdarza, czego przykładem może być kobieta nazywająca się Nadzieja Pociupana. Chęć wyróżnienia dziecka, zwłaszcza gdy nosi ono pospolite nazwisko, i zapewnienia mu tym samym lepszego życia powoduje, że wartościowane jako atrakcyjne są imiona niebanalne, nietypowe, rzadkie, charakteryzujące się określoną estetyką, a do takich zaliczyć można imiona nietradycyjne, nowo zapożyczone.
Odmienność i wyjątkowość mogą zapewnić dziecku także imiona, które zwracają uwagę wyszukaną formą graficzną, np. Adrianna, Izabella, Chantal. Niektórzy rodzice w pogoni za oryginalnością wybierają dla swych pociech nawet dwa wyszukane imiona. Jednak w połączeniu z pospolitym nazwiskiem mogą one tworzyć żartobliwe zestawienia, np. Inez Amanda Wróbel, Nicola Wanessa Skowron, choć nie brak przypadków, gdy drugie imię bywa mocno osadzone w polskiej tradycji kulturowej lub rodzinnej, np. Nel Julia, Sonia Krystyna, Nicola Agnieszka, Kewin Ireneusz, Michael Adam.

Wiele kontrowersji wywołują także spolszczone zagraniczne imiona, najczęściej anglojęzyczne. Jak można je ocenić z perspektywy językowej?
– Kwestia adaptacji obcych imion do systemu antroponimicznego polszczyzny ma już wielowiekową tradycję. Najstarsze zapożyczenia odbijają dawne procesy językowe, np. Maryja (dziś Maria, wcześniejsze Marza). Współcześnie, choć zasady adaptacji fonetycznej imion obcych do polszczyzny są jasno określone, w związku z tendencją do nadawania imion anglojęzycznych, czy w ogóle właściwych dla kultury Zachodu pojawiają się formy niepoprawne ortograficznie. Stanowisko Rady Języka Polskiego, powołanej w 1999 roku do czuwania nad ochroną języka polskiego, jest zawsze jednoznaczne. Opiniując poszczególne imiona, zaleca się „nadawanie imion w postaci przyswojonej przez język polski”. A zatem nie Franczeska (spolonizowana forma włoskiego imienia Francesca) tylko Franciszka, nie Iwan, lecz Jan.
Okazuje się jednak, że pomimo obowiązujących zasad dotyczących form językowych nadawanych imion, nad którymi powinny czuwać Urzędy Stanu Cywilnego, wygrywa praktyka społeczna i inwencja rodziców, czego sama jestem żywym przykładem (poprawna forma mojego imienia to: Wioleta, ale urodziłam się w czasach popularności Violetty Villas, stąd takie jego brzmienie).

Od kilkunastu lat utrzymuje się również zainteresowanie imionami tradycyjnymi, typowo polskimi, a nawet staropolskimi…
– Znamy około 600 imion staropolskich i 2800 form zdrobniałych od nich. Do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku niektóre z nich należały do czołówki najpopularniejszych imion w Polsce. Wśród pierwszej setki znalazło się 19 imion męskich i 12 antroponimów żeńskich, przy czym najwyżej na liście frekwencyjnej znajdowały się imiona męskie: Stanisław, Zbigniew, Kazimierz, Władysław, Wojciech i żeńskie: Stanisława, Bożena, Kazimiera, Władysława, Wiesława. Współcześnie stare, słowiańskie imiona, mające wyraźne nacechowanie etniczne, nie są atrakcyjne, choć można zauważyć utrzymywanie się popularności niektórych z nich. Ostatnie kilka, kilkanaście lat wskazuje na Wojciecha, Przemysława, Radosława i Milenę. Dla porównania w latach pięćdziesiątych były to imiona Zbigniew, Jarosław, Mirosław i Sławomir.

Co decydowało o nadawaniu imion w dawnej Polsce?
– Imię było zawsze ważnym elementem nazywania ludzi. Motywacja przedchrześcijańska oparta była na magii, wróżbie i tabu. Wierzono, że imię tworzy i formuje człowieka, jest związane z jego losem. Staropolskie imiona złożone wyrażają dobrą wróżbę dla dziecka, życzenie, które miało się spełniać w życiu nosiciela, np. Bogumił (niech będzie miły Bogu).
Obok wiary w siłę dobrego zaklęcia odnajdujemy ślady wierzeń w złe duchy, demony, które czyhają na zgubę dziecka. Ich odstraszeniu służyły imiona ochronne typu Wilk czy imiona zaprzeczone typu Niemoj, Nielub, Nierad. W sytuacji choroby i śmiertelności dzieci prawdziwe imię podlegało tabu, zatajano je nawet przed najbliższą rodziną.
W czasach chrześcijańskich nastąpiły nie tylko zmiany w zasobie imion, ale także motywacji ich wyboru, zwyczajów, praktyk i wierzeń z nimi związanych. Motywacja religijna łączyła wybór imienia z wyborem świętego jako wzoru życia. Zaklęcia i odżegnywania stopniowo zastępowane były prośbą o wstawiennictwo patrona imienia. I w tym przypadku pojawiło się tabu. Tabu sakralne. W polskiej tradycji nie nadawano imienia Jezus, dawniej także Maria (zastępowało je Marianna).
Na wybór imienia w średniowiecznej Polsce duży wpływ miało duchowieństwo, zwłaszcza zakonnicy i propagowane przez nich kulty świętych, nierzadko ogólnonarodowe, jak i lokalne z patronami kościołów. Po rozłamie w Kościele zachodnim na motywację miała także wpływ przynależność wyznaniowa. Wspomnieć także wypada o motywacji patriotycznej, zwłaszcza w XIX wieku, gdy chętnie nadawano imiona bohaterów narodowych, np. Tadeusz.

Z imionami związane były także różne zwyczaje, prawda?
– Już w najdawniejszych czasach akt nadania imienia był bardzo ważny zarówno dla rodziców, jak i dziecka, w związku z czym wykształciły się różne obyczaje z tym związane. Najstarszy, związany z kulturą słowiańską, to postrzyżyny, gdy chłopcu kończącemu 7 lat ścinano włosy i nadawano imię. Od tego momentu przechodził on spod opieki matki pod opiekę ojca.
Od czasów wejścia Polski w krąg kultury chrześcijańskiej ważnym obrzędem kościelnym jest chrzest. Już dla naszych chrześcijańskich przodków chrzest i nadanie dziecku imienia było momentem na tyle ważnym, że należało go stosownie uczcić. Istnieją jednak przesłanki wskazujące, że zwyczaj urządzania hucznych biesiad z okazji chrztu może mieć rodowód słowiański. U Słowian kobieta w okresie połogu znajdowała się w odosobnieniu i nie mogła zajmować się pracami gospodarskimi, więc z pomocą przybywały krewne i sąsiadki, przynosząc ze sobą jedzenie i podarki. Zwykle jedzenia i picia nazbierało się na tyle dużo, że odwiedziny przeradzały się w spotkania towarzyskie. Tę tradycję kontynuowano w Polsce chrześcijańskiej, uroczyście obchodząc chrzest dziecka. Różnice w wystawności uczty zależały oczywiście od majętności i pozycji społecznej rodziców. Największa radość w rodzinie panowała przy narodzinach pierworodnego syna, stąd uroczystości na jego cześć miały szczególny charakter.
Do zwyczajów chrześcijańskich zaliczyć można także zwyczaj nadawania dziecku imienia takiego, jakie sobie „przyniosło” w dniu narodzin zgodnie z obowiązującym kalendarzem. Zdarzało się, że dniu temu patronował święty mało znany, wybierano więc patrona, którego święto było w pobliżu, ale takiego, którego dzień jeszcze nie minął. Stąd do dzisiaj, jeśli w kalendarzu jest odnotowanych więcej świętych patronujących naszemu imieniu, obchodzimy imieniny zawsze po urodzinach. W przeszłości można było spotkać kilku braci o tym samym imieniu. Działo się tak, jeśli chciano zapewnić rodzinie opiekę jakiegoś szczególnego świętego. Jeśli np. pierwszy syn Jan chował się dobrze, a następny o dowolnym imieniu umarł w wieku niemowlęcym, trzeciemu synowi też nadawano imię Jan, wierząc, że właśnie święty Jan jest przychylny rodzinie (dwóch takich braci-imienników miał np. Jan Długosz).
Przywiązywano też dużą wagę do wyboru rodziców chrzestnych, gdyż uważano, że dziecko będzie dziedziczyło niektóre ich cechy. Najczęściej proszono krewnych lub przyjaciół, którzy pochodzili z tej samej warstwy społecznej. Chcąc zapewnić dziecku powodzenie proszono na rodziców chrzestnych osoby o wyższej pozycji społecznej. Jeśli natomiast kolejne dzieci umierały, wtedy proszono w kumy żebraków, wierząc, że odwrócą oni zły los.
Raz do roku obchodzono imieniny, czyli święto patrona, którego imię noszono. Imieniny były zarówno uroczystością kościelną, jak i świecką. W wymiarze religijnym było to oddanie czci patronowi, podziękowanie za dotychczasową opiekę i prośba o dalsze wstawiennictwo. W wymiarze świeckim była to okazja do urządzania przyjęć i biesiad. W domu solenizanta pojawiali się członkowie rodziny i przyjaciele, zwykle z podarkiem. Osoba obchodząca imieniny miała obowiązek wszystkich ugościć i poczęstować zarówno jedzeniem, jak i trunkami. Do tradycji należało, aby każdy przybyły gość wygłosił mowę na cześć solenizanta, wskazując na jego cnoty i zalety, wyrażając przy tym swoją przyjaźń i oddanie oraz szacunek dla świętego patrona. Ważnym zwyczajem było tzw. “wiązanie” solenizanta, rozumiane dosłownie jako opasanie solenizanta wstążką, chustką, powrósłem lub pasem na znak przyjaźni i sympatii. “Wiązaniu” zawsze towarzyszyło wręczenie prezentu. Uroczyste obchodzenie imienin było charakterystyczne głównie dla zamożniejszych warstw społeczeństwa.

Czy niektóre z nich przetrwały do dziś?
– Myślę, że tradycją, która dotrwała w Polsce do dzisiaj, jest obchodzenie imienin. W dniu naszego patrona można spodziewać się odwiedzin przyjaciół, którzy życzeniami i drobnymi podarunkami wyrażają swoją przyjaźń i pamięć. W dalszym ciągu do obowiązków gospodarza należy nakrycie stołu i przygotowanie odpowiednich napojów do wznoszenia toastów. W powszechnym odczuciu dzień imienin jest ważniejszy niż dzień urodzin.

Dziękuję za rozmowę.

Justyna Derda

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *