13 czerwca na zaproszenie radnego Prawa i Sprawiedliwości powiatu kłobuckiego Jerzego Sądeli i środowiska PiS w powiecie kłobuckim gościł w Krzepicach minister Jan Krzysztof Ardanowski, doradca Prezydenta RP ds. rolnictwa Lecha Kaczyńskiego.
Na spotkanie do Domu Kultury przybyło blisko sto osób. Tematem rozmów był stan rolnictwa w Polsce. Minister Ardanowski skrytykował brak polityki rolnej obecnego rządu. Podkreślił pogarszającą sytuację polskich rolników i ich niższe niż na Zachodzie możliwości rozwoju. Ministrowi towarzyszyli posłanka Jadwiga Wiśniewska i poseł Szymon Giżyński, prezes Zarządu Częstochowskiego Okręgu PiS. Posłanka Wiśniewska omówiła problemy szkolnictwa na wsi. Poseł Giżyński w swojej wypowiedzi akcentował patriotyzm polskiej wsi. Chwalił postawę polskiego rolnika, jego przywiązanie do tradycji i oddanie sprawom ojczyzny.
Rozmowa z ministrem Janem Krzysztofem Ardanowskim.
Był pan bliskim współpracownikiem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jak wspomina pan jego osobę?
– Z Prezydentem Lechem Kaczyńskim miałem zaszczyt współpracować przez dwa i pół roku. Zaprosił mnie jako specjalistę do spraw rolnych i wiejskich. Prezydent chciał dogłębnie znać sprawy wsi. Był bardzo pojętnym słuchaczem. Niejednokrotnie byłem zdziwiony jego szybkością przyswajania danych, miał wręcz pamięć skanera. Po jednorazowym przeczytaniu tekstu bezbłędnie przytaczał obszerne jego fragmenty i sypał danymi. Prezydent Kaczyński był człowiekiem oddanym Polsce, wielkim patriotą. To jak przedstawiały go media, jako człowieka małego, głupiego, konfliktowego było ewidentnie krzywdzące. Prawda była i jest inna. Czym bardziej poznawałem prezydenta, tym bardziej go ceniłem, jego przywiązanie do Polski i jego determinację, by Polska, w szczególności na arenie międzynarodowej, była krajem liczącym się. Ceniłem go jako człowieka oddanego sprawie solidaryzmu i sprawiedliwości społecznej. Wielokrotnie prezydent podkreślał, że kapitalizm, wolny rynek są sposobem funkcjonowania społeczeństwa od którego nie ma odwrotu, ale nie godził się na rosnące dysproporcje pomiędzy ludźmi, którzy często nieuczciwie dorobili niesamowitych majątków, a osobami, którym wmawia się, że z własnej winy nie biorą udziału w dobrobycie.
Jak ocenia postawę mediów wobec prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
– Wielką krzywdę media wyrządzały prezydentowi. Wszyscy wiemy, że było to sterowane. Wydawało się, że po tej wielkiej tragedii pod Smoleńskiem zapanuje jednak pewna refleksja, że antagoniści polityczni, którzy prezydenta atakowali, opluwali, uderzą się w piersi i zamilkną. To trwało kilka, może kilkanaście dni. I wszystko wróciło. Pomniejszanie jego roli, akcentowanie na każdym kroku, że był słabym prezydentem. Tak może mówić ktoś, kto nie znał osiągnięć prezydenta Kaczyńskiego. Politycy, którzy żyją z analizy innych polityków i mówią o słabej prezydenturze Lecha Kaczyńskiego po prostu kłamią. To, że przeciętny obywatel był niezorientowany, bo był zmanipulowany przez kłamliwe media, można zrozumieć, ale krytyki polityków już nie. Oni wiedzą że prezydentura Lecha Kaczyńskiego była najważniejszą i najlepszą w okresie wolnej Polski. Niestety, została dramatycznie przerwana. Chciałbym, by z tego nieszczęścia wyciągnięto dobro i sprawiedliwość. Przecież pod Smoleńskiem zginęli ludzie różnych opcji. Wszyscy udawali się w jednym, wspólnym celu. By utrwalić pamięć historyczną i oddać hołd, tym którzy 70 lat temu zginęli w Katyniu. Chciałbym, by nad ich grobami zapanowała zgoda narodowa. Ale nie wiem, czy się tego doczekamy? To opluwanie ludzi, którzy mają inne widzenie patriotyzmu, polskości, roli Polski jest paskudne. Nie ma poważnej dyskusji, jest tylko bezpardonowy, często z użyciem rynsztokowego języka, atak. Prezydent był człowiekiem zasługującym na wielki szacunek. Będę pamiętał go do śmieci.
Czy zatem wizja Polski Lecha Kaczyńskiego nie zaowocuje? Czy naród nie wyciągnie wniosków i nie zrozumie, że jest niszczony przez nieuczciwą propagandę?
– Nie wiem, ale próbę trzeba podjąć. Nie ma żadnych złudzeń, że obecna ekipa rządząca w jakikolwiek sposób będzie przypominać myśl polityczną prezydenta. Spotkania w Lucieniu, analizy najważniejszych spraw dotyczących państwa. Nie, o tym nie będzie mowy. Trzeba zatem w postaci ruchu społecznego, spotkań, indywidualnego przekazu docierać do ludzi. Jako dygresję podam, że w czasie prezydentury Lecha Kaczyńskiego, w styczniu 2010 r. w Belwederze odbyła się bardzo ważna konferencja dotycząca oceny sytuacji polskiej wsi w aspekcie socjologicznym, historycznym, politycznym. Byłem jej organizatorem, pod auspicjami pana prezydenta. Wypowiadali się najmądrzejsi ludzi, zaprezentowali kopalnię wiedzy. Po katastrofie w Smoleńsku zwróciłem się do szefa kancelarii nowego prezydenta, ministra Jacka Michałowskiego, by wydano materiały z tej konferencji, notabene bardzo ważnej również dla debaty publicznej na temat polskiej wsi, o której mówi się tyle nieprawdziwych rzeczy, o której jest tyle przekłamań, utartych stereotypów. Ta debata znacząco poszerzała wiedzę na temat obszarów wiejskich. Domagałem się tej publikacji, wiedząc, że materiały pokonferencyjne zostały już przygotowane do druku przez panią doktor Barbarę Fedyszak-Radziejowską. I, owszem, kancelaria wydała opracowanie, ale w… 60 egzemplarzach. W nakładzie, który do nikogo nie mógł dotrzeć, nawet do wszystkich uczestników konferencji, bo było na niej 120 osób. To jest komedia, kpina. Pozostawię to bez komentarza. Trzeba zatem nieustająco podejmować próby dotarcia z myślą pana prezydenta. Propaństwową, ważną dla Polaków, jednocześnie dostrzegającą złożoność sytuacji europejskiej, zmiany cywilizacyjne na świecie, kontekst polityczny w Europie. To była myśl głęboka i mądra. Nie można jej zaprzepaścić.
Dziękuję za rozmowę.
URSZULA GIŻYŃSKA