W cyklu “Częstochowianki” prezentujemy dziś Elżbietę Hurnik, profesora nadzwyczajnego Państwowej Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, autorkę publikacji książkowych: “Natura w salonie mody. O międzywojennej liryce Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej”, “Maria Pawlikowska-Jasnorzewska – zarys monograficzny” i “W kręgu Wiedeńskiej Moderny. Z zagadnień polsko-austiackich powinowactw literacko-kulturowych”.
– Pani miejscem urodzenia jest Częstochowa?
– Urodziłam się w Częstochowie i po kilkuletnich pobytach w innych miastach nadal tu mieszkam, w domu zbudowanym przez moich rodziców.
– W której szkole otrzymała Pani maturę?
– Maturę zdałam w I LO im. J. Słowackiego. Okres nauki w tej szkole była dla mnie ważny.
– Co zdecydowało o wyborze studiów? Jak te czasy Pani wspomina?
– W wyborze kierunku studiów pomogła mi moja polonistka, prof. Maria Nasińska, która była wspaniałym pedagogiem (dziś jesteśmy zaprzyjaźnione). Zamierzałam studiować germanistykę, ale dzięki pani profesor wybrałam w końcu studia polonistyczne. Wspominam je, podobnie jak naukę w liceum, jak najlepiej. Miałam szczęście do świetnych nauczycieli. Moim opiekunem naukowym, promotorem pracy magisterskiej, potem doktorskiej, był prof. Ireneusz Opacki, jeden z największych autorytetów naukowych. Śląska polonistyka w latach siedemdziesiątych rozwijała się bardzo dynamicznie, moje pokolenie mogło w tych zmianach uczestniczyć. Ponadto życie studenckie przybierało różnorodne formy; nawiązywaliśmy przyjaźnie, które przetrwały do dziś, spotykaliśmy się w klubach studenckich (miałam okazję współprowadzić jeden z nich), zapraszaliśmy do nich znanych pisarzy i artystów, wyjeżdżaliśmy na spektakle teatralne do innych miast. To był wspaniały okres w moim życiu.
– Co było później?
– Po studiach nadszedł trudny okres. Pierwsza praca, zabiegi o mieszkanie, słowem – proza życia. Byłam już wówczas mężatką, urodziły się moje dwie córki Natalia i Hanna. Potem zaczęły się choroby rodziców, różne problemy życiowe, w tym zdrowotne. Ratowała mnie praca naukowa, pisałam doktorat pod opieką prof.. Opackiego, obroniłam pracę w roku 1987. Wtedy też otrzymałam etat w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Częstochowie i mogłam na dobre związać się z miastem mojego urodzenia.
– W centrum Pani zainteresowań są twórczość i osoba Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz wiedeńska moderna. Skąd te fascynacje?
– W poezji Pawlikowskiej zakochałam się jeszcze w liceum. Na studiach “licealna miłość” rozwinęła się w pasję naukową. Prace: magisterską i doktorską poświęciłam twórczości poetki i do dziś jest ona przedmiotem moich dalszych badań. Badania te dotyczą wybranych, bardziej szczegółowych problemów. Ponieważ w pracy doktorskiej zajęłam się tematyką związków wyobraźni plastycznej Pawlikowskiej z secesją, w konsekwencji “zawędrowałam” w rejony sztuki modernistycznej, a potem do modernistycznego Wiednia. W wyniku tych pasji oraz dłuższych pobytów w Wiedniu i kontaktów naukowych z Uniwersytetem Wiedeńskim powstało kilka prac na temat Wiener Moderne i związków polskiej i wiedeńskiej moderny. Jej zwieńczeniem była książka “W kręgu Wiedeńskiej Moderny”, która stała się podstawą mojej habilitacji. Z modernizmu wiedeńskiego wyrosły najbardziej interesujące zjawiska w literaturze i kulturze XX wieku, toteż nadal ta formacja artystyczna pozostaje w centrum moich badań.
– Czy praca nauczyciela akademickiego daje satysfakcję?
– Jestem od roku 1987 nauczycielem akademickim w WSP, obecnie Państwowej Akademii im. Jana Długosza, zaczynałam od stanowiska asystenta, obecnie jestem zatrudniona na etacie profesora nadzwyczajnego. Praca ta daje mi tyle zadowolenia i satysfakcji, że czuję się całkowicie spełniona, nie tylko w dziedzinie naukowej, ale i dydaktycznej, lubię pracę ze studentami i nie wyobrażam sobie innej. Chciałabym też podkreślić, że ze strony władz uczelni otrzymywałam zawsze pomoc w mojej pracy naukowej i rozwoju zawodowym. Czuję się związana z moich środowiskiem akademickim i cieszę się, że mogę pracować w mieście, w którym się urodziłam.
– Proszę opowiedzieć o swojej rodzinie.
– Moja rodzina to dwie wspaniałe córki, Natalia (26 lat) i Hanna (22 lata), od trzech lat zamężna, od niedawna ukochany wnuczek Mariusz, siostry oraz najbliżsi przyjaciele, których także zaliczam do rodziny. Są niezawodni i zawsze gotowi do pomocy.
– Co lubi Pani poza literaturą?
– Muzykę (Mozart, Schubert, Chopin i inni), a także dobre kino.
– Jak dzisiaj postrzega Pani Częstochowę?
– Częstochowa to miasto posiadające interesujące środowisko artystyczne, którego się może nie docenia. Porównujemy się czasem z większymi miastami, zupełnie niepotrzebnie. Mamy wszak świetnych muzyków, plastyków, starsze i młodsze pokolenie piszących. Rodzą się ciekawe pomysły, jak Częstochowskie Dni Książki, promujące nasze środowisko. Tradycję kulturalną tworzymy my sami, także poprzez uczestnictwo w imprezach organizowanych przez różne instytucje. Jeśli w nich nie uczestniczymy, to nie budujemy własnej tradycji. Liczę też na większą aktywność środowiska studenckiego.
– Na co brakuje Pani czasu?
– Na prace domowe. Ale myślę, że mamy czas przede wszystkim na to, na co chcemy go mieć; więc może wolę iść na koncert, wystawę czy miłe spotkanie towarzyskie, a to, co uważam za mniej ważne (ale również ważne!) zostawiam na później.
– W literaturze jest mnóstwo pięknych myśli, sentencji dotyczących życia. Czy ma Pani swoją ulubioną?
– W książkach znalazłam wiele mądrych słów, które pomagają zrozumieć siebie i to, co nas spotyka. Może przytoczę te, które najbardziej utkwiły mi w pamięci: “Nieporównane uczucie, kiedy człowiek jest młody i słońce świeci mu w twarz” – cytat z Laxnessa, ale chyba niedokładny, “Człowiek jest o tyle bogatszy, o ile kocha, i o tyle uboższy, o ile nienawidzi” – te słowa, bodaj z Camusa, wpisała mi przed wielu laty do pamiętnika pani Anna Mordaszko, moja nauczycielka fizyki z liceum.
– Którego ze współczesnych pisarzy ceni Pani najbardziej?
– Szymborską, za odkrywczość poetycką i młodość intelektualną, za poczucie humoru, którego tak często brakuje pisarzom.
– Plany na najbliższą przyszłość?
– Zamierzam ukończyć następną książkę poświęconą wybranym pisarzom Wiedeńskiej Moderny, zajmować się wnuczkiem, jeśli moja pomoc będzie potrzebna. I wychodzić naprzeciw temu, co przyniesie życie.
– Marzenia?
– Wiążą się z dziećmi, z rodziną. Pragnę, by byli zdrowi i szczęśliwi (w tej kolejności lub odwrotnie).
HALINA PIWOWARSKA