Kuba Jakubowski – malarz. I tyle. Nie lubi jak dodaje się przed tym rzeczownikiem słowo “artysta”. Skromny. Zdziwiony, że mogłem pomyśleć o sztuce jako o jego hobby. – Sztuka to życie, hobby to dla mnie piłka nożna – wyjaśnia. Rozmawiamy w jego pokoju-pracowni. Dokoła sztalugi, szkice i niedokończone obrazy. Kuba siedzi naprzeciwko mnie i pali papierosa. Zanim usiadłem wyrzucił gdzieś leżące na fotelu ciuchy. Dopiero od dwóch tygodni mieszka sam, wcześniej z mamą, stąd nieporządek. W całym mieszkaniu widać brak kobiecej ręki. Mówię mu o tym. – No tak to jest, po odwiedzinach mojej narzeczonej nic nie mogę znaleźć – wyjaśnia z uśmiechem. Przyglądam się płótnom w pokoju. Obrazy, które maluje trudno “przeczytać”. Nie są to płótna dekoracyjne, wymagają zatrzymania się przed nimi, wytężenia myśli i uwagi – to pierwsze wrażenie. Kuba twierdzi, że maluje dla siebie, jednak liczy się ze zdaniem odbiorców swojego malarstwa. – Cieszę się, że tak myślisz – mówi, gdy wyrażam niezgrabną aprobatę na widok jednego z obrazów.
Kuba Jakubowski – malarz. I tyle. Nie lubi jak dodaje się przed tym rzeczownikiem słowo “artysta”. Skromny. Zdziwiony, że mogłem pomyśleć o sztuce jako o jego hobby. – Sztuka to życie, hobby to dla mnie piłka nożna – wyjaśnia. Rozmawiamy w jego pokoju-pracowni. Dokoła sztalugi, szkice i niedokończone obrazy. Kuba siedzi naprzeciwko mnie i pali papierosa. Zanim usiadłem wyrzucił gdzieś leżące na fotelu ciuchy. Dopiero od dwóch tygodni mieszka sam, wcześniej z mamą, stąd nieporządek. W całym mieszkaniu widać brak kobiecej ręki. Mówię mu o tym. – No tak to jest, po odwiedzinach mojej narzeczonej nic nie mogę znaleźć – wyjaśnia z uśmiechem. Przyglądam się płótnom w pokoju. Obrazy, które maluje trudno “przeczytać”. Nie są to płótna dekoracyjne, wymagają zatrzymania się przed nimi, wytężenia myśli i uwagi – to pierwsze wrażenie. Kuba twierdzi, że maluje dla siebie, jednak liczy się ze zdaniem odbiorców swojego malarstwa. – Cieszę się, że tak myślisz – mówi, gdy wyrażam niezgrabną aprobatę na widok jednego z obrazów. – Ja tego tak nie widzę – odpowiada w kontekście innego płótna, ale najpierw uważnie słucha, co mam do powiedzenia.
– Od dziecka miałem kontakt z ludźmi związanymi ze sztuką. Moja mama była nauczycielem akademickim i przez nasz dom przewijało się wielu ludzi z wydziału artystycznego. Niektórzy rysowali portrety mnie i bratu. W tym okresie poznałem Tatarzyna, który ukończył studia artystyczne w Sankt Petersburgu. To był mój pierwszy nauczyciel. Do dziś mam rysunki, które z nim rysowałem – wspomina Kuba.
Kolejnym etapem był wyjazd do Moskwy. Kuba opowiada, z jakim zainteresowaniem obserwował tamtejszych artystów. – Pamiętam malarzy, którzy rysowali portrety, ludzie byli na nich jak żywi. To było wspaniałe wrażenie – wraca pamięcią do tamtych czasów.
Formalny kontakt ze sztuką nastąpił w 6 klasie szkoły podstawowej, gdy Kuba zapisał się na kurs rysunku w liceum plastycznym im. Jacka Malczewskiego. – Zapach farb, sztalugi, atmosfera pracowni malarskiej, ta alchemia towarzysząca powstawaniu obrazu – to zrobiło na mnie w tamtym okresie wrażenie. Wtedy postanowiłem chodzić do tej szkoły, co się w końcu udało – mówi.
Na ten okres przypada pierwsza indywidualna wystawa jego prac, zorganizowana na szkolnym korytarzu. Po ukończeniu liceum Kuba zdawał do Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi, jednak się nie dostał. – “Wylądowałem” na WSP w Częstochowie. Dziś jestem z tej szkoły bardzo zadowolony – zapewnia.
Już na pierwszym roku założył razem z kolegami grupę artystyczną Grupart 2 “My rano”. Owocem pracy tego zespołu jest wystawa płócien w Cafe Spoko w Częstochowie (2002), udział w projekcie “Polski Pejzaż Europejski” (2002), oraz tegoroczna wystawa w Teatrze im. Adama Mickiewicza. Choć do końca studiów pozostał rok, Jakubowski wierzy, że grupie uda się zorganizować jeszcze jedną ekspozycję.
Kuba zapewnia, że kształcenie akademickie nie zniszczyło jego dziecięcego, świeżego spojrzenia na świat. – Jestem zwolennikiem akademickiego, etapowego nauczania. To jest potrzebne. Przychodzi jednak czas, że student musi odrzucić wszystko to, czego się nauczył, aby móc stworzyć swój własny język artystyczny – tłumaczy Kuba.
Jego podejście do sztuki zadziwia, nie wierzy bowiem w natchnienie. – Są momenty, gdy przychodzą pomysły, ale wszystko zależy tak naprawdę od tego, ile się pracuje. Ważna jest systematyczność – przekonuje.
Swoje wizje najczęściej realizuje w formie cykli obrazów. Zapewnia, że nie “uparł” się na jeden temat, który prześladowałby widza w każdym obrazie. – Moja wystawa w Cafe Skrzynka gromadziła obrazy, dla których inspirację zaczerpnąłem z piosenki Kaczmarskiego pt. “Epitafium dla Boba Dylana”. Bardzo często inspiruję się muzyką, maluję przy muzyce. Muzyka pomaga mi przetrawić alchemię malarstwa – warsztat. Towarzyszy mi, gdy zastanawiam się jakie dobrać farby, pigmenty, w tym całym teatrze, tajemnicy jaką jest tworzenie – opowiada Kuba.
Na drodze poszukiwań swojego języka artystycznego Kuba Jakubowski odnalazł ikonografię. Zafascynowany tą dziedziną sztuki brał udział w zajęciach jedynej w Polsce szkoły pisania ikon w Bielsku Podlaskim. – Nadbudowa teologiczna, która towarzyszy ikonom jest niezwykle szeroka. Ikona to nie portret to oblicze. Ukazuje istotę Tajemnicy, a nie to, jak wygląda np. Bóg Ojciec. Ikona to wyrażenie togo, co niewyrażalne, to spotkanie z Tajemnicą – wyjaśnia Kuba.
Według Jakubowskiego każdy, kto przychodzi na świat ma swoją misję do spełnienia. Trzeba więc dobrze wykonywać swoje obowiązki i żyć uczciwie. Zdaniem Kuby, należy stawać się w swojej pracy systematycznym i zdyscyplinowanym.
– Moim kolejnym zamierzeniem jest wykonanie cyklu portretów moich kolegów w konwencji Młodej Polski – mówi Kuba zdradzając plany na najbliższą przyszłość.
Kuba Jakubowski urodził się w 22 XII 1980 r. w Częstochowie. Tutaj ukończył PSPL im. Jacka Malczewskiego. Obecnie studiuje na V roku wychowania plastycznego w Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie w pracowni malarstwa prof. Wincentego Maszkowskiego. W 2003 r. został uhonorowany Stypendium Prezydenta Miasta w dziedzinie kultury. Jego prace prezentowane były podczas wielu wystaw indywidualnych i zbiorowych. – Malarstwo to odrębny język, aby się nim posługiwać trzeba w tym języku myśleć, zrozumieć, że malarstwo nie jest odwzorowaniem rzeczywistości. Jakub Jakubowski ma te wiedzę – mówi o swoim uczniu prof. Maszkowski.
ŁUKASZ SOŚNIAK