Trzy częstochowskie malarki: Maria Cieślak-Gurgul, Ewa Powroźnik i Małgorzata Sętowska, zrzeszone w Stowarzyszeniu Plastyków im. Jerzego Dudy Gracza, po raz trzeci prezentują swoje obrazy na wspólnej wystawie. Jak zgodnie przyznają, nierozerwalnie połączyło je Liceum Plastyczne.
WYSTAWA W KONDUKTOROWNI
Na wernisaż, 2 października, do Konduktorowni ściągnęły tłumy przyjaciół artystek. Z wielkim ciepłem mówiła o nich prezes Stowarzyszenia Plastyków im. Jerzego Dudy Gracza Irena Binert. – Wszystkie panie są mocno zaangażowane w piękno otaczającej przyrody – podkreśliła. Z kolei reprezentujący Urząd Miasta naczelnik Wydziału Kultury Ireneusz Kozera powiedział. – To kolejne spotkanie ze sztuką, które napawa optymizmem. Obrazy mówią o nastroju, emocjach, wrażliwości artystycznej.
Każda z malarek zaprezentowała prace, w tematach sobie najbliższych. Maria Cieślak-Gurgul i Ewa Powroźnik pokazały najnowszy dorobek w pejzażu. Oleje Marii Cieślak-Gurgul spowite tajemniczą i nastrojową mgiełką przyciągają subtelnością i eterycznością. – Inspiracji poszukuję w najbliższej okolicy, stąd są tu krajobrazy nadwarciańskie. Ale również uwielbiam góry, inspirują mnie Tatry, Bieszczady – mówi pani.
Delikatne muśnięcie pędzla, to cecha malarstwa Ewy Powroźnik. Jej pejzaże, wykonane w suchej pasteli i oleju są pełne liryzmu, wyciszenia, ale i rozmachu przestrzennego. – Prezentuję prace z moich ukochanych Mazur i z Beskidu Wysokiego. W Gródku nad Dunajcem uczestniczyłam, jako osoba towarzysząca, w plenerze organizowanym przez Stowarzyszenie Polskich Pastelistów z Nowego Sącza. Spotkała mnie tam miła niespodzianka, bo wójt z Gródka kupił tylko moje prace – opowiada.
Prace Małgorzaty Sętowskiej mają zacięcie psychologiczne. Pajacyki, misie i laleczki w cyklu „Zabawki”, to nie martwe kukiełki, ale postaci z duszą i osobowością – zaskakujące wesołością, intrygujące zadumą. Pejzaż charakteryzuje niepokój i nostalgia, a martwą naturę – delikatność materii.
Janina Garasińska ze Stowarzyszenia Polskich Pastelistów wysoko ocenia wartość prac koleżanek. – Te przepiękne, nastrojowe malarstwo niesie radość i dla twórczyń, i dla odbiorców. Jest ozdobą każdego wnętrza, z każdym doskonale się komponuje – mówi.
Jest w tym dużo prawdy. To dobre malarstwo, przez które przemawia indywidualizm i osobowość artystek. Czuje się w nim zaangażowanie emocjonalne. Czuje się, że panie tworzą z wewnętrznej potrzeby, dzieląc się artystyczną radością.
Wystawę można oglądać do 23 października.
Foto
Od lewej stoją Maria Cieślak-Gurgul, Ewa Powroźnik, Małgorzata Sętowska i prezes Irena Binert
URSZULA GIŻYŃSKA