Magistratu igraszki z prawem


Częstochowski magistrat faworyzuje jednych przedsiębiorców kosztem drugich. Skandal! Jak inaczej nazwać wydanie decyzji z pogwałceniem podstawowych zasad, obowiązujących w postępowaniu administracyjnym?

Państwo Zbigniew i Ewa Pośpiech są współwłaścicielami nieruchomości przy al. Niepodległości 26, na której swoją siedzibę ma Dom Handlowy „Domator”. Prawo to zostało ustalone decyzją Urzędu Rejonowego w Częstochowie z dnia 29. grudnia 1998 r. i obejmuje grunt oraz znajdujące się na nim budynki i urządzenia, czyli również rurociągi ciepłownicze. Pan Pośpiech długi czas tolerował bezprawne korzystanie z jego własności przez dostarczającą ciepło firmę „Fortum”. Z początkiem ubiegłego roku postanowił upomnieć się o swoje i wystąpił do przedsiębiorstwa o uregulowanie sytuacji prawnej poprzez podpisanie stosownej umowy i spłaty należności za dotychczasowe, bezumowne korzystanie z instalacji ciepłowniczych. Bezskutecznie.
Sprawa powróciła we wrześniu. Gdy pracownicy techniczni „Fortum” przyjechali kilkukrotnie na teren nieruchomości, żądając wpuszczenia ich do komory ciepłowniczej, gdzie znajdują się zawory oraz armatura, Z. Pośpiech odmówił. Jednak po raz kolejny zwrócił się o uregulowanie sytuacji pod względem prawnym i finansowym do firmy ciepłowniczej. Ta jednak, ignorując wszelkie słuszne argumenty właściciela „Domatora”, zwróciła się do magistratu o wydanie nakazu wpuszczenia jej pracowników na teren przedmiotowej nieruchomości. Po dwóch tygodniach uzupełniania przez „Fortum” niekompletnego wniosku, decyzja zapada… bez jakiegokolwiek udziału Zbigniewa i Ewy Pośpiechów. Według Kodeksu postępowania administracyjnego: „Organy administracji publicznej obowiązane są zapewnić stronom czynny udział w każdym stadium postępowania, a przed wydaniem decyzji umożliwić im wypowiedzenie się co do zebranych dowodów i materiałów oraz zgłoszonych żądań (art. 10.)”. – Zostaliśmy całkowicie pozbawieni możliwości przedstawienia swoich racji, a o samej decyzji dowiedzieliśmy się dopiero po jej wydaniu – żali się Z. Pośpiech.
Pełnomocnik pokrzywdzonych, radca prawny Marian Skwara napisał odwołanie od dokumentu, sygnowanego przez wiceprezydenta Częstochowy Bogumiła Sobusia. Odpowiedź z upoważnienia wojewody śląskiego sporządziła Zofia Ragacz, zastępca kierownika oddziału w wydziale infrastruktury. Jej treść nie pozostawia złudzeń – wysoko postawiony przez prezydenta Tadeusza Wronę urzędnik częstochowskiego magistratu dopuścił się rażących błędów, zarówno formalnych, jak i merytorycznych.
W uzasadnieniu pisma II instancji przychylono się do każdego zarzutu odwołania. Decyzja wiceprezydenta została sporządzona „bez przeprowadzenia jakiegokolwiek postępowania dowodowego”, w jej uzasadnieniu przytoczono argumenty, wskazane we wniosku „Fortum” S. A., nie odnosząc się do ich zasadności”. Zarzucono również naruszenie art. 7. kpa, poprzez wydanie decyzji „bez uprzedniego przeprowadzenia wszechstronnego postępowania wyjaśniającego”. Poza tymi zarzutami formalnymi, poddano również w wątpliwość uzasadnienie materialno prawne. B. Sobuś powołał się wprawdzie na art. 126. Ustawy o gospodarce nieruchomościami, jednak zupełnie nie wyjaśnił, „dlaczego uznał, że ma on zastosowanie w rozpatrywanej sprawie”.
Pomijając szereg dowodów, świadczących o nie znajomości bądź wręcz lekceważeniu podstawowych zasad, obowiązujących w polskim prawie, należy postawić jeszcze jedno pytanie. Dlaczego wiceprezydent staje w sporze między dwoma prywatnymi podmiotami gospodarczymi, działającymi na własny rachunek, jedno z nich kompletnie ignorując?
Zbigniewa Pośpiecha martwi jeszcze jedno. – Dodatkowo w prasie prowadzi się przeciwko mnie brutalną kampanię, pełną kłamstw i oszczerstw. Ustami rzecznika magistratu i pracowników „Fortum”. Jeden z częstochowskich dzienników napisał, że to ja postępuję wbrew prawu, jestem zły, krnąbrny, uparty – dodaje przedsiębiorca. Trzeba przyznać – ciekawa teoria. Bronienie swojej własności jest nielegalne?! Na szczęście epoka, w której takie podejście dominowało, już dawno się w naszym kraju skończyła.

DeKa

Zbigniew Pośpiech już wcześniej spotkał się z niesprawiedliwym traktowaniem ze strony władz miasta.

· W maju 2003 r. otrzymał decyzję o wygaśnięciu zezwolenia na sprzedaż alkoholu w sklepie przy ul. Nowowiejskiego 6, argumentowaną wniesieniem opłaty koncesyjnej po terminie, co było niezgodne z prawdą i prawem. Skutkiem tego była kontrola z Urzędu Celnego – biznesmen musiał zapłacić mandat, a lokal został zaplombowany. Z. Pośpiech skierował liczne prośby, nawet osobiście wybrał się do wiceprezydenta Sobusia, aby wstrzymał tak drastyczne działania do momentu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy. Nic to nie dało. Dopiero po trzech miesiącach Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało rację przedsiębiorcy. Oczywiście, nie było mowy o rekompensacie za stracone nerwy i korzyści majątkowe.
· 2006 r. przyniósł kolejną „perełkę”. Za dzierżawę wieczystą gruntu pod stację benzynową przy al. Wojska Polskiego pan Pośpiech płacił podatek w wysokości 6,2 tys. zł. rocznie. Został on podwyższony do sumy… (sic!) SIEDEMDZIESIĘCIU DWÓCH TYSIĘCY!!! Taki wzrost opłaty mógł doprowadzić tylko do jednego – zamknięcia interesu. Dopiero dwa lata walki w sądach przyniosło ustalenie stawki stosownie do inflacji (7,8 tys. zł.).
· Nawet propozycja zainwestowania przez właściciela „Domatora” sporego kapitału na rzecz miasta nie wzbudziła przychylności magistratu. Używane przez tenisistów w okresie zimowym obiekty, to najczęściej adaptowane na ich potrzeby hale i magazyny węglowe, urągające wszelkim standardom. Z tego względu Z. Pośpiech złożył ofertę, że wybuduje profesjonalny obiekt dla miłośników tej dyscyplin. Zadeklarował dodatkowo gotowość nieodpłatnego udostępnienia kortów dla młodzieży ze szkół częstochowskich i klubu „Victoria” w godzinach dopołudniowych. Od władz oczekiwał jedynie wyznaczenia terenu o powierzchni czterech tys. m kw. i rozpisania przetargu. Taki wniosek złożył do prezydenta, przewodniczącego Rady Miasta oraz naczelnika Wydziału Sportu, Turystyki i Rekreacji. Po miesiącu otrzymał lapidarną i lakoniczną odpowiedź, żeby sam wskazał grunt, to może wtedy… Sprawa umarła.

Komentarz

Właściwie odnoszenie się do wyżej przytoczonych faktów jest zbędne. Przemawiają same za siebie.
Porażające jest, że równouprawnionego przedsiębiorcę traktuje się z takim lekceważeniem i chęcią przysporzenia jak największych trudności, wręcz poniżenia. Tu już nawet nie dziwi fakt, że nasze władze podejmują decyzje z pogwałceniem prawa, bo tego przykłady już nieraz były przez media ujawniane. Najgorsze jest, że przedstawione działania przypominają te z „dobrych czasów”. To wtedy podwyższano podatki (choć też nie tak skandalicznie), gdy chciano wykończyć „prywaciarza”, wtedy rozpowszechniano w gazetach nieprawdę, by popsuć mu imię. Bo przytoczonych działań nie można tłumaczyć tylko brakiem podstawowej wiedzy. Były one przeprowadzane z premedytacją. Zignorowano nawet próbę zainwestowania przez pana Pośpiecha w częstochowską infrastrukturę. Przecież profesjonalna hala tenisowa przyniosłaby miastu tylko więcej prestiżu, a prezydent Wrona mógłby przeciąć kolejną wstęgę.
Boli, że w czasach, kiedy w końcu w Polsce mamy gospodarkę wolnorynkową, o którą tak długo walczyliśmy, przedsiębiorca zamiast rozwijać swoją firmę, martwić się o dobro pracowników, musi borykać się z absurdalnymi decyzjami, grzebać w pismach, tułać po sądach i opłacać kolejnych prawników.

LUKASZ GIZYNSKI

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *