Jeszcze kilka lat temu, gdy pierwsze sklepy z odzieżą używaną pojawiły się na polskim rynku, sceptycy wróżyli im rychły koniec. Stało się inaczej. Punkty sprzedaży rozwinęły się do tego stopnia, że w samej tylko Częstochowie jest ich obecnie ponad dwadzieścia i mają się zupełnie nieźle. Ale czy to dobrze dla polskiej gospodarki?
Jeszcze kilka lat temu, gdy pierwsze sklepy z odzieżą używaną pojawiły się na polskim rynku, sceptycy wróżyli im rychły koniec. Stało się inaczej. Punkty sprzedaży rozwinęły się do tego stopnia, że w samej tylko Częstochowie jest ich obecnie ponad dwadzieścia i mają się zupełnie nieźle. Ale czy to dobrze dla polskiej gospodarki?
Uzasadnione argumenty przeciw
Zdaniem polskich producentów odzieży lumpeksy są kolejnym przykładem niszczenia rodzimego rynku. Przepisy obowiązujące w naszym kraju dopuszczają import jedynie odpadów innych niż uznane za niebezpieczne i wwożone są jedynie na podstawie zezwoleń wydawanych przez Głównego Inspektora Ochrony Środowiska. Dlatego zgodzić się należy, że przywożona odzież – odpad nie powinna być przedmiotem niekontrolowanego obrotu, choćby ze względu na składowanie na wysypiskach niesprzedanej partii towaru. Dla przykładu, roczny import odzieży używanej odpowiada masie stałych odpadów komunalnych, czyli śmieci, odbieranych w ciągu roku z czterech polskich miast wielkości około 70 tys. mieszkańców. Koszty składowania, utylizacji i transportu są ogromne. Z danych Głównego Urzędu Ceł wynika, że w 2000 sprowadzono do Polski 47,5 tys. ton odzieży używanej. Natomiast GUS wskazuje na około 80 tys. ton. Różnica w liczbach wynika z nieszczelności polskich granic. Wielkość ta odpowiada produkcji około 30 mln garniturów lub ponad 120 mln swetrów. Dla porównania, krajowa produkcja garniturów, łącznie z eksportem wynosiła w ubiegłym roku 1,8 mln sztuk. – Niebagatelne znaczenie ma kwestia rynku pracy. Otóż importerzy używanej odzieży twierdzą, że likwidacja lumpeksów przyczyniłaby się do zwiększenia bezrobocia. Jest dokładnie odwrotnie. Pomija się fakt, że to właśnie lumpeksy tworzą ogromną rzeszę bezrobotnych pracowników w przemyśle odzieżowym, a także sektorze tekstylnym dostarczającym tkaniny, podszewki, dodatki krawieckie, itd. – mówi Artur Gacek właściciel Polontexu. Przykładem upadku rodzimych przedsiębiorstw może być częstochowska Spółdzielnia Pracy “Odzież”, która nie tak dawno ogłosiła upadłość, pozostawiając bez pracy ponad 300-osobową załogę.
Względy sanitarne
Uzasadnionym argumentem przeciw importowi używanej odzieży są względy sanitarne. – Nikt nie kontroluje, ani też nie prowadzi statystyki na temat poważnych zagrożeń chorobowych, chociażby skórnych, których przyczyną jest właśnie taka odzież. Nie sposób zapewnić wszystkich użytkowników o tym, że kupione w lumpeksie szmaty są idealnie czyste i nie będą powodowały alergicznych schorzeń – mówi właściciel Polontexu. Art. 4 o Państwowej Inspekcji Sanitarnej z 14 marca 1985 roku precyzyjnie określa wymogi nie tylko samego towaru, ale także miejsca sprzedaży. Każdy sklep musi posiadać łazienkę z odpowiednimi sanitariatami. Z kranu obowiązkowo musi lecieć ciepła i zimna woda, a mydło powinno być umieszczone w dozownikach. We wszystkich pomieszczeniach musi być zachowana bezwzględna czystość. Półki nie mogą być zakurzone, a kosze nie mogą przypominać śmietnika. Ubrania powinny być przestronnie rozłożone lub rozwieszone na wieszakach. Każdy pracownik musi posiadać aktualną książeczkę zdrowia bądź kartę badań okresowych. Prawdę powiedziawszy, niewiele częstochowskich lumpeksów spełnia wymogi sanitarne. – Powiatowa Stacja Sanepidu objęła nadzór nad punktami z importowaną odzieżą dopiero od tego roku, w związku z tym rozpoczęliśmy kontrole wszystkich placówek na terenie Częstochowy. Musimy wiedzieć, czym dysponujemy i jaki jest faktyczny stan obiektów. Muszą zniknąć podejrzane baraki, dziuple, w których handluje się niedozwolonym towarem, jak bielizna czy buty – informuje kierownik.
Kto najwięcej zarabia?
Sklepikarze to jedno, natomiast grupą czerpiącą profity z handlu odzieżą używaną są dystrybutorzy – legalni oraz przemytnicy. Deklarowana wartość towarów wwożonych do naszego kraju szacowana jest na kwotę 40 mln dolarów USA, natomiast w zbycie detalicznym towary te przekraczają wartość 400 mln. Utracone wpływy do budżetu państwa w przypadku przemytu tylko z tytułu podatku VAT, a także podatku dochodowego od osób fizycznych plus wpłaty na obowiązkowe ubezpieczenie emerytalne i zdrowotne wynoszą około 1,5 miliarda złotych. Należy zdać sobie sprawę, że import odzieży używanej przynosi wymierne korzyści tylko krajom, z których towar pochodzi. Argumentem nie do odparcia jest fakt, że w ten sposób oczyszczają swój rynek z produktów niechcianych, robiąc tym samym z Polski śmietnik Europy. Wejście w życie ustawy zezwalającej na import wyłącznie sortowanej odzieży nie tylko wyrównałoby szanse polskiego rynku odzieżowego z zagranicznym, ale przysporzyłoby niebagatelnych kwot dla budżetu państwa. Ustawa zagwarantowałaby obywatelom Polski bezpieczeństwo sanitarne i przestrzeganie prawa o ochronie środowiska. Niestety, o zapowiadanych wcześniej zmianach w przepisach, jak na razie nie słychać.
RENATA KLUCZNA