Tak brudno w Częstochowie chyba nigdy nie było. Nowy system zagospodarowania odpadami nie spełnia oczekiwań.
Sprzątaniem miasta zajmuje się kilka podmiotów: firmy – Remondis oraz jego podwykonawca – Sita, Miejski Zarząd Dróg i Transportu, a także mało rozpoznawalne Centrum Integracji Społecznej – twór powołany na potrzeby długotrwale bezrobotnych i bezdomnych, którego zadaniem jest sprzątanie torowisk, przystanków, zieleni miejskiej, terenów szkolnych oraz porządkowaniu obrzeży miasta. Aktualny widok Częstochowy jest dowodem, że rozłożenie odpowiedzialności to nie jest dobre rozwiązanie, bo w Częstochowie brud ściele się gęsto.
Telefony z informacją o zanieczyszczonych ulicach, placach, chodnikach otrzymujemy niemal codziennie. Mieszkanka Częstochowy, mecenas Grażyna Plebanek, alarmuje nas o licznych śmieciowiskach na ul. Mirowskiej i w jej okolicach. – Odpady różnej maści zalegają tereny na Zawodziu. Cała ulica Mirowska, tereny obok ryneczku, nie są sprzątane od lat. Dzwoniłam, monitowałam, ale był to głos na puszczy – mówi nam pani adwokat.
My dzwonimy do Miejskiego Zarządu Dróg i Transportu. Dyrektor Mariusz Sikora przyjmuje zgłoszenie, ale za moment informuje nas, że interwencja dotyczy terenów prywatnych. – Ich sprzątanie nie leży w naszej gestii. Problem zgłosiliśmy do Straży Miejskiej, której zadaniem jest wyegzekwowanie od właścicieli posesji czystości – wyjaśnia dyrektor.
Jednak system wzajemnego powiadamiania nie przynosi pożądanego efektu. Usypisk śmieci w naszym mieście jest bez liku. Wystarczy przejechać się tramwajem. Plac na przeciwko PKS, przy ul. Wolności, uliczki otaczające przychodnię Kolejową, Rondo Mickiewicza, z usianymi petami na trawniku przy przystanku (ponoć jest zakaz palenia papierosów na przystankach – gdzie straż miejska i monitoring?), zagajnik nad rzeką Stradomką aż do Grosza, ul. Równoległa. Można wymieniać bez końca. Ciekawym zakątkiem jest też plac przy ul. Żwirki i Wigury, nieopodal Sądu. Uzbierane tam od lat śmieci zaczynają się już rozkładać. Nikt tego nie sprząta, bo jest to teren prywatny, a właścicieli brak. Czy jednak nie ma sposobu na bezpańskie-wysypiska?
Dyrektor Sikora podkreśla, że jego służby pracują na okrągło. Szef Remondisu uważa, że Częstochowa jest posprzątana. – My wywiązujemy się z umowy. Gorzej jest z miastem, które nie płaci nam za usługę – stwierdza. Edyta Soboniak, dyrektor ds. wdrożenia nowego systemu zagospodarowania odpadami przy Częstochowskim Przedsiębiorstwie Komunalnym oponuje. – Każdą dobrze wystawioną fakturę miasto reguluje. Nie mamy zaległości – zapewnia. I tak w kółko. Dodatkową „atrakcją”, jaka pojawiła się wraz z wdrożeniem nowego systemu w Częstochowę są niebieskie worki wypełnione odpadami – co rusz pojawiające się wzdłuż ulic, torów tramwajowych, na przystankach i biwakują tam tygodniami. Stały się one już symbolem naszego miasta. Kto ma to sprzątać? – To zadanie dla CIS-u – informuje nas Edyta Soboniak. Dlaczego zatem nie wypełnia swoich obowiązków? Kto kontroluje tę instytucję? CIS powołało miasto, ale a wykonaną pracę pieniądze wypłaca Powiatowy Urząd Pracy jako tzw. świadczenie integracyjne (obecnie wynosi ono prawie 800 zł). Fundusze te pochodzą ze środków Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Centrum ma współpracować z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, Powiatowym Urzędem Pracy oraz organizacjami pozarządowymi. Codzienność pokazuje, że i ten system trzeba mocno podrasować.
URSZULA GIŻYŃSKA