Koalicja nieubłaganie zwycięska


Częstochowska prawica przed wyborami samorządowymi.
Rozmowa z posłem Szymonem Giżyńskim; prezesem Zarządu Okręgu Częstochowskiego PiS, przewodniczącym Zarządu Komitetu Miejskiego PiS w Częstochowie.

Czy częstochowski PiS ma już kandydatów do startu w przyszłorocznych wyborach: do europarlamentu i samorządowych?
– Wszelkie spekulacje co do personaliów w wyborach do europarlamentu ucina sam pan prezes, Jarosław Kaczyński. To jego wyłączna domena i to on sam – w stosownym czasie – ogłosi listy. Mam jednakowoż wielką nadzieję, iż tym razem kandydat do europarlamentu reprezentujący częstochowski okręg PiS, na naszej partyjnej liście województwa śląskiego, będzie startował z bardzo wysokiego, biorącego miejsca, z istotnie realnymi szansami na brukselski mandat.

A co do wyborów samorządowych, jesienią, 2014. roku – czy częstochowski PiS ma już kandydata na stanowisko prezydenta Częstochowy?
– Tu jest sprawa bardziej skomplikowana, bo dotyczy bardzo ostrych kryteriów szans wyborczych takiego kandydata i to w kontekście całej częstochowskiej prawicy.

Ale jakiś pomysł, jakąś koncepcję – częstochowski PiS już ma?
– Tak, i to bardzo precyzyjną, konkretną, sformułowaną już na samym początku obecnej kadencji samorządu, a ponad pół roku temu zaprezentowaną w postaci partnerskiej oferty – pozapisowskim środowiskom częstochowskiej prawicy.

Jaka to koncepcja?
– Jej punktem wyjścia jest przekonanie, iż prawica ma szanse wygrać wybory na prezydenta Częstochowy w 2014 roku, gdy wystawi przeciw konkurentom z SLD i PO – jednego kandydata. Ale ważniejsza jest w tym momencie odpowiedź na pytanie: co i kto to jest, na dzisiaj, częstochowska prawica?

Więc, kto i co…
– Częstochowską prawicę stanowią – a jest to definicja aktualna od referendum w 2009 roku – Prawo i Sprawiedliwość, Unia Laikatu Katolickiego oraz te środowiska, które kiedyś, do 2009 roku, współtworzyły obóz polityczny Tadeusza Wrony, a na dzisiaj pozostały przy takich szyldach, jak: Liga Krajowa czy Wspólnota i otoczenie Konrada Głębockiego. Nasza pisowska propozycja partnerskiej, politycznej współpracy, w kontekście wyborów samorządowych 2014 roku, dotyczy wszystkich, podkreślam: wszystkich, tu wymienionych środowisk.

Jak daleko częstochowskiej prawicy do jedności?
– Pod warunkiem: założenia dobrej woli i przyjęcia, bez uprzedzeń i egoistycznych ambicji, wspólnego, jedynie realnego punktu widzenia – bardzo blisko. Koncepcja bowiem jest gotowa i z dwu przynajmniej powodów bardzo atrakcyjna: obejmuje na równych, partnerskich prawach – nikogo nie wykluczając – wszystkie częstochowskie środowiska prawicowe i – jestem o tym najgłębiej przekonany – daje niemal stuprocentową gwarancję zwycięstwa, zarówno co do częstochowskiej prezydentury, jak i prawicowej większości w Radzie Miasta.

Najpierw zjednoczenie, a potem wyborczy sukces prawicy uzależnia Pan jednak od konieczności przyjęcia „wspólnego, jedynie realnego punktu widzenia”. Co to oznacza?
– To jest właśnie kwestia kluczowa, często w polityce najważniejsza: zdolność do samoograniczenia, do nie sięgania po cała pulę, do ustępstw, do szanowania – zdania, racji, ambicji, marzeń, – wszystkich koalicyjnych partnerów. My, w częstochowskim PiS-ie zdajemy sobie sprawę z tego, że do tej pory, od samego początku, od pierwszych wyborów w 1990 roku, częstochowska prawica – na niwie samorządowej – praktycznie zawsze była politycznie podzielona. I zawsze na tym przegrywała, bo albo w wyborach oddawała władzę SLD i Unii Wolności, albo nawet rządząc, a nie pracując całym swym potencjałem (bo bez PIS-u) – szła na kompromisy i – w rezultacie – też przegrywała. Dlatego wyciągamy rękę do wszystkich partnerów z prawej strony sceny politycznej, zapraszając do wspólnej budowy zwycięskiego bloku politycznego i wspólnej odpowiedzialności za losy Częstochowy przez długie lata. I prosimy tylko o jedno: o wzajemny szacunek, ale także o szacunek dla faktów i niczym nie uszczuplony realizm w ocenie naszych wzajemnych atutów i relacji. Przyjmujemy i zakładamy, zobowiązująco i szczerze, iż każdy poszczególny partner polityczny jest dla naszej koalicji jednakowo niezbędny i konieczny. Chcemy od wyborców otrzymać potężną premię za zgodę. Ale jednocześnie dobrze zdajemy sobie sprawę z odpowiedzialności, jaka na nas, na Prawie i Sprawiedliwości, spoczywa. Mamy na dzisiaj blisko czterdzieści procent poparcia w skali kraju. Idziemy po władzę w państwie. To wielkie wiano, które dajemy częstochowskiej prawicy – od razu, na starcie – także po samorządowe, wspólne zwycięstwo.

A jak przedstawiają się – tym kontekście – częstochowskie struktury Prawa i Sprawiedliwości ?
– Mamy jedną z najsilniejszych, najbardziej doświadczonych, zaprawionych w boju struktur PiS-u w skali całej, naszej, ogólnokrajowej organizacji. Przygotowując się do wyborów samorządowych dokonaliśmy reorganizacji miejskiej struktury PiS w Częstochowie – czyniąc ją elastyczniejszą, sprawniejszą, jeszcze bardziej mobilną. Stworzyliśmy trzy nowe, statutowe, międzydzielnicowe struktury miejskie z własnymi zarządami, nad którymi stoi i czuwa Zarząd Miejski PiS. To są struktury, których nie posiada żadna inna partia, czy organizacja polityczna w Częstochowie.

A jak na tym tle przedstawiają się personalne propozycje PiS-u?
Kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Częstochowy jest, a właściwie – lepiej by było powiedzieć – pozostaje: Artur Warzocha, który startował już na to stanowisko, z nadania PiS-u, z rekomendacji pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, w 2010 roku. I prezydentem Częstochowy już wtedy Warzocha by został, gdyby na przeszkodzie nie stanął start w wyborczym wyścigu byłego prezydenta – Tadeusza Wrony. Tego błędu trzeba w nadchodzących wyborach – koniecznie uniknąć.
Na dzisiaj: kandydatura Artura Warzochy jest formalnie desygnowana i zaakceptowana przez wszystkie trzy: częstochowskie, międzydzielnicowe struktury PiS oraz przez Zarząd Miejski PiS. Trzeba też z cała mocą podkreślić, iż cały sens politycznej współpracy Prawa i Sprawiedliwości z Unią Laikatu Katolickiego skupia się wokół wspólnego poparcia dla kandydatury Artura Warzochy w wyborach na prezydenta Częstochowy, w 2014 roku.

Powiedział Pan o konieczności uniknięcia błędu. Jakiego?
– Po pierwsze: kandydat reprezentujący częstochowską prawicę powinien być jeden. Po drugie, Częstochowa wciąż pozostaje w nastrojach i w sytuacji – po 2009 roku – post-referendalnej. W 2010 roku już samo pojawienie się nazwiska Tadeusza Wrony wśród kandydatów oznaczało stuprocentową gwarancję na zwycięstwo kandydata SLD, Krzysztofa Matyjaszczyka. Podobnie jest i dzisiaj. Start w wyborach na prezydenta Częstochowy w 2014 roku – Wrony, bądź któregoś z jego najbliższych współpracowników, na przykład Konrada Głębockiego oznaczałby automatycznie – prezydencką reelekcję Matyjaszczyka.

Czy sugeruje Pan, że dla formacji byłego prezydenta Tadeusza Wrony nie ma miejsca na częstochowskiej scenie politycznej?
– Ależ skąd, przeciwnie. Ja tylko uważam, że środowiska Ligi Miejskiej, czy Wspólnoty Samorządowej powinny – po doświadczeniach 2009 roku i późniejszych – dokonać redefinicji swojej obecności na częstochowskiej prawicy, tak, jak to uczyniła z powodzeniem – po referendum – Unia Laikatu Katolickiego, kiedyś – że wspomnę – główny bastion prezydenckiej władzy Tadeusza Wrony. A na dzisiaj: częstochowskie Prawo i Sprawiedliwość i Unia Laikatu Katolickiego mają podpisaną umowę o ścisłej, politycznej współpracy i wspólnie przygotowują się do wyborów 2014 roku. Chcemy – PiS i ULK- tę współpracę rozszerzyć o środowiska Ligi Miejskiej i Wspólnoty Samorządowej.

Ale bez Wrony i Głębockiego?
– Ależ z nimi! Tylko nie w roli kandydatów na prezydenta Częstochowy. Bo to w Częstochowie, Anno Domini 2014, nie przejdzie i cała nasza koncepcja doprowadzenia prawicy w Częstochowie do władzy – przepadnie.

Jak zatem chcecie połączyć wystawienie jednego kandydata na prezydenta ze zjednoczeniem prawicy?
– Powiedziałem: chcemy środowiska Ligi Miejskiej i Wspólnoty Samorządowej związać z PiS-em i ULK politycznym sojuszem. Wystawiamy w wyborach na prezydenta Częstochowy kandydaturę Artura Warzochy, ale chcemy przy tym stanowisko I wiceprezydenta powierzyć politykowi właśnie z kręgów Ligi Miejskiej i Wspólnoty. Ponieważ Konrad Głębocki jest tam jedną z pierwszoplanowych postaci, ma piekielne ambicje polityczne i jest liderem Klubu Wspólnoty w częstochowskiej Radzie Miasta, to właśnie jemu zaproponowaliśmy stanowisko przyszłego pierwszego zastępcy prezydenta Częstochowy. Chcieliśmy, by tandem: Warzocha – Głębocki był wizytówką zjednoczonej, częstochowskiej prawicy i jednocześnie jej lokomotywą wyborczą, jesienią 2014 roku.

I co? Przewodniczący Głębocki propozycję przyjął?
– Niestety, nie. Rozmawialiśmy z nim kilkakrotnie, z jego ludźmi – kilkunastokrotnie. Wielu z nich zresztą, ten nasz pomysł gorąco popiera, bo to oznacza dla nich szansę na powrót do realnej, częstochowskiej polityki. Sam Głębocki, jednakże – za każdym razem – odmawia. To znaczy: robi to sprytnie, bo formalnie odracza decyzję. Kiedy ostatnio, w czerwcu, przekonywałem go do tej koncepcji, mówił, że się zastanowi i odpowie w październiku. Widać wyraźnie, że cały czas szuka możliwości – samodzielnego startu na prezydenta Częstochowy – dla siebie. Na moją propozycję czerwcową – jak już mówiłem: nie pierwszą zresztą – odpowiedział, że właśnie powołał i buduje własną gazetę, stronę internetową, własną strukturę organizacyjną. Przekonywałem, że podpisanie umowy politycznej i ogłoszenie prawicowego, zjednoczeniowego tandemu wyborczego: Warzocha – Głębocki, w czerwcu, jeszcze przed wakacjami, to dla przeciwników politycznych – tych z SLD i PO – mówiąc piłkarskim językiem: gol do szatni. A zaraz po wakacjach – potężna konferencja programowa zjednoczonej, częstochowskiej prawicy i robi się dwa do zera, dla nas. I taki wynik spokojnie ”dowozimy”, pewnie strzelając jeszcze kilka bramek, do wyborów samorządowych w 2014 roku.

Może – odmawiając – Głębocki czegoś się obawiał, na przykład tego, że tak daleko idące – wobec niego – obietnice nie zostaną w końcu dotrzymane?
– To absurd. Nasza oferta ma charakter publiczny, a nawet radośnie spektakularny, a nie, tajny, czy zakulisowy. Staramy się o naszej koncepcji poinformować – szczegółowo, literalnie, a więc: zobowiązująco – wszystkie środowiska prawicowe i inne, nam przychylne w mieście; wszystkie najważniejsze, w tym hierarchiczne, czynniki częstochowskiego Kościoła. W maju tego roku, w gronie liderów miejskiego środowiska Prawa i Sprawiedliwości; prezesów Unii Laikatu Katolickiego; kapelana naszych środowisk, ks. kanonika Ryszarda Umańskiego złożyliśmy wizytę metropolicie częstochowskiemu, księdzu arcybiskupowi, Wacławowi Depo, przedstawiając skrupulatnie i zobowiązująco, zwłaszcza od strony personalnej – koncepcję zjednoczenia częstochowskiej prawicy, w kontekście wyborów samorządowych w 2014 roku.

Czy zachowanie się Konrada Głębockiego oznacza załamanie się koncepcji sojuszu częstochowskiej prawicy, którą Pan prezentuje?
– W żadnym razie. Nasza oferta nie ma przecież charakteru personalnego, lecz wyłącznie – strukturalny. Jest adresowana do środowisk Ligi Miejskiej i Wspólnoty Samorządowej, wraz z przyległościami. Rozmowy z Konradem Głębockim oparte były na domniemaniu, iż jest on czynnym i wpływowym liderem tych środowisk, zdolnym je pociągnąć w kierunku współpracy z Prawem i Sprawiedliwością i Unią Laikatu Katolickiego, celem wspólnego przejęcia odpowiedzialności za Częstochowę, po wyborach 2014 roku. Jeżeli Konrad Głębocki takiego talentu nie posiada, ani takiej zdolności i woli nie przejawia – to nasza oferta, wciąż aktualna i otwarta, dotyczy nadal: każdej innej osoby, wskazanej samoistnie i solidarnie, przez środowiska Ligi Miejskiej i Wspólnoty Samorządowej wraz z przyległościami – na kandydata całej, częstochowskiej prawicy, na stanowisko pierwszego wiceprezydenta Częstochowy, po wyborach samorządowych 2014 roku.

Dlaczego Pan uważa, że koncepcja doprowadzenia do przejęcia przez częstochowską prawicę władzy w naszym mieście, autoryzowana przez Prawo i Sprawiedliwość, Unię Laikatu Katolickiego oraz – jak Pan twierdzi – bliska wielu politykom z kręgu Ligi Miejskiej i Wspólnoty Samorządowej jest – mówiąc Pańskimi słowami –„nieubłaganie zwycięska”?
– Bo jest bezinteresowna, dyktowana dobrem Częstochowy i nie ma dla niej innej, pozytywnej alternatywy.

Dziękuję za rozmowę.
Z posłem PiS rozmawiał

Grzegorz Forumowicz

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *