Kacper Halkiewicz: nas wszystkich tor musiał zaskoczyć


W czwartek (8 sierpnia) Krono-Plast Włókniarz Częstochowa w zaległym meczu 13. rundy PGE Ekstraligi zremisował z NovyHotel Falubazem Zielona Góra 45:45. Spotkanie rozgrywane było w trudnych, deszczowych warunkach. Ostatecznie udało się je przeprowadzić i zakończyć po piętnastu wyścigach. Po tym spotkaniu z Gazetą Częstochowską rozmawiał junior gospodarzy Kacper Halkiewicz.


Cóż to był za mecz, widowisko?! Już po dziewięciu biegach traciliście do rywali nawet dwanaście punktów. W końcówce udało się wam jednak wyrwać remis i zarazem dwa meczowe „oczka”.

Jakimś cudem udało się nam tego dokonać. Ja też coś dołożyłem do wyniku zespołu – uważam wprawdzie, że nie za dużo, ale najważniejsze te punkty są.

Twierdzisz, że nie za dużo „dołożyłeś” do rezultatu swojej drużyny, jednakże zdobyte przez ciebie 4 punkty również były cenne. Nie wiadomo bowiem, jakby się ta batalia zakończyła, gdybyś ich nie wywalczył…

Tak, ale też mogło być lepiej. W jednym z biegów (12. – przyp. red.) była szansa nawet na wygraną 5:1. W innym wypadku zwyciężylibyśmy w całym starciu.

Czy w czwartkowy wieczór tor – przy ówczesnych, zafundowanych wam warunkach pogodowych – mocno cię zaskoczył?

Podejrzewam, że nas wszystkich tor musiał zaskoczyć, zwłaszcza, że po tych deszczach był dość mocno mokry. W każdym razie – mniej więcej w połowie – wiele rzeczy już mi pasowało.

Dla ciebie warunki torowe koniec końców chyba straszne nie były, gdyż – jak już wspomniałem – cenne „oczka” przywiozłeś.

Ja się co prawda nie wychowywałem na tego typu torach, ale lubię gdy są nieco bardziej twarde.

Co do najbliższego meczu Krono-Plast Włókniarza w Grudziądzu (piątek, 9 sierpnia) z ZOOleszcz GKM-em, zapowiada się on dla was niezwykle ciężko. Tym bardziej, że powszechnie wiadomo, iż tamtejsza nawierzchnia do najłatwiejszych nie należy.

Zgadza się. Szczególnie dla mnie nie jest ona łatwa. Nie mam najlepszych wspomnień, związanych z tamtejszym torem. W 2021 roku, gdy jeździłem w klasie 250cc, w czasie zawodów w Grudziądzu złamałem żebro. W tym sezonie natomiast (podczas finału Srebrnego Kasku – przyp. red.) doznałem tam kontuzji obojczyka…

Rozmawiał: Norbert Giżyński

Foto.: Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *