ICH STAŁA OBECNOŚĆ


Druga wojna światowa była najokrutniejszym konfliktem, jaki widział świat. Lata okupacji niemieckiej przyniosły Polakom ogrom tragedii, cierpień i bólu, a także dotkliwie wycieńczyły materialne i moralne zasoby narodu polskiego. Terrorowi okupacyjnemu przeciwstawiała się bardzo duża część społeczeństwa.

„Kto ojczyźnie swej służy,
sam sobie służy”
ks. Piotr Skarga

Druga wojna światowa była najokrutniejszym konfliktem, jaki widział świat. Lata okupacji niemieckiej przyniosły Polakom ogrom tragedii, cierpień i bólu, a także dotkliwie wycieńczyły materialne i moralne zasoby narodu polskiego. Terrorowi okupacyjnemu przeciwstawiała się bardzo duża część społeczeństwa.
Pragnę ukazać losy pięknych ludzi, których poświęcenie, oddanie i umiłowanie Ojczyzny na zawsze muszą pozostać w pamięci żyjących. W czasach ujarzmienia i pogardy potrafili wykazać się człowieczeństwem. Za swoją odwagę, dumę i nieugiętość zapłacili największą cenę, cenę życia. Jak pisał Władysław Jan Grabski „Człowiek bez walki nie stanie się nigdy zwycięzcą”.
Matylda Plucińska z Wajrychów urodziła się 7 maja 1866 roku. Pochodziła z serbsko-łużyckiej rodziny z Budziszyna. Na początku dwudziestego wieku rodzina Plucińskich doświadczyła w swym życiu zmiennych losów. Opuściła Warszawę i przeniosła się do Częstochowy. Przez wiele lat pani Matylda wraz z mężem, synem Bolesławem oraz córkami: Władysławą, Zofią i Weroniką mieszkała w domu otoczonym ogrodem przy ul. Królowej Jadwigi 129 (dziś ul. św. Jadwigi). W 1937 roku, po śmierci męża i wyjeździe syna do stolicy, Matylda przejęła wiele obowiązków, prowadząc gospodarstwo. Pomagały jej Zofia i Władysława. Najmłodsza z sióstr, Weronika pracowała jako nauczycielka w Publicznej Szkole Powszechnej nr 8 w Częstochowie przy ul. Równoległej. Uczyła religii, języka polskiego, geografii, robót ręcznych. Następnie zatrudniła się w Szkole Podstawowej w Kawodrzy Górnej, z którą była związana do wybuchu wojny. Żyły skromnie i godnie.
W czasie okupacji niemieckiej panie Plucińskie wstąpiły do Narodowej Organizacji Wojskowej. Udzielały schronienia oraz ukrywały ściganych przez gestapo działaczy politycznych. Opiekowały się rannym Sewerynem Marciniakiem pseud. „Jarża”, postrzelonym przez Niemców w 1942 roku na Rynku Wieluńskim. Ciężko zraniony w płuca, pozbawiony pomocy medycznej, „Jarża” zmarł. Pochowany został w ogródku pań Plucińskich, pod klombem, w trumnie zbitej z desek łóżka.
Dom przy ul. Królowej Jadwigi stał się wkrótce „skrzynką” NOW. „(…) Był korzystnie usytuowany. Położony na peryferiach miasta (…). Można było wejść do domu i opuścić go niepostrzeżenie przez furtkę ogrodową i pole graniczące z ul. św. Kingi”.
Właśnie tam zlokalizowano i uruchomiono tajną drukarnię, w której bardzo aktywnie pracowały matka i córki. Współzałożycielem drukarni był Jan Pietrzykowski, szef Wydziału Propagandy i Wydziału Organizacji Okręgu Częstochowskiego Narodowej Organizacji Wojskowej. Spod prasy regularnie przez wiele miesięcy wychodził tygodnik podziemny „Alarm”. Nakład jego liczył kilkaset egzemplarzy. Niekiedy dołączane były również dodatki nadzwyczajne. We wspomnieniach Jana Pietrzykowskiego znajdziemy wyjątkową ilustrację działalności tych niezłomnych kobiet: „Panie Plucińskie stały się sercem technicznej obsługi drukarni. Przepisywały artykuły na matrycach, prowadziły nasłuch radiowy, pomagały w składaniu pisma”. Utrzymywały także kontakt z klasztorem jasnogórskim, dostarczając prasę konspiracyjną: „Alarm” i przywożoną z Warszawy „Walkę”. Materiały odbierał przeor,
o. Norbert Motylewski i o. Polikarp Stefan Sawicki, autor wielu artykułów zamieszczanych na łamach „Alarmu”.
W nocy z 23 na 24 września 1943 roku Niemcy wkroczyli do domu przy ul. Królowej Jadwigi i dokonali szczegółowej rewizji. Wykryli całe urządzenie drukarni, maszynę do pisania, a w ogrodzie znaleźli zakopane zwłoki Seweryna Marciniaka. Natrafili także na ukryte słoje zawierające utajnione informacje. Kobiety zostały przewiezione do siedziby częstochowskiego gestapo ( ul. Kilińskiego 10). „W ich słabych rękach spoczywał los wielu ludzi”. Przeszły okrutne śledztwo. Były długo przesłuchiwane i torturowane. Nieludzko. Bestialsko. Nie wyjawiły posiadanej wiedzy, milczały do końca. Matylda Plucińska zmarła niedługo po zatrzymaniu. Władysława, Zofia i Weronika zginęły w KL Auschwitz pod koniec 1943 roku.
Panie Plucińskie były i są dla wielu osób szczególnym przykładem najpiękniejszych rysów w obliczu ogromnego zagrożenia. Były świadome swej roli, jaką przyszło im wypełnić. Kierowały się najwznioślejszymi ludzkimi wartościami, takimi jak: prawość, ofiarność, przyzwoitość. Warto w tym miejscu powtórzyć za Cyprianem Kamilem Norwidem: „Wszystko, co wielkie, jest wielkie przez serce”.
27 września 2013 roku z okazji obchodów Dnia Polskiego Państwa Podziemnego i 74. rocznicy powstania Szarych Szeregów miała miejsce w Częstochowie ważna uroczystość. Przy ul. św. Jadwigi 129 odsłonięto obelisk z tablicą poświęconą pamięci rodziny Plucińskich i działającej w ich domu w latach wojny tajnej drukarni. Pomysłodawcą powstania tablicy był Wacław Wydrychiewicz, pseud. „Wydra”, „Sokół”, który już jako osiemnastolatek mocno zaangażował się w działania konspiracyjne w Częstochowie.

Przy pisaniu korzystałam:

1. Cmentarz św. Rocha. Przewodnik biograficzny. Pod red. Juliusza Sętowskiego. Aut. biogr. Tomasz Szczygłowski. Częstochowa 2012.
2. Pietrzykowski J. Jasnogórski łącznik. Pani Matylda i jej córki. 24 Godziny. „Dziennik Częstochowski” 1991, nr 149, s. 8.

Fot. Pomnik „Skrzydła Pamięci” na cmentarzu św. Rocha w Częstochowie, na którym znajdują się symboliczne inskrypcje poświęcone m.in. Matyldzie Plucińskiej oraz jej córkom: Władysławie, Zofii, Weronice.

Barbara Szymańska

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *