12 maja 2018 o godzinie 13.00 w sali reprezentacyjnej Ratusza dyrektor Muzeum Tadeusz Piersiak dokonał uroczystego otwarcia wystawy ogromnej kolekcji Częstochowianina Krzysztofa Ledwonia, który poniósł wszystkie koszty jej urządzania. Po powitaniu zaproszonych gości i krótkiej prezentacji Hetman kolekcjonerów polskich Ryszard Janiak wręczył Krzysztofowi Ledwoniowi okolicznościową plakietę oraz dyplom Stowarzyszenia Kolekcjonerów Polskich.
Dalej Hetman scharakteryzował krótko i węzłowato działalność pana Krzysztofa, że: „takiego kolekcjonera z wiedzą i pasją nie ma w naszym Kraju”. Z kolei pan Krzysztof wręczył dyrektorowi Muzeum Tadeuszowi Piersiakowi, komisarzowi Mariuszowi Grzybowi i kilku zasłużonym przy urządzaniu wystawy okolicznościowe noże szturmowe. Pan Ryszard Janiak otrzymał taki sam nóż tylko ze złoconą głownią umieszczonym w estetycznej gablocie. W czasie rozmów z kolekcjonerami dowiedziałem się, że nasz łaskawy dobroczyńca pan Krzysztof wszedł do kolekcjonerstwa już czterdzieści lat temu. Dlatego też za zebranie takich zbiorów oraz ich bezinteresowną prezentację dla wszystkich mieszkańców Częstochowy powinniśmy się zwracać do Niego nie inaczej jak per Szlachetny. Pod koniec uroczystości pan Krzysztof wręczył wiązanki kwiatów własnej żonie Annie Ledwoń (za wieloletnią Jej cierpliwość wobec takiej pasji – tak mniemam) oraz żonie Hetmana Halinie Janiak i swojej wychowawczyni Teresie Pacholskiej z Technicznych Zakładów Naukowych. Uczynił to w przepięknym tradycyjnym sarmackim i szlacheckim geście klękając na jedno kolano przed każdą z pań. Panie także interesowały się uzbrojeniem jak pani Alicja Kowalska, którą sfotografowałem w momencie przymierzania szyszaka husarskiego. Na koniec uroczystości jeden z gości pan Jerzy Andrzej Zimny zachwyciwszy się husarią zabrał głos stwierdzając autorytatywnie jakoby Lisowczycy wywodzili się z tej najlepszej jazdy polskiej. Nikt jednak na sali nie ośmielił się przekonać oratora, że przesadził co nieco, bowiem tylko Aleksander Lisowski zaczynał służbę wojskową w husarii jako porucznik. Reszta to była Kmicicowa kompania bardzo bitna i sprawna w boju.
Następnie wszyscy pomaszerowali do budynku byłego Dowództwa 7 Dywizji Piechoty przy Alei NMP 47, gdzie w trzech salach zostały zaprezentowane zbiory. Na ścianach wyłożonych dywanami przez co uzyskano niesamowitą atmosferę dawnych wieków spoczywają eksponaty przytwierdzone tam wielkim nakładem pracy naszych muzealników między innymi Mariusza Grzyba i innych. W dworach polskich wisiały kilimy, a na nich często i broń. Pomysłodawcą takiej prezentacji jest nie kto inny jak nasz Szlachetny. Czego tam nie ma ? Powinno się raczej powiedzieć, że jest wszystko. Broń biała i palna z wieków XVI-XVIII, zbroje husarskie, napierśniki, pancerze kolcze polskie i indo-perskie, batorówki, pałasze oraz szable husarskie, tureckie kilidże i shamshiry, indyjskie talwary, pale i paty, nadziaki, buzdygany, czekany, łuki refleksyjne i tarcze. Bardzo bogata kolekcja wschodniej broni palnej. Jeszcze nigdy sale wystawowe naszego muzeum nie gościły takiej ilości i takich drogocennych eksponatów. Wniosek sam się taki narzuca, że duch kolekcjonerski w narodzie nie ginie. Do grona wielkich zbieraczy pamiątek przeszłości takich jak Wiktor Baworowski, który bibliotekę ofiarował swojemu miastu Lwów; Władysławie Czartoryskim, który ufundował Bibliotekę i Muzeum oraz Józefie Maksymilianie Ossolińskim twórcy biblioteki, muzeum i wydawnictwa, dołączył pan Krzysztof Ledwoń ze swoimi zbiorami. Spędziłem w muzeum ponad cztery godziny, które przeminęły szybko, w przyjemnej atmosferze i doborowym towarzystwie znawców; ludzi niezmiernie ciekawych i o szerokich horyzontach. Warto naprawdę zwiedzić wystawę.
prok. Lech Mastalski