Stosunek państwa do kultury łatwo określić wielkością nakładów finansowych: jeśli państwo przeznacza z budżetu kwotę minimalną, to traktuje kulturę lekceważącą, jeśli daje sumę znaczącą, to podchodzi do niej z powagą, a przy okazji wystawia sobie dobre świadectwo. Takie podejście, poniekąd słuszne, lecz uproszczone, nie wyczerpuje jednak zagadnienia. Wiadomo, że budżet naszego państwa jest więcej niż skromny, zatem środki przeznaczane na kulturę nie mogą być inne. Temat finansowania kultury zawsze budził gorące dyskusje, tak jest i dziś. Pojawiają się koncepcje skrajne, według liberałów kultura musi finansować się sama (tu zwykle podaje się przykład USA), socjaldemokraci z kolei uważają, że obowiązkiem państwa jest wspierać kulturę (wzorem bogate kraje Europy). Nie wdając się w szczegółowe rozważania warto jednak odnotować fakt, że model amerykański generuje w dużej mierze kulturę schlebiającą masowym gustom.
Stosunek państwa do kultury łatwo określić wielkością nakładów finansowych: jeśli państwo przeznacza z budżetu kwotę minimalną, to traktuje kulturę lekceważącą, jeśli daje sumę znaczącą, to podchodzi do niej z powagą, a przy okazji wystawia sobie dobre świadectwo. Takie podejście, poniekąd słuszne, lecz uproszczone, nie wyczerpuje jednak zagadnienia. Wiadomo, że budżet naszego państwa jest więcej niż skromny, zatem środki przeznaczane na kulturę nie mogą być inne. Temat finansowania kultury zawsze budził gorące dyskusje, tak jest i dziś. Pojawiają się koncepcje skrajne, według liberałów kultura musi finansować się sama (tu zwykle podaje się przykład USA), socjaldemokraci z kolei uważają, że obowiązkiem państwa jest wspierać kulturę (wzorem bogate kraje Europy). Nie wdając się w szczegółowe rozważania warto jednak odnotować fakt, że model amerykański generuje w dużej mierze kulturę schlebiającą masowym gustom.
Sytuacja kultury częstochowskiej jest wypadkową nędzy budżetowej państwa i mizerii miejskiej kasy. Czy rzeczywiście jest tak źle? Z informacji Urzędu Miasta Częstochowy wynika, że tegoroczny budżet kultury jest większy od ubiegłorocznego o około 1 mln 700 tys. zł. i wynosi 11 mln 833 tys. zł. Cieszy, że władze miasta doceniają znaczenie kultury, ale nawet ta większa kwota nie jest w stanie zaspokoić wszystkich potrzeb, społecznych oczekiwań, aspiracji kierowników placówek kulturalnych i środowisk twórczych.
Filharmonia Częstochowska otrzymała w tym roku dotację miejską w wysokości 2 mln. 307. tys. zł., cała kwota przeznaczona została głównie na wynagrodzenia pracownicze oraz, częściowo, na utrzymanie budynku. Skąd wobec tego pozyskiwane są finanse na działalność artystyczną? Dyrektor Leszek Hadrian objaśnia, że pieniądze na ten cel stanowią środki własne, wypracowane przez placówkę, są to, konkretnie, wpływy ze sprzedaży biletów oraz wynajmu sal i przychody z działalności komercyjnej. W roku ubiegłym przychody te wynosiły 648 tys. zł., w tym roku już 410 tys. (tylko za osiem miesięcy). – Aby zdobyć pieniądze na realizację ambitnych planów artystycznych, musimy podejmować działalność komercyjną. Taka jest zasada. Są jeszcze sponsorzy, wspomagają nas głównie częstochowskie banki – mówi dyrektor Hadrian. Poważny problem, to stan techniczny obiektu. Budynek Filharmonii wymaga regularnych, sporych inwestycji remontowych. Filharmonia ma oczywiście szanse na dotację unijną, ale w tym wypadku nie jest to sprawa łatwa, trzeba przedstawić artystyczny projekt i pozyskać dla niego minimum trzech partnerów, w tym jednego z Unii. Mimo rozmaitych kłopotów Leszek Hadrian jest optymistą: – Najpierw szukam rozwiązań, działam, potem narzekam.
Działalność artystyczna Filharmonii Częstochowskiej jest realizowana w stu procentach, co przekłada się na 40 premier w sezonie, w tym przedsięwzięcia tak znakomite, jak choćby IV Festiwal Wiolinistyczny im. B. Hubermana.
Zastępca Dyrektora Naczelnego i Artystycznego Teatru im. A. Mickiewicza, Marek Ślosarski, mówiąc o źródłach finansowania swoje placówki, wymienia dotację z Urzędu Miasta, środki wypracowane przez teatr (wpływy z biletów) oraz sponsorów. Dotacja, w tym roku 2 mln. 400 tys. zł., wystarcza jedynie na pensje pracownicze, zaś dochód ze spektakli na utrzymanie budynku. Na działalność statutową, czyli artystyczną, pieniądze pozyskiwane są również z innych źródeł, głównie od sponsorów. Dyrekcja teatru stara się o fundusze unijne, w tym kierunku poczyniono już pierwsze kroki.
Tegoroczna dotacja dla Muzem Częstochowskiego to 1 mln 305 tys. zł., z przeznaczeniem na wynagrodzenia pracowników i utrzymanie placówki. Nie jest to wystarczające, bowiem Muzeum musi troszczyć się aż o osiem obiektów rozrzuconych w różnych punktach miasta oraz dworek Krasińskich w Złotym Potoku. Należyta dbałość o nie wiąże się z dużymi nakładami finansów, a tych za wiele nie ma.
Muzeum dotowane jest także przez Wojewodę Śląskiego (rezerwy budżetu państwa, w tym roku kwota wynosi 288 tys. zł) i Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego. Otrzymuje też fundusze celowe z Urzędu Miasta Częstochowy no i wypracowuje środki własne. Pochodzą one ze sprzedaży biletów, lekcji edukacyjnych, wydawnictw, nadzorów archeologicznych, wynajmu sal. W tym roku planowane są na kwotę 100 tys. zł. Z tych pieniędzy placówka realizuje działalność merytoryczną. Janusz Jadczyk, pełniący obowiązki dyrektora, jest zdania, że realizacja przedsięwzięć statutowych musi być na najwyższym poziomi. – Jeśli brakuje pieniędzy na projekt, jeśli mamy coś robić chaotycznie, niedbale, należy odczekać, aż znajdą się fundusze gwarantujące właściwy efekt. Sytuacja w kulturze jest trudna, narzekamy, ale robimy swoje – mówi Jadczyk. Jeśli chodzi o pozyskiwanie funduszy unijnych, to starania są w planach. Pierwszym poczynionym krokiem jest zgłoszenie woli współpracy z europejskimi placówkami kulturalnymi. W roku 2005 Muzeum Częstochowskie będzie obchodzić stulecie działalności. Dyrektor Jadczyk ma nadzieję, że będzie to okazja do podkreślenia edukacyjnej funkcji placówki, która umyka powszechnej uwadze, której nie da się przeliczyć na pieniądze.
Dyrektor Miejskiej Galerii Sztuki, Czesław Tarczyński, wymieniając źródła finansowania swojej instytucji wskazuje na dotację z budżetu miasta (w roku bieżącym 704 tys. zł.), fundusze ze Starostwa Powiatowego, z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego, dotacje celowe z Ministerstwa Kultury oraz sponsorów. Z tym ostatnimi wiążą się jednak problemy wynikające z braku czytelnych przepisów prawnych. Dotacja miasta pokrywa zaledwie pensje pracownicze, ale Galeria me też spore przychody własne, uzyskane z wynajmu pomieszczeń, ze sprzedaży katalogów, biletów na wystawy i biletów do OKF-u. W tym roku, jak poinformował dyrektor Tarczyński, kwota wypracowanych środków planowana jest na 590 tys. zł. – Chociaż koszty utrzymania budynku są ogromne, to nie może brakować pieniędzy na działalność wystawienniczą. Jest ona realizowana w stu procentach, a nawet ponad, czego przykładem są Częstochowskie Dni Książki, impreza zainicjowana w tym roku jako cykliczne, w przyszłości, forum dla częstochowskiego środowiska literackiego – mówi Czesław Tarczyński.
Zdaniem dyr. Tarczyńskiego Galeria ma również duże szanse na unijne wsparcie: “np. Triennale Sztuki “Sacrum” jako interesujący projekt artystyczny, uzyskało już pozytywną opinię i niebawem unijne fundusze zostaną przekazane Galerii w tzw. małych grantach”. Czesław Tarczyński to optymista, jego ambicją jest, by Miejska Galeria Sztuki stała się w mieście ośrodkiem kreowania sztuki w szerokim znaczeniu, nie tylko plastycznym.
Ośrodek Promocji Kultury “Gaude Mater” jest placówką, która ma się znakomicie pod względem finansowym, co w czasach trudnych dla kultury czyni ją czymś wyjątkowym. Dyrektor, Małgorzata Nowak, mówi, że nie ma powodów do narzekań, Ośrodek działa prężnie, realizuje projekty artystyczne bez przeszkód, na wszystko ma pieniądze. Skąd taka komfortowa sytuacja? Po pierwsze, źródła finansowania są bardzo mnogie: dotacja miejska wyniosła w tym roku 600 tys. zł., oprócz niej były miejskie dotacje celowe, pieniądze dał Sejmik Województwa Śląskiego, Ministerstwo Kultury regularnie wspomaga Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej “Gaude Mater”, ponadto pieniądze płyną od Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, Fundacji Batorego, z Polskiego Radia Program Drugi, Telewizji Polskiej oraz prywatnych sponsorów, licznych i hojnych. Dyr. Nowak zdobyła unijne pieniądze już cztery lata temu. Pierwsza edycja Dni Kultury Europejskiej w całości finansowana była z tychże pieniędzy. Czyżbyśmy mieli do czynienia z pierwszym w Częstochowie profesjonalnym, bo skutecznym, menadżerem kultury? To krzepiące.
Najsurowiej ekonomia obeszła się z Biblioteką Publiczną im. dra Wł. Biegańskiego. Placówka, wedle dyrektor Ewy Derdy, ma permanentne kłopoty finansowe od roku 1999. Przeszła restrukturyzację zatrudnienia, w wyniku której zlikwidowano 30 etatów. Dotacja miejska wyniosła w tym roku 3 mln.670 tys. zł. Z rezerwy budżetu państwa biblioteka otrzymała 240 tys. zł., z Powiatu Ziemskiego 30 tys. na działalność ponadlokalną (opieka merytoryczna nad bibliotecznymi placówkami w gminach), z Urzędu Marszałkowskiego 3 tys. zł. na Kwartalnik Kulturalny Częstochowy “Aleje 3”. Biblioteka nie zarabia na biletach, nie ma także atrakcyjnych lokali do zaoferowania. W tej sytuacji dochód w wysokości 150 tys. zł. z wynajmu garaży, z uruchomienia pracowni ksero, internetowej, introligatorskiej można uznać za udaną próbę działalności gospodarczej, czego jednak nie przywykliśmy kojarzyć z edukacyjną funkcją placówek bibliotecznych. Takie czasy!
Placówki kulturalne Częstochowy radzą sobie, jak mogą. Jedne z gorszym, inne z lepszym skutkiem. Wydaje się, na przykładzie OPK “Gaude Mater”, że bliżej im będzie do Europy, niż do Warszawy. Istnieje rzeczywista i nagląca potrzeba podjęcia przez kierowników instytucji kulturalnych działań zmierzających do pozyskiwania unijnych funduszy. Częstochowa, jak i inne polskie miasta, nie jest w stanie przeznaczyć na kulturę znacząco większych kwot, za zwiększeniem kwoty tegorocznej kryje się umiarkowany, ale tylko umiarkowany, optymizm. Zapaść cywilizacyjna, w jakiej znajduje się Polska, kładzie się cieniem na nasze miasto. W przyszłym roku może być gorzej.
HALINA PIWOWARSKA