Już niedługo czeka nas wyborcze “triduum”: 25 września wybieramy nowy Sejm i Senat; 9 października odbędzie się pierwsza tura wyborów prezydenckich, a 23 października – co jest raczej pewne – pójdziemy do urn po raz trzeci, by ostatecznie rozstrzygnąć, kto zostanie prezydentem RP.
Tę wyjątkową rozrzutność zawdzięczamy SLD, który najpierw obiecywał skrócenie kadencji, potem połączenie wyborów parlamentarnych i prezydenckich, aby było taniej, i na końcu, przeczuwając klęskę wyborczą, przesunął wybory prezydenckie, aby ochłonąć po przegranej do parlamentu. W każdym razie za rozdzielenie wyborów parlamentarnych i prezydenckich zapłacimy kilkadziesiąt milionów złotych. Co tam jednak pieniądze, gdy rzecz toczy się o być albo nie być lewicy. Stąd, mimo że lewica dogorywa, to dalej rozgrywa swoje interesy, mamiąc naród spełnieniem postulatów “Solidarności”, określając się partią sprawiedliwości społecznej. Można dostać skrętu kiszek od śmiechu, gdy czyta się w deklaracji SLD słowa: “Zawsze będziemy służyć biedniejszej i uboższej części społeczeństwa. Będziemy walczyć z biedą i wykluczeniem społecznym, które dotykają wielu Polaków. To nasz obowiązek i my go wypełniamy”. W programie jest też mowa o sukcesie rządów Millera i Belki, które uratowały państwo przed bankructwem, pokonały zapaść gospodarczą oraz wynegocjowały najlepsze warunki obecności w UE.
I wreszcie znajdujemy w deklaracji to, o co chodzi: według SLD, przed Polską pojawiło się “zagrożenie rządami prawicy, która sprawując już władzę, doprowadzała kraj do ogromnego wzrostu bezrobocia, spadku produkcji i zahamowania rozwoju gospodarki”. “Cztery lata rządów AWS-UW, które dziś zmieniły barwy na PO i PiS, doprowadziły Polskę do bankructwa, bałaganu i zapaści (…). Grozi nam taki sam scenariusz. Awanturnictwo gospodarcze i polityczne, system rządów autorytarnych, powszechna lustracja, dekomunizacja, delegalizacja partii lewicy oraz zakwestionowanie całego dorobku III Rzeczypospolitej” – przestrzega SLD.
Przypominają się ostatnie tygodnie przed wprowadzeniem przez komunistów stanu wojennego. Okłamywano wówczas naród, że Solidarność zbroi się, zamierza wieszać, strzelać, mścić się na członkach partii. Stało się dokładnie odwrotnie. To działaczy solidarnościowych zapędzono jak baranki na rzeź do obozów internowania.
A obecnie, jak na te kłamliwe oskarżenia odpowiada prawica? Np. Prawo i Sprawiedliwość odpowiada programem. Nie ukrywam, że program tej partii jest mi najbardziej bliski. Cieszy zwłaszcza wszystko to, co zmierza np. do zwiększenia miejsc pracy. Chodzi o program rozwój przez pracę, a nie tylko stawianie na wzrost dochodu narodowego. Mamy przecież wzrost gospodarczy, a bezrobocie ani drgnęło. PiS słusznie uważa, że to wzrost zatrudnienia jest drogą do wzrostu gospodarczego, a nie odwrotnie. Konkretnie, PiS chce uczynić wszystko, aby młode pokolenie wyżu demograficznego uzyskało dostęp do pracy w Polsce, a nie poniewierało się po świecie. W tym celu w programie PiS-u są odpowiednie rozwiązania dla przedsiębiorców, aby przyjmując młodych ludzi do pracy, otrzymywali za to różne ulgi i zwroty kosztów. PiS proponuje także ułatwienia polegające na skróceniu formalności związanych z zakładaniem firmy do trzech dni… Według wyliczeń, w ciągu paru lat bezrobocie może spaść do 8 procent.
Niezwykle ciekawie brzmią zapowiedzi oczyszczenia państwa ze zła, które w ciągu ostatnich 16 lat przybrało formy aferalne, wręcz mafijne, co m.in. ujawniły sejmowe komisje śledcze. Chodzi o powołanie Komisji Prawdy i Sprawiedliwości, która miałaby zająć się nierozliczonymi aferami. Ta superkomisja śledcza zbada najpierw działania rażąco sprzeczne z zasadami moralności publicznej, by potem można było podjąć działania procesowe. Chodzi o tzw. złodziejskie prywatyzacje, niezgodne z prawem zagarnięcia mienia państwowego, korupcyjne ustawy…
Obok rozliczenia afer PiS chce również odkłamać przeszłość, odciąć się raz na zawsze od PRL-u, czyli przeprowadzić lustrację i dekomunizację. Brak lustracji i dekomunizacji przyczynił się do bezkarności aferzystów, nieudolności sądów, słabych wyników pracy prokuratur… Niemal codziennie słyszymy o sieci nieformalnych czy wręcz agenturalnych powiązań między tymi środowiskami. To nie przypadek, że ogromny wpływ na życie polityczno-gospodarcze mają u nas ludzie wywodzący się z dawnych służb specjalnych. Ten system układów musi zostać rozbity.
PiS sprzeciwia się wprowadzeniu podatku liniowego, wychodząc z założenia, że bogatych jeszcze wzbogaci, a biednym jeszcze zabierze. Konkretnie, np. z powodu wzrostu VAT-u do 15 proc. – co proponuje Platforma Obywatelska – zdrożeją żywność i lekarstwa, ponieważ podatek VAT wynosi tam 7 proc. Co mi również odpowiada, PiS zamierza wprowadzić nowe ulgi podatkowe, w tym dla niezamożnych rodzin, począwszy od drugiego dziecka, z progresją wobec rodzin wielodzietnych. Można by długo wymieniać różne elementy programu PiSu-u, ale na nic zdadzą się te ambitne plany, jeśli prezydentem zostanie człowiek uwikłany w stare układy: partyjne, biznesowe czy agenturalne.
Nie chcę być prorokiem, pisać o tym, jak będzie po wyborach. Sądzę jednak, że obecna 25. rocznica sierpniowych wydarzeń 1980 roku, a więc roku powstania Solidarności, ruchu społecznego leżącego u podstaw dzisiejszej wolności, umocni nas w przekonaniu, że jesteśmy zdolni do uwieńczenia sukcesem tej wielkiej rewolucji duchowej, która zadziwiła świat, wyzwoliła nie tylko Polskę spod sowieckiej dominacji. Nie bójmy się także nazwać tej wolności cudownym darem. Bezkrwawe obalenie komunizmu w 1989 r. nie jest w pełni możliwe do zrozumienia w inny sposób, niż jako cudowny dar wolności. Problem jednak w tym, jak my tę wolność zagospodarowaliśmy? Jak ją zagospodarujemy w czekających nas wyborach?
CZESŁAW RYSZKA
pisarz i dziennikarz, redaktor tygodnika katolickiego “Niedziela”,
kandydat PRAWA i SPRAWIEDLIWOŚCI z Częstochowy do SENATU
Czesław Ryszka