Już trzeci rok z rzędu realizowany będzie projekt ustawiania na placu Biegańskiego skrzynek z kwiatami i krzewami. Pomysł dobry, ale chyba kosztowny i niestety w efekcie szpecący miasto. Dlaczego? Bo rośliny rosną sobie jakiś krótki czas, by zaraz uschnąć, gdyż pomysłodawcy zapominaną dbać o posadzone przez siebie kwiaty. Ale jak czytamy w materiale jednej z gazet częstochowskich: „ – Mniej tu chodzi o rośliny – tłumaczy zaangażowany w projekt Tomasz Kosiński, animator kultury. – Bardziej o ożywienie tego miejsca, pustego na co dzień.”
Czy zatem na szpeceniu ma polegać ożywienie placu i nie tylko, bo kolorowe donice z umęczonymi roślinami pojawiają się także w innych miejscach – na pl. Rady Europy czy ul. Mielczarskiego, za winklami i w obskurnych zakamarkach? Przecież projekt wykonywany jest z funduszy budżetu obywatelskiego, autorzy projektu powinni więc z pietyzmem otoczyć rośliny opieką przez cały ich okres wegetacji i nie dopuszczać do takich sytuacji, jakie widzimy na załączonych zdjęciach. Czy nie żal im tych kwiatów? I co na to miejscy ekolodzy?
.