Czy zatem na szpeceniu ma polegać ożywienie placu i nie tylko, bo kolorowe donice z umęczonymi roślinami pojawiają się także w innych miejscach – na pl. Rady Europy czy ul. Mielczarskiego, za winklami i w obskurnych zakamarkach? Przecież projekt wykonywany jest z funduszy budżetu obywatelskiego, autorzy projektu powinni więc z pietyzmem otoczyć rośliny opieką przez cały ich okres wegetacji i nie dopuszczać do takich sytuacji, jakie widzimy na załączonych zdjęciach. Czy nie żal im tych kwiatów? I co na to miejscy ekolodzy?
.