Co się dzieje z Maksymem Drabikiem? Trener Włókniarza wyjaśnia


O tym, na której lokacie ekipa pod wodzą Janusza Ślączki ostatecznie znajdzie się po czternastu kolejkach, dużo zależeć może też od postawy jednego z krajowych jeźdźców: Maksyma Drabika.

Krono-Plast Włókniarz Częstochowa znowu przeżywa kryzys. „Lwy” obecnie zajmują szóste miejsce w tabeli PGE Ekstraligi. Mimo to w dalszym ciągu nie mogą być pewne startu w fazie play-off. Zwłaszcza, że o to również intensywnie się stara sąsiadujący z częstochowską drużyną w zestawieniu najwyższej klasy rozgrywkowej, ZOOleszcz GKM Grudziądz. Kluczowe więc dla „Biało-Zielonych” będą najbliższe – ostatnie – trzy spotkania rundy zasadniczej tegorocznych elitarnych zmagań. O tym, na której lokacie ekipa pod wodzą Janusza Ślączki ostatecznie znajdzie się po czternastu kolejkach, dużo zależeć może też od postawy jednego z krajowych jeźdźców: Maksyma Drabika.

Liczono, że zawodnik ten w bieżącym sezonie będzie jednym z liderów czterokrotnych drużynowych mistrzów Polski. Tymczasem, na tę chwilę, legitymuje się średnią w wysokości 1,540 pkt./bieg. Zaliczył więc znaczny regres w porównaniu z poprzednim rokiem. Na koniec rozgrywek ligowych A. D. 2023 wykręcił trzecią średnią w zespole z miasta spod Jasnej Góry (1,840). Teraz pod tym względem – według kolejności – ma dopiero… piąty wynik w teamie.

Aktualną edycję PGEE popularny „Torres” rozpoczął bardzo słabo. W dwóch pierwszych rozegranych starciach wywalczył jedynie… 3 „oczka” i dwa bonusy. Potem jednak wydawało się, że wraca do dobrej dyspozycji. Punktował równo w potyczkach na torze w Częstochowie z Betard Spartą Wrocław (30 kwietnia) i Orlen Oil Motorem Lublin (5 maja).

Później z jazdą Drabika było jeszcze lepiej. W następnych bataliach Włókniarza – w roli gospodarza – przeciwko KS Apatorowi Toruń (28 maja) oraz ZOOleszcz GKM-owi Grudziądz (trzy dni później), 26-latek zgromadził dwa razy po 10 punktów z bonusem.

Wychowanek częstochowskiego klubu świetnie zaprezentował się z kolei w Zielonej Górze przeciwko NovyHotel Falubazowi (13 czerwca). Był wówczas niezwykle szybki, z łatwością mijał rywali na dystansie. Koniec końców przy swoim nazwisku zapisał 12 „oczek”. Lepszy od niego wśród gości okazał się jedynie Leon Madsen (13).

Wyglądało więc na to, że gorszy okres Maksyma jest już daleko za nim. Niestety… ponownie – i to w krótkim czasie – jego forma znacząco spadła. W kolejnych trzech ligowych spotkaniach zdobył w sumie 12 punktów, a więc tyle samo ile w Winnym Grodzie, gdzie był jednym z bohaterów nie tylko własnego zespołu, lecz i całej rywalizacji.

Nie popisał się zwłaszcza w ostatnim meczu w Lublinie (19 lipca) z tamtejszym obrońcą tytułu z ubiegłego sezonu, Orlen Oil Motorem. Na stadionie przy alejach Zygmuntowskim uzbierał tylko dwa punkty i to na… koledze z pary Bartoszu Śmigielskim.

Po starciu na Lubelszczyźnie głos w sprawie młodego Drabika zabrał Janusz Ślączka. Szkoleniowiec Krono-Plast Włókniarza zapewnia, że w klubie czynią co się da, aby jak najkorzystniej wspomóc żużlowca.

Maks na pewno dużo trenuje. Ściągnęliśmy dla niego mechanika, żeby mu też podpowiadał. W ostatnich dwóch biegach w Lublinie Maks jechał na jego silniku. Na pewno się on stara, przygotowuje się, chce jechać i zdobywać jak najwięcej punktów. Ale w Ekstralidze nie jest o to łatwo. Nie trafia w ustawienia ani w motocykl i chyba w tym tkwi problem. Bo przecież z pewnością nie zapomniał jak się jeździ. Zrobimy wszystko, aby mu pomóc, „dosprzętowić” go, aby jak najlepiej przygotował się do meczu w Toruniu (28 lipca – przyp. red.) – stwierdza trener dla mediów klubowych.

Maksym Drabik z całą pewnością jest niezmiernie utalentowanym rajderem. Udowodnił to już choćby w randze juniora. Był pierwszym Polakiem, który został dwukrotnym czempionem wśród młodzieżowców na całym świecie (2017 i 2019).

Nie zapominajmy jednak, że napotkały go problemy zdrowotne, a także związane z dyskwalifikacją z powodu przekroczenia przepisów antydopingowych. Te przykre doświadczenia na pewno odbiły się szczególnie mocno na jego stanie psychicznym.

Jak jednak podkreślał Janusz Ślączka, rodowitemu częstochowianinowi nie brakuje determinacji, by poprawić swoje sportowe rezultaty. Do tego – według słów opiekuna ligowej drużyny – o seniorskiego jeźdźca we Włókniarzu ogromnie dbają, by czuł się jak najlepiej.

W Częstochowie głęboko wierzą zatem, że – dzięki zaangażowaniu ze strony zawodnika, jak i klubu – Drabik znów wystrzeli z formą i da jeszcze wiele powodów do radości fanom „Lwów”. A być może dokona tego właśnie pod koniec etapu właściwego PGEE, a później – w rundzie finałowej.

Wielu żużlowców w ostatnich latach pokazało, że jak najbardziej jest możliwe pokonanie wszelkich trudności i powrót do dawnej wspaniałej dyspozycji po problemach dyskwalifikacyjnych. Jednym z najlepszych przykładów na potwierdzenie tej tezy jest sytuacja, dotycząca Artioma Łaguty.

Mistrz globu z roku 2021, w 2022 odbywał karencję w związku z militarną agresją Rosji na Ukrainę. Przed startem sezonu 2023 uzyskał jednak polską licencję, dzięki czemu mógł wznowić zawodniczą karierę. Żużlowcowi rodem z Sukhodolu udało się wreszcie pozbierać, a w tym momencie ponownie jest czołową postacią w PGE Ekstralidze (trzecia średnia w klasyfikacji indywidualnej).

Norbert Giżyński

Foto.: Grzegorz Przygodziński

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *