Według Światowej Organizacji Zdrowia rak płuca to w skali globu najczęściej występujący i jeden z najgorzej rokujących nowotworów. Każdego roku przybywa ponad 1 mln 200 tys. nowych przypadków. Polska należy do krajów, w którym rak płuc również stanowi najczęstszy powód zgonu z przyczyn nowotworowych, u obu płci. Sytuacja jest tym bardziej dramatyczna, że, o ile w przypadku innych rodzajów nowotworów złośliwych statystyki się poprawiły, w przypadku raka płuca trudno mówić o sukcesach. Czy rzeczywiście tak jest i dlaczego? Na ten temat rozmawiamy z prof. dr hab. n. med. Joanną Chorostowską-Wynimko, Kierownikiem Zakładu Genetyki i Immunologii Klinicznej Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie.
– Pani Profesor, statystyki dotyczące raka płuc są porażające. Czy nie dałoby się znaleźć jakiejś optymistycznej informacji, jakiegoś sukcesu?
Trudno może nazwać to sukcesem, ale jeszcze kilka lat temu rak płuca to była choroba prawie wyłącznie palących mężczyzn. Przypomnę, ze papierosy to główna przyczyna raka płuca. Od kilku lat spada zapadalność na ten nowotwór wśród mężczyzn. Zmniejszyła się bowiem liczba mężczyzn palących, tylko w ciągu trzech lat z prawie 40 do 31 proc. Niestety liczba kobiet palących papierosy się nie zmienia, pozostając na poziomie ok. 23 proc. A zapadalność na raka płuca wśród kobiet rośnie. Tak więc możemy mówić o sukcesie, ale jednocześnie i o porażce.
– A osiągnięcia medycyny? Nowoczesne terapie celowane, ukierunkowane molekularnie, czyli wymierzone w określony rodzaj komórek raka płuca?
Tak, to niewątpliwe sukcesy współczesnej medycyny. Dzięki badaniom naukowym zidentyfikowano geny, których mutacje warunkują rozwój nowotworu, a to stwarza określone możliwości terapeutyczne. Dziś już wiemy, że w ok. 10 proc. przypadków niedrobnokomórkowego raka płuc (NDRP) wiodącą rolę odgrywa mutacja w genie EGFR, natomiast u ok. 6 proc. chorych w genie ALK. Dysponujemy nowoczesnymi lekami, które są w stanie skutecznie zablokować te procesy.
W Polsce chorzy na raka niedrobnokomórkowego płuca z mutacją EGFR mają dostęp do trzech leków, ale najpierw należy takich pacjentów zidentyfikować, wyłonić spośród tych, którzy powinny być leczeni inaczej – i tu pojawiają się problemy.
Czyli, kluczem do sukcesu jest prawidłowa kwalifikacja pacjenta, realizowana przy współpracy interdyscyplinarnego zespołu – patomorfologa, biologa molekularnego, pulmonologa lub onkologa. I właśnie na etapie diagnostyki, a więc etapie podstawowym, tak wiele znaczącym dla dalszej terapii, pojawiają się ogromne trudności.
– Z czego one wynikają? Skoro chorzy mają jednak dostęp do trzech nowoczesnych leków celowanych, to gdzie tu problem?
Najlepiej pokażą to liczby. Z naszych danych wynika, że rocznie powinniśmy identyfikować w Polsce ok. 700 chorych na NDRP z mutacją EGFR, którzy mogliby być kandydatami do leczenia terapią celowaną w ramach jednego z trzech programów lekowych, finansowanych przez NFZ. Tymczasem, według danych z 2014 r. rozpoznaliśmy mutacje Eh+ GFR u 500 chorych, a leczonych było jedynie…200 chorych. Co więc się dzieje z pozostałymi 300?
– Zadziwiające. Czy jest na to jakieś wytłumaczenie?
Jak najbardziej. Problemem jest w dużej mierze sposób finansowania badań diagnostycznych, decydujących o dostępności do terapii celowanych. W ramach programów lekowych finansowane są wyłącznie badania, potwierdzające obecność mutacji w genie EGFR. To około 10 proc. badań. Oznacza to, że na dziesięciu zbadanych pacjentów – NFZ zapłaci szpitalowi jedynie za jednego, bo średnio u jednego na dziesięciu wykrywana jest mutacja. Koszt badań u pozostałych dziesięciu chorych jest w tej sytuacji kosztem szpitala. To powoduje, że świadczeniodawca, czyli szpitale, nie są zainteresowane diagnostyką genetyczną, bo wpędza to ich w problemy finansowe. Jest co prawda jeszcze Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych, ale on dotyczy tylko prewencji.
Laboratoria wykonujące diagnostykę molekularną raka płuca muszą również zmierzyć się z nieprzyjaznym systemem finansowania diagnostyki genetycznej: brakiem kontraktowania i nieopłacalną wyceną badań.
– A póki system finansowania badań genetycznych się nie zmieni, co z dostępem chorych do nowoczesnych terapii?
Problem stanowi nie tylko finansowanie badań, ale generalnie brak istotnych rozwiązań systemowych. W Polsce brakuje patomorfologów, którzy stanowią kluczowe ogniwo w całym procesie diagnostycznym, identyfikują komórki nowotworowe, wskazują materiał najbardziej odpowiedni do badań genetycznych. Stąd niejednokrotnie bardzo długi czas oczekiwania na wyniki, nawet do kilku tygodni, co jest absolutnie nieakceptowalne. To przecież oznacza ogromna zwłokę w podjęciu terapii!
W Polsce nie istnieje również żaden system kontroli jakości wykonywanych badań. Kluczowe laboratoria molekularne wykonujące diagnostykę raka płuca uczestniczą w odpłatnych europejskich programach kontroli jakości z własnej inicjatywy. Warto wiec zwrócić uwagę, czy na wyniku laboratorium deklaruje posiadanie europejskiego certyfikatu jakości wykonywanych oznaczeń.
Materiał przygotowany przez Stowarzyszenie „Dziennikarze dla Zdrowia”, towarzyszący XV Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie”, październik 2016 r.
r