Miejskie sprawy
“Nie chcemy być ludźmi drugiej kategorii” – mówili mieszkańcy w trakcie posiedzenia Rady Dzielnicy Podjasnogórskiej. To wynik notorycznego pomijania ich problemów w corocznych budżetach miasta
Podjasnogórskie ulice to wizytówka miasta. Od lat mieszkańcy walczą o zmianę ich wizerunku. Niestety, bezskutecznie; kwoty na restaurację ulic nie znalazły się bowiem w budżecie na rok 2006. Opinię, w której mieszkańcy prosili o korektę projektu budżetu, dostarczono prezydentowi i radnym. Pomimo próśb naprawy ulic Henryki i Kordeckiego nie w budżecie uwzględniono. Dziś pozostały już tylko wzajemne pretensje, żale i, rzecz jasna, ulice w niezmienionym stanie. – Ta kwestia wlecze się od 1991 roku, czyli ma już swój staż. Nie wiem, dlaczego akurat takie skromne tematy nie zostały włączone. Jeśli chodzi o ulicę Henryki, to mamy już opracowaną dokumentację w Miejskim Zarządzie Dróg. Odwodnienie tej ulicy czeka tylko i wyłącznie na realizację, orientacyjny koszt to mniej niż 1 mln zł – mówi Zygmunt Marcinkowski – przewodniczący Rady Dzielnicy Podjasnogórskiej. Mieszkańcy ulicy Henryki podejmowali niejedną inicjatywę, by coś w końcu ruszyło. Był komitet, składki finansowe, wszystko po to, by ulica, w efekcie, nie została “zrobiona”. Obiecywano remont pod warunkiem wykonania kanału sanitarnego. Gdy dziś kanał już powstał, z członkowskich składek, ludzie nadal topią się w błocie. Wszystkie inne przyległe ulice, np. Ludwiki, Krystyny, Stanisławy, mają utwardzone nawierzchnie i właściwy spływy wody. Jedynie Henryki pozostaje odizolowana. W zimie poruszanie się po niej sprawia duży kłopot, wiosną i jesienią robi się tu bagno, natomiast latem unoszą się tumany kurzu. – Kiedy skierowano tam wyrówniarkę, jezdnia zrobiła się bardziej równa, a to sprowokowało samochody do szybszej jazdy. Dzięki temu nie można siedzieć na podwórku, bo wszędzie unosi się kurz – opowiada mieszkaniec ulicy Ludwiki róg Henryki.
Również ulica Loretańska, podobnie jak Henryki, od początku istnienia Rady Dzielnicy Podjasnogórskiej (czyli od około roku 1993), znajduje się w programie inwestycyjnym. Prawdopodobnie opracowano też dokumentację, ale mimo to nic się tam nie robi. Ulica potrzebuje kanałów sanitarnego i odwadniającego. Dlaczego to tej pory nikt nie podejmuje się ich wykonania? Podobno problem tkwi w odpowiednim usytuowaniu przepompowni kanału ściekowego. Innego zdania jest przewodniczący Rady. – W tej okolicy jest tyle pól i ogrodów, że naprawdę nie ma problemu ze zlokalizowaniem przepompowni – wyjaśnia.
Ulica Jana Kantego, boczna od ulicy Kordeckiego, doczekała się zainteresowania po 13 latach interwencji, a koszt jej remontu wyniósł zaledwie 158 tys. zł. Przez 12 lat mieszkańcy Kantego wiadrami wylewali wodę, która po deszczu spływała do garaży. Dziś pojawiła się kostka i chodniki, ale problem wody pozostał. – Na poboczach niewielkich chodniczków tworzą się hałdy śniegu wysokości 1m 20 cm, grożące zalaniem piwnic – mówi Z.Marcinkowski.
Następna w kolejce to ulica Kordeckiego. Droga reprezentacyjna dla podróżujących z Opola czy Wrocławia. Ma zrujnowaną nawierzchnię i chodniki. Od lat u zbiegu Barbary i Kordeckiego stoi niedokończony budynek. – Ulica Kordeckiego powinna być elegancka, jako że znajduje się przy Jasnej Górze. Projekt modernizacyjny niedługo ruszy, ale trzeba w nim wszystko zgrać, a to wymaga nakładów czasu – tłumaczy zastępca prezydenta Bogumił Sobuś. Podobnie sprawa ma się z ulicą 7 Kamienic. Jej projekt czeka na ukończenie. – Ta ulica jest stara i zabytkowa. Jej dobro leży na sercu nie tylko prezydentowi, lecz także Radzie Miasta – dodaje B.Sobuś.
Ulice można by mnożyć. Rozżaleni mieszkańcy dzielnicy podjasnogórskiej zastanawiają się, do kogo powinni kierować apele. Rada robi, co może, a może: postulować, zgłaszać wnioski, prosić władzę. Nie zawsze przynosi to skutek. Jest wiele tematów świeżych, które nie wymagają natychmiastowych interwencji czy realizacji, a jednak odzew na nie bywa błyskawiczny. Wystarczy wspomnieć choćby miejską ślizgawkę czy ekskluzywny szalet za, bagatela, 600 tys. zł.
Wniosek jest jeden: zwykli ludzie muszą sobie radzić sami. Nie ma złudzeń. Na liście dodatkowych inwestycji na przełomie roku 2006/2007 na pewno nie pojawi się ulica Henryki. Mówi się, że gdyby w tym rejonie mieszkał jakiś decydent, sprawa nabrałaby tempa. Zawrotnego.
R