BONA FIDE. Zaciskanie pasa do ostatniej dziurki


Dobry zwyczaj nie pożyczaj, mówi stare przysłowie. Ale mądrością ludową włodarz Częstochowy zbytnio się nie przejmuje i przymierza się do kolejnych ruchów kredytowych. To, że problem spłaty w praktyce spadnie na mieszkańców, mało prezydenta Matyjaszczyka obchodzi. A i pewnie gros częstochowian nie zdaje sobie nawet sprawy, że przez dziesiątki lat będą tę niegospodarność władzy odczuwać w postaci coraz to wyższych podatków. Bo przecież ktoś te długi spłacać musi.

 

 

Obecny stan zadłużenia Częstochowy wynosi ponad 479 miliomów złotych. Ale potrzeby włodarzy ciągle rosną, co dziwne, bo przecież liczba mieszkańców Częstochowy znacząco spada. Na następny rok prezydent Krzysztof Matyjaszczyk zaplanował kolejną pożyczkę – zaciągnięcie 50 milionów złotych kredytu. Dług miasta pod koniec

2020 roku ma jednak (jak wynika z założeń budżetu) wynieść ponad 621 milionów złotych. Zatem zaciągnięty kredyt i tak nie pokryje wzrastającego zadłużenia.

Skąd taka rozbieżność? A stąd, że miasto przyjmuje także poręczenia zadłużeń spółek miejskich, które mogą w przyszłości obciążyć miasto (i jak wiemy – obciążają), bo kiedy spółki nie spłacają swoich zobowiązań finansowych – kołem ratunkowym staje się wparcie z budżetu miejskiego. Kwota tych poręczeń na koniec 2020 roku ma wynosić około 113 milionów złotych. Obejmuje ona: zadłużenie

Miejskiego Szpitala Zespolonego – 74 miliony złotych, ZGM – 12,6 miliona złotych, MPK – 24,2 miliona złotych. Dodatkowo jak Miecz Damoklesa wisi nad miastem spłata około 100 milionów złotych (66 milionów koszt zakupu plus odsetki) za kompletnie nieekonomiczny zakup feralnych 30. hybrydowych autobusów dla MPK. W maju br. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej wystawił nakaz zwrotu tych pieniędzy, bo hybrydy rdzewieją w zajezdni i nie dają efektu ekologicznego.

Ponadto włodarze będą musieli wreszcie podjąć wyzwanie utylizacji nielegalnych, toksycznych składowisk umiejscowionych w centrum miasta, które zagrażają życiu i bezpieczeństwu mieszkańców.

Spychanie tego problemu w niebyt nie jest dobrym rozwiązaniem, a ta kwestia to kwota od 60 do 80 milionów złotych. Prezydent nie zabezpieczył jej w budżecie, można zatem przypuszczać, że w tym temacie będzie wymijająco kluczył.

Wygląda więc, że budżet miasta opiewający na 1 miliard 545 milionów złotych, przy takim stopniu zadłużenia zachwieje się w posadach i trzeba będzie przygotować się na zaciśnięcie pasa do ostatniej dziurki. Już wiadomo, że od 1 stycznia 2020 roku nie będzie bezpłatnych biletów MPK dla dzieci i młodzieży. Wybory minęły, więc przymilanie się mieszkańcom też się skończyło. Za dwa, może trzy lata znowu zacznie się festiwal pomysłów marketingowych. Znowu popłyną szerokie uśmiechy w stronę wyborców. Pączki, tulipany, zapalniczki…

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *