Piłkarze Skry Częstochowa w dwóch ostatnich spotkaniach wywalczyli zaledwie jeden punkt, czym mocno ograniczyli swoje szanse na awans do drugiej ligi. Już od dłuższego czasu mecze wyłącznie o „uścisk prezesa” rozgrywa drużyna Rakowa.
Porażka na własnym stadionie z BKS-em Stalą Bielsko-Biała 2-3 i bezbramkowy remis w Leśnicy sprawiły, że podopieczni Jana Wosia tracą w tym momencie pięć punktów do prowadzącej w tabeli Przyszłości Rogów. Z pozostałych do końca rozgrywek siedmiu spotkań, tylko najbliższe (24 maja, godz. 18:00 z Polonią Łaziska Górne) Skra rozegra przed własną publicznością. Ostanie sześć meczów Skrzacy rozgrywać będą na boiskach rywali, co paradoksalnie może być korzystnym układem, ponieważ poza Częstochową nasza drużyna spisuje się lepiej. Szanse na awans nadal są, ale teraz nie można pozwolić już sobie na straty punktów. Dodatkowo Skra musi liczyć na to, że tracić punkty będą jej rywale z czołówki tabeli.
27 kwietnia, w Toruniu z Elaną ostatni raz wygrali piłkarze częstochowskiego Rakowa. Bilans ostatnich pięciu spotkań to jeden remis i cztery porażki, stosunek bramek 3-11. Nic zatem dziwnego, że drużyna która wymieniana była w gronie kandydatów do awansu, zajmuje obecnie 9. miejsce i tylko dobrej postawie na jesieni zawdzięcza to, że teraz nie walczy o utrzymanie. W ostatniej kolejce gracze trenera Jerzego Brzęczka przegrywali już 0-4 w Wejherowie z Gryfem, by ostatecznie zmniejszyć rozmiary porażki na 2-4, dzięki trafieniom w końcówce Łukasza Kowalczyka i Oskara Czyża. W najbliższy piątek (24 maja, godz. 17:30) Raków zmierzy się na Limanowskiego z Rozwojem Katowice. Spotkanie zostało przełożone z soboty, ze względu na wyjazd delegacji częstochowskiego klubu do Londynu na finał Ligi Mistrzów: Bayern Monachium – Borussia Dortmund.
Mariusz Rajek