Obowiązująca od 1 lipca 2013 roku nowa ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, zrzucająca na samorządy odpowiedzialność za odbiór odpadów, w Częstochowie uczyniła wiele chaosu. Nasze ulice i dzielnice „zdobią” przeładowane kosze i wory ze śmieciami. Mieszkańcy tracą cierpliwość.
Ludzie dzwonią i alarmują
Ul. Bardowskiego. – Gniazdo do segregowania odpadów postawiono nam tuż pod oknami. Jesteśmy zmuszeni wysłuchiwać nieustającego łoskotu tłuczonych butelek. A w dodatku śmieci są rzucane wszędzie – alarmuje nas mieszkanka bloku Sabina Bąk. Administracja spółdzielni ZGM. – Wiemy o sytuacji, ale sami nie możemy nic zrobić. Pismo do odbiorcy zostało już wystosowane. Kosze zostaną przestawione za kilka dni, gdy firma będzie odbierać odpady – zapewniła nas Mirosława Majzner.
Ul. Warszawskiej 94/96. – Nie mogę znikąd uzyskać pomocy, a do Remondisu nie sposób się dodzwonić. Śmieci od ponad miesiąca walają się na całym podwórku, wszędzie wokół są odbierane a u nas pączkują. Roznoszą je zwierzęta, a co napada już przerażeniem, stają się miejscem zabaw dla dzieci – zgłasza problem Marian Sytuła. Cudem udało się nam dodzwonić do Remondisu. Kierownik działu odbiór odpadów, choć zdumiony naszą informacją, obiecał interwencję.
Stradom. – Po całej dzielnicy gonimy z mężem uciekający nam sprzed nosa pojemnik na zielone odpady. Są one rozstawiane niezgodnie z przedstawionym harmonogramem – mówi oburzona Małgorzata Bednarczyk. Dyrektor Edyta Soboniak z Częstochowskiego Przedsiębiorstwa Komunalnego tłumaczy nam, że pojemnik stał, niestety, w niezbyt odpowiednim miejscu i dlatego jego miejsce było zmieniane.
Ul. Komandosów. – Przed naszym blokiem są stosy śmieci. Firma nie postawiła nawet jednego pojemnika. Wszystko tu śmierdzi – krzyczy Aleksander Postawa.
Ul. Michałowskiego. Kosze na odpady mieszane i segregowane są przepełnione i śmieci walają się poza śmietnikami
Ul. Średnia. Wory ze śmieciami leżą całymi tygodniami.
I tak codziennie. Skargi płyną z różnych stron Częstochowy.
Kto jest winny?
Zdaniem częstochowskich radnych: Marcina Biernata (Platforma Obywatelska) i Marcina Marandy (Wspólnota Samorządowa) winna jest Gmina. – Uważamy, że Gmina nie wywiązuje się ze swojego ustawowego obowiązku, co prowadzi bezpośrednio do zagrożenia sanitarnego i epidemiologicznego – twierdzą panowie. O swoich obawach powiadomili wojewodę śląskiego Zygmunta Łukaszczyka, a jako dowód przedstawili blisko sto zdjęć ilustrujących problem, nadesłanych przez mieszkańców. „W wielu dzielnicach Częstochowy wciąż brakuje pojemników do selektywnej zbiórki odpadów. Śmieci zalegają także w parkach, na skwerach oraz wzdłuż szlaków komunikacyjnych. Wolno zalegające odpady stają się siedliskiem ptaków, owadów i szczurów. Śmieci poza gniazdami roznoszone są po okolicy przez zwierzęta. Innym rodzajem zagrożenia są podpalenia lub samozapłony śmieci.” – informują radni wojewodę, wnosząc jednocześnie o wojewódzki nadzór i kontrolę częstochowskiego systemu wdrażania ustawy.
Czy tylko Gmina?
Łatwo skarżyć. Trzeba jednak przypomnieć, że przejęcie systemu odbioru śmieci w Częstochowie nie przebiegło gładko, co może być częściowym wytłumaczeniem perturbacji. Przetarg, w którym najważniejszym kryterium była najniższa cena wygrało konsorcjum Strach Waldemar. Firma jednak umowy nie podpisała. Zrezygnowała też następna w kolejce – Sita. W efekcie, dopiero 1 lipca br., umowę podpisał Remondis. W tych okolicznościach wdrożenie systemu opóźniło się. Czy w tych okolicznościach Gmina może pociągnąć do odpowiedzialności firmę?
Remondis nie ma sobie nic do zarzucenia. – Mimo bardzo krótkiego czasu rozprowadziliśmy 98 procent koszy, a wywóz śmieci działa zgodnie z harmonogramem – podkreśla dyrektor częstochowskiego oddziału Remondisu sp. z o.o. Marek Oleś. Przyznaje przy tym, że było sporo zamieszania z wdrażaniem nowego systemu. – Czasem klient zadeklarował kosz, a dostał zupełnie inny, ale to regulujemy na bieżąco – zapewnia.
W opinii dyrektora Remondisu kłopoty wynikają z błędnej ustawy. – Lepszym rozwiązaniem byłoby wywożenie odpadów od odbiorców indywidualnych co dwa tygodnie niż raz w miesiącu, a we wspólnotach częściej niż raz na dwa tygodnie, bo tam to nie wystarcza. Nie można jednak tego zmienić, bo tak mówi ustawa – dodaje.
Zdaniem przedstawicieli Remondisu firma musi zmagać się również z chaosem w deklaracjach. – W systemie figuruje 228.905 osób, ale według deklaracji jest ok. 170 tys. osób. Gdzie reszta? – pytają.
Kolejne zadania
Przed Remondisem są następne wyzwania: ustawienie koszy na popiół i bioodpady (w mieście ma stanąć ok. 600 dzwonów na odpady bio) oraz ochipowanie pojemników. –Proces chipowania zaczynamy we wrześniu, urządzenia zostały już zamówione. Z doświadczenia innych miast wiemy, że trwa to nawet oko. 3 miesięcy. Trzeba nie tylko wszczepić urządzenia do pojemników, ale też wyposażyć samochody i zsynchronizować system chipów z systemem komputerowym – mówi dyr. Oleś.
Potrzebna Komisja
Posunięcie Marandy i Biernata radny Prawa i Sprawiedliwości – Artur Gawroński, uznał za zbyt pochopne i de facto szkodzące Częstochowie. – Mamy ewidentny bałagan ze śmieciami, ale taki donos może zakończyć się dla miasta wysoką karą, nawet w wysokości 50 tys. zł. A te pieniądze będą musieli zapłacić podatnicy, czyli częstochowianie. Czy zatem nie lepiej własne problemy zacząć naprawiać we własnym gronie? – pyta radny Gawroński. Jego zdaniem potrzebna jest specjalna miejska komisja ds. kontroli systemu zagospodarowania odpadami komunalnymi.
– Obowiązkiem Rady jest szybkie reagowanie na problemy mieszkańców. To nie zaistniało w przypadku śmieci, ponieważ tym problemem nie zajmuje się tym ani Komisja Infrastruktury, ani Komisja Rozwoju Regionalnego – dodaje Gawroński. Podczas ostatniej, sierpniowej sesji, zgłosił wiosek o jak najszybsze zorganizowanie trójstronnego spotkania w sprawie regulacji systemu zagospodarowania odpadami. Mają w nim wziąć udział zainteresowani radni, przedstawiciele CzPK i Remondisu. – Mieszkańcom należą się wyjaśnienia i informacja o tym, kiedy otrzymają pojemniki oraz kiedy ulice będą wreszcie czyste – mówi Gawroński. Jego propozycję poparli radni: Przemysław Wrona (Wspólnota Samorządowa), Bartłomiej Sabat (niezależny) i Zbigniew Niesmaczny (SLD). Reakcja przewodniczącego Komisji Rozwoju Regionalnego i Gospodarki Marcina Biernata była błyskawiczna. Na 4 września br. o godz. 14 (relację zamieścimy w następnym numerze)
Edukacji ciągle za mało
Dyrektor Remondisu podkreśla, że założeniem nowej ustawy śmieciowej była obowiązkowa segregacja odpadów. W Częstochowie jednak ekologiczne przesłanie minęło się z rzeczywistością. Śmieci segreguje zaledwie 30 procent mieszkańców.
– Nowa ustawa powstała, aby mniej śmieci trafiało na wysypisko. Ale ludzie nie chcą segregować śmieci. Według mnie w Częstochowie ustalono zbyt małą różnicę pomiędzy segregowaniem a nie segregowaniem śmieci – mówią przedstawiciele firmy. Jak dodają, mieszkańcy nie wiedzą jak prawidłowo kwalifikować odpady, co utrudnia pracę firmie. – Gruz, który powinien trafiać do specjalnych big bagów, nadal wrzuca się do zwykłych pojemników. A gruz to też recykling. To samo jest ze szkłem i plastikiem – mówi się dyrektor Oleś.
foto: Gniazdo na selektywną zbiórkę odpadów przy ul. Michałowskiego w Częstochowie.
Urszula Giżyńska, współpraca Natalia Ciastko