ZBRODNIA LEGIONISTY


Radosław P. skazany został za morderstwo z zimną krwią na karę dożywocia, z zastrzeżeniem, iż prawo do przedterminowego zwolnienia przysługiwać mu będzie po 35 latach więzienia. Jest to najwyższy wyrok, jaki zapadł w sądzie częstochowskim od czasu zniesienia kary śmierci.

Wyrok w pełni zasłużony. 29 czerwca 1999 r. Radosław P., żołnierz francuskiej formacji Legii Cudzoziemskiej, przebywając na urlopie w Polsce, uzbrojony, udaje się do lasu pod Włoszczową. Tam, z zimną krwią, strzela do dwóch 15-letnich chłopców. Jednego z nich zabija, drugiego rani tak ciężko, iż jedynie cud ratuje mu życie. Następnego dnia Radosław P. uciekając przed obławą policyjną trafia do Częstochowy. Tu także strzela i poważnie rani dwóch policjantów.
Przytoczmy słowa z uzasadnienia wyroku, wygłoszone przez sędziego Marka Tusińskiego: “P. najpierw strzela do Tomka, potem do Arka. Ranny Tomek podnosi głowę. Widzi, że oskarżony zbliża się do niego, strzela mu w głowę i odchodzi. Chyba myślał, że tak postrzelony człowiek nie ma prawa przeżyć. (…) Zachowanie sprawcy świadczy o tym, że miał zamiar zabić. To była egzekucja (…). Pozornie wydawałoby się, że działanie oskarżonego pozbawione było motywu. Ale motyw da się znaleźć i muszę przyznać, że jest on straszny. Podczas jednego z przesłuchań P. powiedział: “Chciałem sobie postrzelać w lesie. Czyż mogła mu się przydarzyć lepsza sposobność? Las, oddalona od siedzib ludzkich polana i dwóch bezbronnych chłopców? Można powiedzieć, że potraktował tych chłopców jak dwie żywe tarcze…” (uzasadnienie cytuję za “Gazetą Wyborczą”).
Wyrok brzmiał: “Za zabójstwo Arka – dożywocie, za próbę zabójstwa i poważne zranienia Tomka – dożywocie. Za zranienie dwóch policjantów – dwa razy po 25 lat. Za nielegalne posiadanie broni – 6 lat. Ponieważ polskie prawo nie przewiduje sumowania wyroków – łączna kara wymierzona przez sąd brzmi: dożywocie z zastrzeżeniem, że będzie mógł skorzystać z warunkowego zwolnienia po odsiedzeniu 35 lat. Sędzia Marek Tusiński dodał przy tym: “Oskarżony ma szczęście, że kodeks karny nie przewiduje kary śmierci, bo zdaniem wielu na nią zasłużył”.
Trudno wyobrazić sobie bardziej nieludzką zbrodnię. Uzbrojony jak “Rambo” młody człowiek spotyka w lesie dwóch chłopców zbierających jagody. Niczym nie sprowokowany dokonuje na nich egzekucji. Z zimną krwią dobija strzałem z bliska rannego chłopca. Strzelał, patrząc mu z bliska w oczy… Zbrodniarz ma dopiero 23 lata. O kilka lat zaledwie był starszy od swoich ofiar.
Rozmawiałem kiedyś z byłym żołnierzem AK, który na rozkaz organizacji w czasie wojny dokonał egzekucji funkcjonariusza gestapo. Była wówczas wojna, ofiarą był ewidentny zbrodniarz, sprawca śmierci wielu Polaków. A jednak mój rozmówca do dziś czuł ciężar swojego czynu. Moment egzekucji wielokrotnie wracał w jego snach. Bo nie ma nic gorszego, niż pozbawić życia innego człowieka. Nawet, gdy osoba ta na to zasługuje.
Niewyobrażalne dla nas i nieludzkie jest, gdy ktoś zabija niewinnego człowieka. Zabija świadomie, z zimną krwią. Mówimy wówczas – tego nie mógł dokonać człowiek. Bo taki czyn wyklucza sprawcę z godności człowieczeństwa.
Jestem przeciwnikiem kary śmierci. Nawet w obliczu tak ohydnej zbrodni. Nie zgadzam się, ze słowami sędziego Tusińskiego, że “oskarżony ma szczęście, że kodeks karny nie przewiduje kary śmierci”. Nie tylko dlatego, że nie chciałbym, by sumienie sędziego, jednego z najzacniejszych ludzi w częstochowskim sądzie, obciążone zostało ciężarem odpowiedzialności za odebranie życia człowiekowi. Wydaje mi się bowiem, że Radosław P. chciał kary śmierci. Życie – zarówno ofiar, jak własne – nie przedstawiało dla niego wartości. Zrezygnował z niego z taką samą łatwością, z jaką przyszło mu zabić innych.
Jest to dla nas niezrozumiały defekt psychiczny. Identyczny, jak u terrorystów niszczących swoje i innych życie w samobójczym zamachu. To nie jest tak, że terrorystami kierował religijny fanatyzm. To ten sam defekt psychiczny wyrażający pogardę dla życia. Defekt psychiczny nie pozwalający im odróżnić prawdziwego życia, od gry komputerowej czy filmu. Radosław P. zachował się jak uczestnik gry “Mortal Combat” – nie odczuwając różnic między światem wirtualnym a normalnym. Wyrok śmierci potraktowałby w kategoriach napisu “gra skończona”.
Prawo nie daje mu tak łatwego wyjścia. Będzie musiał żyć. Będzie siedział do starości odizolowany. Mam nadzieję, że przez kolejne kilkadziesiąt lat co noc będzie widział wzrok swoich ofiar.

JAROSŁAW KAPSA

Podziel się:

4 komentarzy

  • Maja Perlak pisze:

    A teraz organizowane są dla niego wystawy obrazów jakie maluje w więzieniu, a przedstawiając autora tylko ogólnikowo wspomina, że jest więźniem.Taki “artysta”, że się go nagłaśnia a jego ofiara nie żyje… Czy to jest resocjalizacja? Nie uznał dotąd swej winy! Jak rodzina Ofiary musi to przeżywać…A morderca to….dziś – artysta….

    Odpowiedz
  • Sylwester pisze:

    to nie jego wina ,że popełnił taki czyn.To Legia cudzoziemska tak psuje mózgi ludziom ,nie macie pojęcia w jaki sposób odbywają się tam szkolenia bo na pewno tam ich się nie głaska.Szkolenia są bardzo brutalne jak w żadnej armii na świecie

    Odpowiedz
    • Sylwester pisze:

      to prawda ,w Legii Cudzoziemskiej przechodzi się przez brutalne szkolenie polegające na złamaniu psychiki człowieka i zrobienie z niego maszyny do zabijania

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *