We wspomnieniach podporucznika dr. Stanisława Szymańskiego, który Kampanię Wrześniową rozpoczął jako adiutant dowódcy I Batalionu 27. pp z Częstochowy, można odszukać następujący fragment: “pod koniec drugiego dnia wojny Niemcy byli już gospodarzami terenu w rejonie Kiedrzyna. Po wyparciu polskich placówek wstrzeliwali się teraz w stanowiska obronne na odcinku Kiedrzyn-Grabówka (gdzie znajdowały się bunkry obronne). Na tym terenie dowódca kompanii przeciwpancernej, por. Michał Chełmicki nakazał zwalczanie czołów niemieckich dopiero, gdy zbliżą się na odległość 200 m, jednak czołgi unikały bliższego podjazdu. Wówczas zdał egzamin jeden z polskich schronów betonowych, będący punktem obserwacyjnym – trafiony bowiem pociskiem artyleryjskim przetrzymał uderzenie”. Być może chodzi o schron widoczny na zdjęciu, gdzie w stropie nad wejściem jest wyraźna szczerba. Stoi on u zbiegu ulic Radomskiej i Białostockiej (pod Grabówką).
Jednak pod koniec drugiego dnia wojny dowódca 27. pp otrzymał pisemny rozkaz, by w nocy wycofał się z Częstochowy w kierunku południowo-wschodnim, obsadzając lasy w rejonie Janowa. Na północnej flance wycofującego się Pułku znajdowały się już zagony czołgów niemieckich, które wchodziły swobodnie na zwolniony obszar przez Wołyńską Brygadę Kawalerii, która po morderczej walce pod Mokrą cofała się na Brzeźnicę. Była to linia między Łobodnem a Kłomnicami, gdzie nękane były wycofujące się polskie oddziały. Stąd dzisiaj bardzo łatwo odszukać bratnią mogiłę żołnierską w Kłomnicach, gdzie jeden z żołnierzy jest zidentyfikowany jako strzelec Bronisław Taborski z 27. pp.
Od dwóch lat na mogile tej znajduje się tablica poświęcona trzem harcerzom z 23. drużyny im. Zawiszy Czarnego w Kłomnicach. Harcerze ci polegli na różnych forntach w czasie II wojny światowej. cdn.
ANDRZEJ SIWIŃSKI