Z dyrektorem Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny, Zbigniewem Bajkowskim, rozmawiamy o przemianach zachodzących w największej placówce leczniczej w Częstochowie.
Wojewódzki Szpital Specjalistyczny otrzymał statuetkę „Jurajski Produkt Roku”. Jak odbieracie Państwo takie wyróżnienie, jako nagrodę za sprawną pomoc w okresie pandemii czy bardziej jako bodziec do dalszej wytężonej pracy?
– W zasadzie, pani redaktor, jako jedno i drugie. Z jednej strony rzeczywiście personel tego szpitala włożył mnóstwo wysiłku, żeby pomóc jak najlepiej się da częstochowianom i mieszkańcom okolic Częstochowy w czasie pandemii koronawirusa, wtedy, gdy wszyscy nie wiedzieliśmy jak postępować, bo wszystkich nas to spotkało pierwszy raz w życiu. Z drugiej strony, wyróżnienie jest z pewnością pewną formą zachęty, aby zawsze tak było, a nawet jeszcze lepiej. I pracujemy nad tym.
I co trzeba podkreślić, pracujecie Państwo intensywnie, nie zapominając o rozwoju placówki. Udało się pod Pana kierownictwem pozyskać spore fundusze dla szpitala, co dało możliwość przeprowadzania remontów niektórych oddziałów, nabyć nowoczesny i niezbędny sprzęt medyczny. Proszę przypomnieć naszym Czytelnikom, co udało się w ostatnim okresie zdziałać na rzecz szpitala.
– Jeśli chodzi o ostatnie nakłady inwestycyjne w naszym szpitalu, to są one największe od momentu powstania placówki. Przede wszystkim wyposażyliśmy pracownię angiografii oddziału kardiologicznego w nowoczesny angiograf, który służy do zabiegów kardiologii inwazyjnej – koronarografii i przy zawałach serca. Pozyskaliśmy także około 20 milinów złotych na budowę nowego bloku operacyjnego, którą realizujemy.
Mimo pandemii…
– Wszystkie inwestycje przebiegają zgodnie z planem. W tej chwili jednocześnie prowadzimy 34 projekty (niektóre już są zakończone), związane z inwestycjami poprawy infrastruktury szpitala i zakupu sprzętu. Oczywiście korzystamy przy tym z różnego rodzaju dofinansowań. Kupiliśmy kilkanaście nowych aparatów USG, których do tej pory w tym szpitalu nie było. Wyposażyliśmy w nowoczesny sprzęt sterylizatornię, która chyliła się ku upadkowi i była wąskim gardłem przy zwiększaniu liczby zabiegów chirurgicznych. Dostaliśmy nowoczesny sprzęt tomograficzny, a w czerwcu prawdopodobnie uruchomimy nowy akcelerator w pracowni radioterapii i jednocześnie zmodernizujemy stary. Będziemy mieli jedną z najnowocześniejszych pracowni radioterapii, również w województwie śląskim, która będzie pozwalała leczyć ludzi skutecznie mniejszymi dawkami napromieniowania. Intensywnie pracujemy nad tym, aby szpital był lepiej wyposażony. Pracujemy również nad zmianą systemu organizacyjnego szpitala. Dla częstochowian i ludzi mieszkający w okolicy Częstochowy ważna jest możliwość dodzwonienia się do szpitala i zarejestrowanie się do poradni specjalistycznej i temu już służy otwarte call center. Ulotki z informacją telefoniczną o tym systemie zostaną dostarczone do skrzynek mieszkańców. Zmieniliśmy też organizację pracy na bloku operacyjnym, na którym robimy różnego rodzaju zabiegi, z różnego rodzaju specjalizacji. W efekcie nastąpił wzrost o 30 procent liczby wykonywanych zabiegów. Kupujemy też nowoczesny sprzęt na blok operacyjny, między innymi, laparoskopy, mikroskopy dla neurochirurgii. To jest czas renesansu dla tego szpitala i ja się z tego cieszę, bo częstochowianie będą mieli, gdzie się dobrze leczyć. Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby tak ważny i duży region był pozbawiony dobrych usług medycznych. Co ważne, nastąpił rozwój laryngologii, która przecież jeszcze nie tak dawno, w 2019 roku, całkowicie zanikła z szpitala. W tej chwili nam się odradza, a dzięki młodemu kierownikowi oddziału wykonujemy skomplikowane zabiegi laryngologii onkologicznej. Świetnie, dzięki zakupionemu nowemu sprzętowi, zaczyna też funkcjonować oddział gastroenterologii, gdzie już wykonujemy procedury EUS, czyli bardzo specjalistyczną diagnostykę dróg żółciowych, której tu się nigdy nie robiło. Z kolei na oddziale pulmonologicznym wdrożyliśmy procedurę EBUS. Wcześniej pacjenci, aby się zdiagnozować, musieli jeździć do Łodzi, Katowic czy Warszawy, teraz mają taką możliwość w szpitalu w swoim mieście.
Co też trzeba podkreślić, w czasie pandemii nie baliście się Państwo wyzwań. Jako jedni z pierwszych w województwie śląskim w ubiegłym roku rozpoczęliście realizację zabiegów planowanych…
– To prawda, gdy wszyscy byli zamknięci, my robiliśmy zabiegi planowane. Wykorzystaliśmy wówczas zamknięty budynek na Kucelinie, aby tam, za pomocą wymazów PCR diagnozować pacjentów kwalifikowanych do zabiegów. Ale oczywiście najpilniejsze zabiegi wykonywaliśmy przez cały czas trwania pandemii, może z wyłączeniem paru tygodni. Dzisiaj mamy czas trudny, który, w mojej opinii, trzeba wykorzystać na przetestowanie takich form organizacyjnych, które pozwolą nam sprawnie działać nawet w ekstremalnie trudnych sytuacjach. To wymaga nie tylko opisania procedur, ale przekonania ludzi, że tak powinno się pracować i to się w naszym szpitalu udaje.
Za miesiąc miną dwa lata od momentu objęcia przez Pana stanowiska dyrektora Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego. Niby długo, a jednak w tak krótkim okresie udało się tak wiele zdziałać…
– Postawiłem sobie za cel i, mam nadzieję, że to się uda, że kończąc swą kadencję w połowie 2024 roku zostawię ten szpital jako jeden z najnowocześniejszych i najlepszych w województwie śląskim. Do tego potrzeba oczywiście sprzętu, infrastruktury, ludzi, ale również odpowiedniej atmosfery. A ta jest w naszym szpitalu coraz lepsza. Problemów mamy nadal sporo, ale klimat pracy zmienił się znacząco, od tego, co zastałem dwa lata temu. I jestem podniesiony na duchu, bo nie ma możliwości osiągnięcia sukcesu, jeśli ludzie nie będą chcieli sukcesu osiągnąć. A w tej chwili mam pewność, że 95 procent pracowników szpitala chce ten sukces osiągnąć i to jest podstawa do dalszego działania. Przecież ja to zostawię, bo moje życie jest w Tychach i tam powrócę. A jestem tak wychowany, że jeżeli mi się coś powierza, to dbam o to w możliwie najlepszy sposób.
Ale przez te dwa lata Częstochowa stała się dla Pana domem?
– W zasadzie zacząłem się zżywać z tym miastem i rzeczy, które mnie kiedyś śmieszyły czy raziły, dzisiaj traktuję jako normalne.
Czyli da się tu żyć?
– Naturalnie, jest to tylko kwestia znalezienia wspólnego języka. Jak objąłem stanowisko, to gdzieś na portalu społecznościowym przeczytałem, że „znowu dali nam jakiś spad ze Śląska, jakby w Częstochowie nie było ludzi, którzy by się nadawali na takie stanowisko”. Widocznie nie było, a za spad się nie uważam. Natomiast to, co chcę po sobie zostawić, i uważam, że będzie z dobrym skutkiem dla tego szpitala, to pewnego rodzaju mentalność związana z kulturą pracy, która jak wejdzie w życie, to będzie z pożytkiem dla wszystkich, bo będzie porządek, przewidywalność. Tę zmianę widzę po bloku operacyjnym. Początkowo słyszałem tylko, że nic się nie da zrobić, jak przyszły zmiany, to okazało się, że jednak można i wszyscy czują zadowolenie. Tak też było z terenem przed SOR, wcześniej zatłoczony postawionymi byle gdzie samochodami dzisiaj został on uporządkowany, jest czysto, trawa skoszona, brama naprawiona, ta zmiana zyskała zrozumienie i akceptację. Trzeba też zauważyć, że parking główny przed budynkiem szpitala został doprowadzony do porządku, ma zamontowane szlabany wjazdowe i stał się źródłem dochodu dla zawsze mającego braki pieniędzy szpitala. Miesięcznie przynosił 60 tysięcy złotych dochodu, to rocznie 700 tysięcy. W sam raz na konieczną poprawę jakości podłoża tego miejsca. Co najważniejsze, dzisiaj nawet najwięksi wcześniejsi oponenci są gotowi do współpracy. I to jest dobry prognostyk na przyszłość.
Dziękuję za rozmowę
URSZULA GIŻYŃSKA