Są dni, w których trudniej się nam oddycha, coś drapie w gardle, łzawią oczy. To atakuje nasz organizm sadza, dwutlenek siarki, pył czy tlenki azotu.
Pomimo polityki proekologicznej, wciąż odnotowuje się wzrost zanieczyszczeń i substancji toksycznych. Na nasze środowisko niekorzystnie wpływa np. rosnąca liczba samochodów, a co za tym idzie wzrost poziomu zanieczyszczeń. Negatywne zmiany maja charakter lokalny, uzależnione są ściśle od warunków meteorologicznych i pory roku. Pyły, tlenki azotu, dwutlenek siarki w połączeniu z warunkami atmosferycznymi powodują występowanie smogu. A w naszym kraju ciągle jeszcze mało rozwinięty jest monitoring powietrza.
W miejscach, gdzie np. tworzą się korki uliczne, badania wykazują niekiedy nawet 30-krotne przekroczenia dopuszczalnych stężeń tlenku węgla. Odnotowuje się stale w naszym powietrzu wzrost zawartości związków toksycznych, kancerogennych i mutagennych, takich jak metale ciężkie oraz wielopierścieniowe węglowodany aromatyczne. Substancje te występują głównie w pyle emitowanym przez domowe paleniska, gdzie oprócz niepełnego spalania węgla palone są np. tworzywa sztuczne. Najwyższe stężenie substancji notuje się w sezonie grzewczym.
Emisja zanieczyszczeń powietrza w Polsce należy do najwyższych w Europie. Główna przyczyną jest niekorzystna struktura wytwarzania energii – ponad trzy czwarte pochodzi ze spalania węgla kamiennego i brunatnego. Największe zagrożenie smogiem występuje w dużych aglomeracjach miejskich oraz wszędzie tam, gdzie używa się węgla jako materiału grzewczego. W Polsce wciąż najtańszym materiałem opałowym jest najgorszego gatunku węgiel kamienny. Masowo używany jest w gospodarstwach domowych. Zawartość uwalniających się po spaleniu gazów jest ogromna. Podczas utrzymujących się bezwietrznych dni smog może utrzymywać się nawet kilka dni.
RN