Miniony tydzień zapewne na długo zapadnie w pamięci Polaków. Niestety, za sprawą tragicznych wydarzeń. Zabójstwo w Iraku znakomitego dziennikarza Waldemara Milewicza i operatora Mounira Bouamrane oraz śmiertelne wypadki polskich oficerów, pełniących misję pokojową w Iraku stanowiły przyczynek do przemyśleń nad sensem naszego udziału w tym konflikcie. I jeżeli w przypadku żołnierzy można powiedzieć, że śmierć tak jak i zwycięstwo, są wpisane w ich profesję, to koszmarna egzekucja, dokonana na dziennikarzach, nigdy nie może być spokojnie przyjęta do wiadomości, bo przecież dziennikarze nie występują w konfliktach zbrojnych w roli agresorów. Przeciwnie, są tam po to, by pokazać światu niedolę kraju ogarniętego bezsensowną wojną.
Miniony tydzień zapewne na długo zapadnie w pamięci Polaków. Niestety, za sprawą tragicznych wydarzeń. Zabójstwo w Iraku znakomitego dziennikarza Waldemara Milewicza i operatora Mounira Bouamrane oraz śmiertelne wypadki polskich oficerów, pełniących misję pokojową w Iraku stanowiły przyczynek do przemyśleń nad sensem naszego udziału w tym konflikcie. I jeżeli w przypadku żołnierzy można powiedzieć, że śmierć tak jak i zwycięstwo, są wpisane w ich profesję, to koszmarna egzekucja, dokonana na dziennikarzach, nigdy nie może być spokojnie przyjęta do wiadomości, bo przecież dziennikarze nie występują w konfliktach zbrojnych w roli agresorów. Przeciwnie, są tam po to, by pokazać światu niedolę kraju ogarniętego bezsensowną wojną.
Jednak wyznać muszę, że nie mniej niż tragiczne wydarzenia z Iraku wstrząsnęły mną wiadomości o ostatnich poczynaniach policji, która w przeciągu tygodnia dopuściła się popełnienia dwóch fatalnych błędów, skutkujących tym, że życie straciły trzy niewinne osoby! Najpierw, w Poznaniu zginął przypadkowy uczestnik zdarzenia, dziewiętnastoletni chłopak, którego policjanci omyłkowo wzięli za gangstera. Tydzień później w Łodzi, podczas pijackiej bijatyki na juwenaliach studenckich, policjanci zamiast strzelać z gumowych kul, robili to przy użyciu ostrej amunicji, co kosztowało życie dwie, młode osoby.
Bilans śmierci, w jakiejkolwiek wysokości by był, zawsze będzie tragiczny, bo życie traci niewinny człowiek. Jeżeli zaś chodzi o bilans błędów policji, które doprowadziły do wyżej opisanych wydarzeń, to sytuacja pomału staje się dla obywateli niepokojąca, bo zamiast mieć ze strony stróżów prawa oparcie, czują wręcz zagrożenie. Statystyka błędów naszych policjantów w ogóle od pewnego czasu się poszerza, wystarczy wspomnieć choćby akcje policji w Parolach i Magdalence pod Warszawą, okupione tym razem ofiarą, ze strony biorących w niej udział policjantów.
Nie chciałbym, by ktoś odniósł wrażenie, że wykorzystuję te wydarzenia do tego by pastwić się nad wątpliwym dorobkiem w dziedzinie bezpieczeństwa publicznego ostatnich ekip rządowych. Nie taki jest mój zamiar. Jednak trudno nie zauważyć tego, że w przeciągu zaledwie trzech miesięcy mamy już trzeciego ministra spraw wewnętrznych, afery związane z wiceministrami tego resortu, vide Sobotka i Brachmiański, oraz wplątywanie służ specjalnych, do niecnej “roboty politycznej”, której celem było skompromitowanie przeciwników z drugiego obozu. Związek bałaganu w resorcie z serią fatalnych błędów, popełnionych przez policję wydaje się oczywisty.
Mówiąc bez ogródek w MSWiA zapanował w ostatnich miesiącach chaos na płaszczyźnie kompetencyjnej, decyzyjnej i proceduralnej. Jak ważny jest ten ostatni obszar działań mogliśmy się wszyscy przekonać właśnie na przykładzie wydarzeń z Łodzi, gdzie błąd, lub inaczej pomyłka proceduralna stała się aż tak brzemienna w skutkach.
Jednak nowemu szefowi tego resortu sytuacja, o której mowa, w niczym nie zmąciła przekonania, że sprawy idą w dobrym kierunku. Dał temu nawet wyraz podczas jednego z wywiadów telewizyjnych. Jasne, wszak złość ludu nie skupi się przecież na ministrze Kaliszu, przemierzającym warszawskie ulice w opancerzonym BMW, z oficerem BOR – u na pokładzie, co najwyżej na jego podwładnych w mundurach, którym nie raz jeszcze przyjdzie stanąć oko w oko z tłumem pseudokibiców czy innych chuliganów.
Artur Warzocha