Wykopaliska archeologiczne w Dąbrowie
Coś w rodzaju dużej piaskownicy. Są też łopaty, łopatki, “durszlaki” do przesiewnia piachu, pędzle. W środku gromada ludzi, głównie bardzo młodych kopie z zapamiętaniem, rozpościera sznurki, fotografuje. Dwie panie coś niespiesznie rysują. – Mam, znalazłem – krzyczy podekscytowany młody człowiek. Po kilkudziesięciu minutach z wykopu wyłania się ładnie zachowana popielnica. Leżała tam, bagatela, jakieś dwa i pół tysiąca lat, może trochę dłużej…
Cmentarzysko w Dąbrowie (gmina Przystajń, powiat kłobucki) odkryto w 1953 roku, prawdopodobnie przy okazji pobierania piasku, którego było sporo na wzniesieniu. Rozpoczęto prace konserwatorskie, odsłaniając 49 grobów. Były to groby ciałopalne jamowe i popielnicowe, szkieletowe i bez śladów kości, które ze względu na układ bruków i naczyń zinterpretowano jako groby szkieletowe, w których niespalone kości nie zachowały się. Znaleziono dużą ilość ceramiki z wielu różnych naczyń, a także nóż z brązu z ułamaną rękojeścią, bransoletę i wisiorki. Na podstawie tego stwierdzono, że nekropolia powstała w IV i V okresie epoki brązu, czyli mniej więcej 500-600 lat przed narodzeniem Chrystusa. Kolejną inspekcję cmentarzyska przeprowadzono w 1959 roku. Okazało się, że groby ulegają ciągłemu niszczeniu na skutek eksploatacji piasku przez miejscową ludność. Niestety, dopiero w 1999 roku przeprowadzono na stanowisku dalsze archeologiczne wykopaliskowe badania ratownicze. Rok 2002 jest trzecim z kolei sezonem takich badań.
– To cmentarzysko należy bez wątpienia wiązać z ludnością kultury łużyckiej i jej grupy górnośląsko – małopolskiej – powiedziała Iwona Młodkowska – Przepiórowska, na co dzień dyrektor Muzeum Częstochowskiego. – Niezwykłe jest to, że znajdują się tu groby zarówno ciałopalne, jak i szkieletowe. Palonych składano do dużych garnków, tzw. popielnic. Niepalonych do jam, przy nogach zostawiano im naczynia wykonane z gliny, które najprawdopodobniej spełniały funkcje kultowe. W niektóre wkładano jedzenie, co świadczy o tym, że nasi przodkowie wierzyli w życie po śmierci.
Dokładnie w co wierzyli nasi pradziadowie – nie wiadomo. Na pewno oddawali pokłony słońcu, o czym świadczy m.in. i fakt, że swoich zmarłych układali głową na południe. Z bóstwami wiatru, deszczu próbowali być w dobrych stosunkach. Bali się sił przyrody.
– Przez ostatnie trzy lata ratujemy część najbardziej zniszczoną – opowiadają archeolodzy. – O stopniu zniszczenia świadczą liczne, widoczne tu wkopy, robione przez ludzi, którzy nie są świadomii tego, że dewastują stanowisko archeologiczne. W latach ubiegłych w Dąbrowie znaleziono m.in. misę, garnek, czerpak – małe naczynko z uszkiem, coś w rodzaju chochli do pobierania wody. Był też ptaszek z gliny, na nóżce podobny do żurawia, albo do strusia… W jednym z grobów przy głowie odnaleziono spiralę z drutu brązowego, która kiedyś zdobiła włosy; w innym szpilę z brązu, która najprawdopodoniej spinała szaty i skupisko guziczków z brązu w okolicy ręki. – To dziwne, bo zazwyczaj guziki spinały opaski noszone na głowie, jaką funkcję spełniały na rękach – nie wiadomo – mówi Iwona Młodkowska – Przepiórowska. Tegoroczne odkrycia są równie owocne. – Pierwszy raz w życiu, na stanowisku udało mi się znaleźć sierp z brązu – mówi dumnie Iwona Młodkowska – Przepiórowska. – To rzadkość. Jest spracowany, nosi ślady intensywnego używania. To już drugie narzędzie znalezione w Dąbrowie, w 1999 roku wykopaliśmy siekierkę. Sierp, a właściwie sierpik, ma zaledwie 14 cm długości i służył do ścinania zbórz. Po jego rozmiarze wyraźnie widać, że starożytni łużyczanie byli dalecy od idei wielkich, PGR-owskich gospodarstw… Należy ubolewać tylko nad tym, że narzędzie nie zostało znalezione w grobie, gdzie zapewne kilkadziesiąt wieków temu zostało złożone, ale na czymś w rodzaju śmietniska. Całe szczęście, że pomimo to, nikt go do tej pory nie zabrał i nie zniszczył. Siekierka i sierp trafią na stałe do – miejmy nadzieję – już niedługo otwartego, remontowanego właśnie Rezerwatu Archeologicznego w Częstochowie. Jeden z uczestników wykopalisk przynosi mi ludzkie szczątki wydobyte z popielnic. Nietrudno nawet mnie, laikowi rozpoznać fragmenty kości czaszki, kończyn. Analiza antropologiczna pozwoli ustalić wiek i płeć zmarłego, choroby na jakie cierpiał, a być może nawet przyczynę zgonu.
500-600 lat pne ludzie, którzy tu mieszkali prowadzili raczej spokojny tryb życia, uprawiali żyto, hodowali krowy, kozy, świnie, polowali w okolicznych lasach na dzikie zwierzęta, świętowali… Do organizacji państwowej było jeszcze bardzo daleko. Łączyły ich związki plemienne. Tak żyli wtedy wszyscy, w granicach obecnej Polski, niemieckich Łużyc, Czech, Słowacji.
– Generalnie w tym czasie zmarłych palono – mówi Iwona Młodkowska – Przepiórowska. – Dlaczego w pasie, od Częstochowy do Gliwic na cmentarzyskach, takich jak to, są groby ciałopalne i szkieletowe? Kim byli ci, którzy “nie dali” się spalić – konserwatystani, którzy nie chcieli przyjąć nowej mody, czy przybyszami z południa? Dobrze by było, żeby ktoś wreszcie spróbował odpowiedzieć na to pytanie.
O wpływach z zagranicy świadczą m.in. zeszłosezonowe odkrycia. Znaleziono mianowicie dwa gliniane czerpaki, które były zdobione tak, że można przypuszczać, że ich twórca widział naczynia z brązowej blachy. Albo sam wybrał się w daleką podróż, w pogoni za natchnieniem, albo ktoś do niego przyjechał.
Tegoroczne wykopaliska były możliwe dzięki Wojewódzkiemu Śląskiemu Konserwatorowi Zabytków, który dał środki, Muzeum Częstochowskiemu, które użyczyło m.in. kadry i sprzętu oraz Zarządowi Gminy Przystajń, który dał dziesięciu pracowników, mieszkańców gminy, głównie uczniów i studentów, z których większość pracuje na stanowisku już po raz drugi. – Bardzo bym chciała prowadzić tu badania jeszcze w przyszłym roku – powiedziała Iwona Młodkowska – Przepiórowska, – i przekopać tę część blisko drogi, resztę chcemy zostawić dla potomnych.
Okoliczni mieszkańcy są bardzo zainteresowani tym, co robią archeologowie. Patrzą, podglądają. – To satysfakcja dla nas, że mamy takie wykopalisko na terenie gminy – powiedział Andrzej Kucharczyk, wójt Przystajni. Wychodząc naprzeciw… ciekawości, w czasie tegorocznych dożynek zostanie zorganizowana specjalna wystawa w gminie, na której będzie można podziwiać wykopane skarby.
Odkryta w Dąbrowie nekropolia to ogromna skarbnica wiedzy o naszych przodkach, o ich kulturze, a przez to i trochę o nas samych. Wiedzy, którą mogą odkryć, a później nam przekazać jedynie specjaliści. Szkoda, że nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę.
SYLWIA BIELECKA