ZAKOŃCZYŁ SIĘ SEZON ARTYSTYCZNY


Z kulturą w Częstochowie nie jest dobrze. Mieszkańcy od dawna pozbawieni są normalnego kina, coraz rzadziej chodzą do teatru, sporadycznie odwiedzają galerie. Instytucje skarżą się na liche fundusze, usprawiedliwiając tym nienajlepszy repertuar. Brakiem pieniędzy można wytłumaczyć wszystko, z wyjątkiem braku pomysłów. Powielanie tych samych, od lat wydawałoby się sprawdzonych, programów nie zawsze przynosi spodziewany efekt. Mobilność każdego z nas, podróże, a także, co tu dużo mówić, masowa rozrywka, a więc m.in. telewizja sprawiły, że staliśmy się bardziej wybredni i byle co nas nie zadowala. Poza tym, niestety, części częstochowian, w ramach rozrywki i “ukulturalniania” wystarczy spacer po Alejach i szklanka piwa w pubie.
O to, jak oceniają kończący się właśnie sezon artystyczny w naszym mieście zapytaliśmy urzędników, radnych, menedżerów, przedstawicieli świata kultury.

Artur Warzocha, przewodniczący Komisji Kultury Rady Miasta Częstochowy
– Na miniony sezon artystyczny w mieście patrzę z podwójnej perspektywy: inwestycji, czyli polepszania bazy materialnej częstochowskich placówek artystycznych i kulturalnych, a także tego, co owe instytucje zaproponowały w swoich repertuarach. Jeżeli pod pierwszym względem rok zaliczyć można jako udany, tak pod tym drugim było zupełnie przeciętnie. Myślę, że wszyscy cieszymy się z nowej elewacji teatru, remontów w filharmonii, czy też z finalizującej się właśnie kompleksowej modernizacji Skansenu Archeologicznego na Rakowie. Jednocześnie cały czas odczuwamy w mieście brak kina z prawdziwego zdarzenia i od paru lat oglądamy smętny obrazek sypiących się tynków Ratusza, gdzie swoją siedzibę ma częstochowskie muzeum. Jeżeli chodzi o wydarzenia, to moją uwagę przykuł w tym roku Festiwal Muzyki Sakralnej “Gaude Mater”, który od poprzednich edycji wyraźnie się różnił, zarówno pod względem poziomu wykonawczego, jak i nowym, ciekawym kierunkiem poszukiwań form artystycznego wyrazu. Dużo dobrego działo się również w amatorskim ruchu artystycznym. Uważam jednak, że bezkonkurencyjne było w minionym sezonie Muzeum Częstochowskie, które pomimo mizerii budżetowej zorganizowało wiele ciekawych wystaw i imprez, stając się tym samym centrum życia kulturalnego w mieście. To przede wszystkim zasługa pani dyrektor Iwony Młodkowskiej – Przepiórowskiej oraz pracowników tej instytucji.

Marek Perepeczko, dyrektor Teatru im. A. Mickiewicza
– Ten sezon oceniam bardzo umiarkowanie. Gdyby Teatr posiadał możliwości odrobinę większe, byłby on może bardziej efektywny artystycznie. Zrobiliśmy to, co było w naszej mocy. Chciałem mieć dwie angielskie sztuki i były dwie angielskie sztuki, w pełnych dekoracjach. Ponieważ to pieniądze są motorem postępu, mogliśmy tylko potem zrobić w ciągu miesiąca cztery premiery, z dobrymi recenzjami… W związku z tym nie mam powodu do smutku. Ten mój smutek spowodowany jest i zawsze będzie powodowany brakiem możliwości. Gdyby one były, dalibyśmy większe ilości premier. Chciałbym robić bogatsze przedstawienia. Mój optymizm jest bardzo umiarkowany, ale jestem daleki od jakiegoś samokrytycyzmu w stosunku do Teatru i do siebie. Po prostu zrobiliśmy to, co w ramach tych możliwości, które mieliśmy można było. W innych instytucjach kultury w tym sezonie bywałem bardzo rzadko, bo byłem bardzo zajęty w Teatrze. Ale wydaje mi się, że sezon był równie skromny. Wszystko to wynika z pewnego braku funduszy. Zrobiło się o tym głośno w prasie, choć proponowałem mediom pewną powściągliwość, bo dotyczy to budżetu miasta. Nie moją sprawą jest wtrącać się do tego budżetu, ja mogę tylko coś z niego przyjąć, kierując taką jednostką jak Teatr.

Małgorzata Wójcik, zastępca dyrektora Teatru im A. Mickiewicza (na zwolnieniu)
– Ten sezon w mojej opinii – ja głośno o tym mówiłam, choć nie było to popularne – o ironio 75-lecia istnienia stałego zespołu aktorskiego w tym Teatrze, nie należał do najlepszych. W Teatrze zawsze powinna być linia repertuarowo – merytoryczna, przygotowywana wcześniej. Brak takiej lini, jak widać, mści się. To jest w skrócie to, co głosiłam od jakiegoś czasu, ale jeden człowiek to za mało… Taki sezon, bez linii, nie może być dobry. A potem jest już tylko lawina absurdów, z wydatkami na czele. Wszystko jest od siebie uzależnione i uwarunkowane. Pamiętam, jakie zabiegi robiono tutaj, żeby widz po wielu latach, przyszedł znów do Teatru. Wiem jak długo to trwało. Co by nie mówić – każdy może mieć własne zdanie o Henryku Talarze, poprzednim dyrektorze Teatru – ale widziałam, bo pracowałam z nim wtedy, ile kosztowało jego i nas wszystkich to, żeby widz z powrotem wiedział, że Teatr znajduje się przy ul. Kilińskiego 15… Później trzy i pół roku, właściwie cztery lata były dobre i nagle piąty sezon, w którym na naszych oczach widz odpłynął. Po prostu odszedł, wyszedł, nie ma go! To peunta, świadectwo jakości sezonu. Myślę, że tej linii zabrakło przez niefrasobliwość. Wypadło ogniwo z łańcuszka i dodatkowo pojawił się nowy tytuł; mówię o tym, który ostatnio wzbudza tyle kontrowersji, o “Pułapce na myszy”… Pojawia się coś przypadkowego i ciągnie za sobą absurdalne, finansowe skutki. Ewentualne, jakieś sensowne pomysły biorą w łeb. No, a później robi się cztery małe premiery, bo przecież koledzy muszą z czegoś żyć, muszą się ratować, coś robić…

Anna Operacz, dyrektor Regionalnego Ośrodka Kultury w Częstochowie
– Ten sezon oceniam bardzo pozytywnie. Uważam, że było wiele ciekawych wydarzeń artystycznych. Pomimo trudnej sytuacji finansowej, która dotknęła większość instytucji kultury jednak udało się tym instytucjom zrealizować program na wysokim poziomie i o dużych wartościach artystycznych. Podobnie było z Ośrodkiem. W tej chwili kończymy sezon międzynarodowymi spotkaniami “Z daleka i z bliska”, gdzie będą zespoły zagraniczne, z Turcji, Włoch, Ukrainy. Myślimy już o dalszych imprezach w nowym sezonie. Wakacje to dla nas nie tylko okres wypoczynkowy, ale i twórczy, bo musimy podejmować działania, aby rozpocząć nowy sezon. Mam na myśli dużą, dwudniową imprezę na przełomie sierpnia i września, na którą sprowadzamy zespoły artystyczne ze wszystkich regionów kraju. Będą to Ogólnopolskie Dożynki Jasnogórskie, połączone z dożynkowym graniem. Jeżeli chodzi o całokształt działalności, to za dużego optymizmu nie mam, jednak z trudem udaje nam się zrealizować to, co zamierzaliśmy.

Małgorzata Stasikowska – Lis, dyrektor Ośrodka Kultury Filmowej
– Zgrzeszyłabym, gdybym miała narzekać na ten sezon. Wszyscy płaczą. Kina mają bardzo małą frekwencję, taka jest tendencja w całej Polsce. A u nas jest odwrotnie. To jest związane ze specyficzną sytuacją jaka jest w Częstochowie, specyficzną być może nawet na skalę europejską. W tym mieście nie ma żadnego kina. Jest kino z tymczasową siedzibą w Filharmonii, które jednak nie cieszy się zbyt wielką popularnością. Nie sprzyja temu budynek, który został stworzony nie do wyświetlania filmów, a do koncertów. Dla nas to korzystna sytuacja. Frekwencja jest lepsza niż w innych latach. Nie jest to kwestia repertuaru, bo to są pomysły, które realizujemy od kilkunastu lat. Generalnie zasada jest ta sama: byle czego nie gramy, staramy się dobierać filmy, łączyć je w cykle. I tak od 13 lat… Tyle tylko, że być może kinomani, którzy w Częstochowie poszukują czegoś więcej niż tylko rozrywki nasycili się już kinem komercyjnym, chcą czegoś ambitniejszego i… odkryli nas. Oczywiście wszystko się zmieni kiedy powstanie multiplex – nie oszukujmy się. W mijającym sezonie w Częstochowie mocno trzymały się imprezy cykliczne, takie, które już na stałe wpisały się w pejzaż kulturalny naszego miasta, takie, jak na przykład Festiwal “Gaude Mater”. Wierzę, że sytuacja się odmieni i ludzie wreszcie będą mieli pieniądze na kulturę, zarówno ci którzy ją tworzą, jak i ci, którzy chcieliby ją oglądać.

Leszek Hadrian, dyrektor Filharmonii Częstochowskiej
– Sądząc po frekwencji i zainteresowaniu publiczności sezon był na bardzo wysokim poziomie. A nas przecież ocenia publiczność. Mieliśmy wspaniały Festiwal Wiolinistyczny Hubermana, I Festiwal Jazzowy, którego rezultatem jest m.in. zatwierdzona już przez Radę Miasta nazwa placu przy Filharmonii – Louisa Armstronga; Majową Nutkę, która się świetnie udała. Mieliśmy 30 koncertów za granicą, byliśmy dwa razy na tournee we Włoszech, z wielkim sukcesem. No, i byliśmy na naszym najdłuższym, 32-dniowym tournee w Korei. Lepiej tam wypadliśmy niż polska drużyna… Pojechaliśmy tam wcześniej i zdecydowanie lepiej nam poszło. Co drugi koncert kończył się owacją na stojąco. A ostatni koncert, na zakończenie sezonu w Filharmonii, był po prostu wspaniały, 700 osób na widowni. Pomimo zakończenia sezonu artystycznego i tzw. sezonu ogórkowego, 13 lipca zagra u nas, rozpoczynająca właśnie swoje tournee, Narodowa Orkiestra Ukrainy z Kijowa, która dzień później wystąpi na dziedzińcu Zamku Królewskiego. Tak więc sezon w Filharmonii oceniam bardzo optymistycznie. Co do reszty imprez kulturalnych w mieście, to bez komentarza.

Czesław Tarczyński, dyrektor Miejskiej Galerii Sztuki
– Trudno mi robić jakieś podsumowania innych instytucji. Mogę tylko mówić o Miejskiej Galerii Sztuki. Realizujemy, zgodnie z planem, program wystawienniczy, aczkolwiek wyobrażaliśmy sobie trochę inaczej wszystkie te czynności, które towarzyszą przygotowaniom wystawy. Zwykle wydawaliśmy katalog, mieliśmy pieniądze, żeby się lepiej zareklamować. Kryzys finansowy całego kraju ciąży i na nas. Pomimo wszystko, wydaje mi się, że realizujemy ciąg bardzo ciekawych wystaw. Nasza oferta jest niemała, na powierzchni ponad tysiąca metrów kwadratowych pokazujemy czasem równocześnie i cztery wystawy. Warto przychodzić, warto ogladać. Nasz potencjał finansowy jest taki sam, jak w roku ubiegłym, ale inflacja, choć niewielka, jednak jest. Specjalnie nie odczuwamy tego kryzysu. Tak się akurat złożyło, że w tym roku przyznano Galerii środki na remonty i inwestycje. Wcześniej było to niemożliwe. Jak wszyscy pamiętamy, jeszcze kilka lat temu mówiło się o zburzeniu obiektu, w którym mieści się Galeria. Siłą rzeczy nikt w nas nie inwestował. Miało tu powstać wspaniałe centrum wystawienniczo – handlowe, z salami kinowymi, restauracją, Miejską Galerią Sztuki… Centrum nie będzie, wszystko się zmieniło, a my pomału relizujemy plany remontowe.

SYLWIA BIELECKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *