Nie wszystko gra w Filharmonii


PROTEST ZWIĄZKOWCÓW

Petenci przychodzący w piątek 8 października do Urzędu Miasta ze zdziwieniem obserwowali odbywającą się tam pikietę. Częstochowscy filharmonicy ze związku NSZZ „Solidarność” za sprawą syren alarmowych, krótkiego koncertu oraz samego zgromadzenia się w Urzędzie zamanifestowali swoje niezadowolenie ze współpracy z dyrektor Filharmonii Częstochowskiej Beatą Młynarczyk.

Głównymi powodami sporu są niesatysfakcjonujące muzyków pensje oraz zła atmosfera w pracy i brak porozumienia między stronami. Według filharmoników sytuacja ta wpływa także na poziom artystyczny instytucji, który ich zdaniem jest wciąż za niski. Przyczyn upatrują oni w działaniach pani dyrektor. – Ludzie zarządzający danym zespołem powinni wykorzystywać swą wiedzę i umiejętności do tego, aby polepszać warunki pracy. W przypadku pani dyrektor Beaty Młynarczyk jest dokładnie odwrotnie. Jej umiejętności i wiedza służą do burzenia relacji międzyludzkich. Są mniejsze filharmonie, niż częstochowska, a jednak osiągają sukcesy. O naszej filharmonii nie słyszał nikt poza częstochowianami i nie jest to wina muzyków, lecz dyrekcji, która nie potrafi nimi pokierować. Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych narzuciła nam tematy, którymi może zajmować się związek. Niestety nie ma tam nic na temat współpracy, czy atmosfery pracy. Nas właśnie te tematy interesują. Finanse są w pewien sposób sprawą drugorzędną. – wylicza Mirosław Kowalik przewodniczący Zarządu Regionu Częstochowskiego NSZZ „Solidarność”.
Związkowcy chcą dochodzić swoich praw za pośrednictwem p.f. prezydenta Częstochowy Piotra Kurpiosa. W piątek wystosowali oni do niego pismo, w którym kolejny raz przedstawili powody sporu i swoje postulaty. Domagają się w nim jawności wydatkowania środków na Filharmonię, prześledzenia wykorzystania przez nią dotacji, ze szczególnym uwzględnieniem kwot przeznaczanych na fundusz płac, gwarancji, że ewentualne dodatkowe dofinansowanie będzie przeznaczone na podwyżkę ich pensji, a także wynagrodzenia w wysokości ok. 1500 zł netto.
Część zespołu Filharmonii Częstochowskiej, która przybyła do Urzędu, była uzbrojona w instrumenty, flagę „Solidarności” i dużą determinację. Manifestacja nie trwała jednak długo. Zawyły syreny, muzycy zagrali na swych instrumentach i rozeszli się, bowiem jak podkreślali, zależało im po prostu na zaznaczeniu problemu i zwróceniu uwagi władz miasta.
Na koniec Mirosław Kowalik dodał. – O naszej sytuacji mówimy od 2,5 roku. Władze miasta boją się podjąć decyzji. W tej sytuacji jesteśmy bezsilni. Nie wiem będzie z zespołem muzyków. Może zupełnie się rozleci.
Dyrektor Młynarczyk nie pojawiła się na pikiecie, bo jak tłumaczy, jest to wewnętrzna sprawa zespołu, którego konfliktów nie powinno rozwiązywać się za pośrednictwem mediów. Zgodziła się jednak udzielić kilku zdań wyjaśnienia odnośnie zaistniałej sytuacji i relacji między nią, a pracownikami. – Jeśli chodzi o zarobki, jakie otrzymują muzycy, to zgadzam się, są one niewielkie. Fundusze Filharmonii to dotacje z Urzędu Miasta. To jedyne pewne przychody, w związku z czym przeznaczmy je na wynagrodzenia pracownicze. Pracownicy zarzucają mi, że mają zbyt małe dochody i że nasze relacje nie są najlepsze. Niestety mnie także nie pracuje się najlepiej ze stroną związkową. Kontakt rzeczywiście jest utrudniony. Jednak uważam, że nie powinno się do rozwiązywania tego konfliktu angażować mediów, dlatego nie byłam obecna na manifestacji. Wiem, że zgromadziło się na niej ok. 10 osób z 70 pracowników. To, że 60 osób nie poparło tego stanowiska, też o czymś świadczy. Czekam jak rozwinie się ta sytuacja, a ustosunkuję się dopiero do konkretnych zarzutów – tłumaczy dyrektor Beata Młynarczyk.
Piątkowe zgromadzenie nie było pierwszą manifestacją muzyków. W marcu 2009 r. protestowali oni na sesji Rady Miasta, we wrześniu tego samego roku podjęli akcję strajkową, która zaowocowała zwiększeniem dotacji przez ówczesne władze miasta na rok 2010. Teraz historia zatoczyła koło, ponieważ muzycy nie otrzymali podwyżki z kwoty, którą udało im się wywalczyć w poprzednim proteście.

Na proteście obecnych było ok. 30 osób, 10 uczestniczyło aktywnie w pikiecie grając na instrumentach.

IZABELA WOŹNICKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *