Na scenie muzycznej – w nurcie disco polo – działa już od dawna. Do tej pory jego utwory cieszą się ogromną popularnością w sieci i nie tylko. Paweł Dudek, znany bardziej pod pseudonimem „Czadoman”, z zamiłowania śpiewa również pieśni religijne. Było tak choćby podczas III Koncertu Kolęd, który miał miejsce 6 stycznia br. w kościele parafialnym pw. Św. Wojciecha Męczennika w Częstochowie. W rozmowie z „Gazetą Częstochowską” artysta nie ukrywa radości i dumy, że może uczestniczyć w tego typu wydarzeniach.
Pawle, Czadomanie, bardzo serdecznie witamy Cię w Częstochowie. To była już Twoja trzecia wizyta, przy okazji Koncertu Kolęd w parafii pw. Św. Wojciecha Męczennika. Jakie odniosłeś wrażenia po ostatniej edycji?
– Można stwierdzić, że byłem już trzeci raz w tym samym miejscu, w którym śpiewałem kolędy na tego typu imprezach. Ale szczerze powiem Ci, że każda różniła się od siebie. Za każdym razem, z roku na rok – gdy tutaj jestem – to dla mnie prawdziwa przyjemność. Te imprezy, czy spotkania przeżywamy wszyscy razem niejako od nowa. Ostatnio panowała piękna pogoda, przybyło mnóstwo ludzi do pięknego kościoła. Podobnie było zresztą w ubiegłym roku czy dwa lata temu. To jest piękne, że częstochowianie zbierają się po to, aby pomóc (w czasie Koncertu Kolęd zbierano datki dla podopiecznych częstochowskiego Hospicjum – przyp. red.) – taki jest tego cel. Z przyjemnością tutaj przyjeżdżam nie tylko po to, abyśmy wszyscy pośpiewali czy poklaskali. Robię to także dlatego, by – jakby to ująć – podzielić się sobą. Żeby być dla drugiego człowieka. I to jest cudowne właśnie w Was, że jesteście i pomagacie. Warto jest być dla kogoś! Nie dla siebie!
Powiedziałeś przed chwilą, że te wydarzenia z każdym rokiem się różniły od siebie. Jesteś w stanie zdradzić, na jakiej konkretniej zasadzie?
– Tak jak powiedziałem, każdą takową imprezę przeżywamy od nowa. To nie jest dubel, powtórka z rozrywki. Np. w zeszłym roku nie było prób generalnych. To był po prostu kolejny Koncert Kolęd, który miał swój początek i koniec. Jest on cudownym wydarzeniem.
Jak rozumiem, skoro bierzesz udział w takich imprezach, wartości religijne, chrześcijańskie, rodzinne, nie mogą być dla Ciebie obce.
– Ależ oczywiście, że tak. Posiadam dar Wiary. Uważam, że Wiara to Dar. Tak więc jak najbardziej te wartości nie są mi obce. Byłem zresztą ministrantem w swojej parafii, gdzie śpiewałem również psalmy. Wyjeżdżałem, nawet nie na kolonie, a oazy katolickie. Cieszę się, że pochodzę z rodziny, która palcem wskazała mi taką drogę. I to jest cudowne, że dzięki moim rodzicom oraz ich wskazówkom mogę dostąpić tego daru wiary, otrzymać go i iść w dobrą stronę. Muszę jeszcze dodać jedną szczególnie ważną rzecz: Ten z Góry nigdy niczego mi nie odmówił. Nigdy! To jest piękne.
Czyli Twoja miłość do muzyki rodziła się już mniej więcej w okresie, kiedy byłeś ministrantem…
– Oczywiście, że tak. Pochodzę z miejscowości Opalewo (pod Świebodzinem). Pamiętam, gdy miałem 7 lub 8 lat – byłem wtedy jeszcze przed komunią świętą – przyszedł do nas po kolędzie ówczesny proboszcz tamtejszej parafii – ks. Gabriel Stożek. W czasie wizyty zwrócił się do moich rodziców: „No, ten Wasz mały chłopak pewnie będzie w przyszłości śpiewał. On śpiewa tak głośno, że mnie śpiewającego do mikrofonu przekrzykuje!” (śmiech). I miał rację! Poważnie mówiąc, cieszę się, że mogę żyć z tego, co kocham, czyli sceny.
Na pewno co innego czujesz, gdy wychodzisz na tzw. „klasyczną” scenę na koncertach podczas np. festynów, festiwali, czy w klubach, aniżeli właśnie w kościele w trakcie chociażby Koncertu Kolęd, prawda?
– Szczerze mówiąc, ciężko jest mi odpowiedzieć Tobie na to pytanie. Człowiek to człowiek. Na pewno profil na scenie podczas „stałych” koncertów różni się. Koncerty Kolęd, jak np. ten z 6 stycznia tego roku, odbywają się w świątyni, a takie miejsce należy uszanować. A wiadomo, że wszelkiego rodzaju imprezach plenerowych można bardziej poszaleć. Natomiast, będąc w świątyni lub poza nią, jesteśmy ludźmi. I to, co mamy w sobie, w głowie, sercu – nie ważne gdzie się znajdujemy – sprawia, że jesteśmy tacy, a nie inni.
Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.
– Dziękuję!
Rozmawiał: Norbert Giżyński
Foto.: Norbert Giżyński