27 stycznia br. nie był szczęśliwym dniem dla Steam Hemarpol Norwida Częstochowa. „Błękitno-Granatowi” ulegli wówczas w Tarnowie Barkomowi Każany Lwów 1:3. Przed częstochowianami natomiast potyczka z Asseco Resovią Rzeszów.
Nieudany rewanż za pojedynek u siebie
Po fantastycznym – pełnym emocji – zwycięskim meczu nad wicemistrzem Polski, Wartą Aluron CMC Zawiercie (18 stycznia), powszechnie sądzono, że „Błękitno-Granatowi” gładko poradzą sobie na ziemi małopolskiej. Tymczasem team z Ukrainy sprawił Norwidowi niemałego psikusa.
– Niestety był to słabszy mecz w naszym wykonaniu. Wiedzieliśmy jednak, że Barkom to zespół, który szarpie – i będzie szarpał – w każdym spotkaniu. Widać to było już po jego wcześniejszych rezultatach. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to może nie być „spacerek”, zwłaszcza w ich hali. Przegraliśmy, ale trzeba patrzeć na pozytywy. Wiemy nad czym mamy pracować i już skupiamy się powoli na kolejnym meczu – mówił w rozmowie z nami środkowy częstochowskiej drużyny Bartosz Schmidt.
– Raczej nikt nie podejrzewał, że przyjedziemy do Tarnowa z myślą o przegranej. Szybko zostaliśmy jednak zweryfikowani. Zaszła niemal powtórka z meczu u siebie (7. kolejka – przyp. red.), gdzie również przegraliśmy za trzy punkty, tyle że 0:3. Tym razem może nieco lepiej zagraliśmy, ale tak czy inaczej to było za mało – oznajmił z kolei inny zawodnik „Dziewiątki”, grający na tej samej pozycji, Sebastian Adamczyk.
Przyjezdni wcale jednak nie weszli źle w batalię w „Jaskółka Arenie”. W pierwszym secie bowiem siatkarze pod wodzą Cezara Douglasa Silvy tryumfowali 25:23. W kolejnych także starali się gonić rywali, lecz ci nie zmarnowali już swoich szans w partiach nr 2, 3 i 4.
– Wygraliśmy pierwszego seta. Do pozytywów, jeśli chodzi o to spotkanie, myślę, że zaliczyć można też to, iż nawet gdy w późniejszych odsłonach traciliśmy kilka punktów do Barkomu, staraliśmy się te różnice niwelować. Tak więc to też nie do końca było tak, że mecz w Tarnowie w ogóle nie był wyrównany. Było jednak troszkę za dużo błędów po naszej stronie czy tzw. „cwaniactwa” na siatce. To m.in. zaważyło na końcowym wyniku. Do tego „nie obróciliśmy” lwowian od siatki. Gospodarze mieli bardzo dobre przyjęcie, co im bardzo pomagało w dyspozycji – kontynuował Schmidt.
– Co się stało po pierwszym secie? To jest dobre pytanie. Myślę, że trzeba będzie jeszcze raz ten mecz na spokojnie obejrzeć albo całkowicie o nim zapomnieć… Wiele rzeczy nagle źle zaczęło wyglądać. Ciężko powiedzieć skąd się to nagle u nas wzięło. Może po prostu nasi przeciwnicy zaczęli później lepiej zagrywać, a my nie byliśmy w przyjęciu wystarczająco dobrzy – dodał Adamczyk.
Barkom-Każany Lwów – Steam Hemarpol Norwid Częstochowa 3:1 (23:25, 25:20, 25:23, 25:21)
Barkom: Petrows, Szchurow, Tammearu, Kowalow, Tupczij, Fasteland, Pampuszko (libero) oraz Pope, Rogożyn i Cmokało
Norwid: Adamczyk, Lipiński, Żygadło, Ebadipour, Indra, Popiela, Masłowski (libero) oraz Borkowski, Schmidt, Sługocki, Kogut (2) i Kowalski
Rywalizacja z kolejnym gigantem
Nieudany wyjazd „Dziewiątki” do Tarnowa z pewnością sprawił, że częstochowscy gracze jeszcze mocniej i prężniej będą przygotowywać się do następnego ciężkiego meczu. Takowym będzie starcie z Asseco Resovią Rzeszów, którą „Błękitno-Granatowi” na własnym terenie podejmą już w niedzielę (2 lutego) o godzinie 14.45.
Ekipa z Podkarpacia sąsiaduje w tym momencie z Norwidem w tabeli PlusLigi. Słynne „Pasy” zajmują obecnie siódmą lokatę i tracą do częstochowian jedno „oczko”. Jeśli zatem podopieczni trenera Silvy nadal myślą o utrzymaniu się na szóstej pozycji w zestawieniu najwyższej klasy rozgrywkowej, muszą ograć „Sovię” minimum za dwa punkty. A to zadanie wcale do łatwych należeć nie będzie. Wydaje się bowiem, że Resovia wraca na właściwe tory – 25 stycznia zwyciężyła nad PGE Projektem Warszawa 3:0.
– O przegranej z Barkomem musimy jak najszybciej zapomnieć, wyciągnąć odpowiednie wnioski. Mamy kilka dni na to, aby popracować przed meczem z Resovią Rzeszów. Również to spotkanie będzie bardzo ciężkie, sąsiadujemy z tą drużyną w tabeli. Tak czy siak będziemy się bić o to, aby zdobyć jak najwięcej punktów. Powoli resetujemy głowy i nastawiamy się na drużynę z Rzeszowa – stwierdził Bartosz Schmidt.
Warto jednak wspomnieć, że Resovia niedawno (6 stycznia) również została pokonana przez ukraiński zespół, co podkreślił Sebastian Adamczyk. Środkowy jednocześnie zaznaczył, iż ważne w tej potyczce będzie wsparcie ze strony miejscowych kibiców.
– Resovia, podobnie jak my, przegrała z Lwowem. Myślę, że więc w niedzielę czeka nas dobre spotkanie. Na pewno będziemy mogli liczyć na naszych kibiców. Zwłaszcza, że mecz zacznie się o przyzwoitej godzinie – fajnej do grania. Liczymy, że fani Halę Sportową Częstochowa wypełnią po brzegi, co nas bardzo podniesie na duchu. Nie zwieszamy głów – powiedział „Seba”.
Norbert Giżyński
Foto.: Grzegorz Przygodziński