Dzień 14 lutego 1942 roku to data utworzenia największej formacji zbrojnej Polskiego Państwa Podziemnego – Armii Krajowej. W bieżącym roku mija lat od tego wydarzenia.
Z pojęciem „Armia Krajowa” kojarzyć się może również 27 września. Obchodzone jest wtedy uroczyście święto Polskiego Państwa Podziemnego. Faktycznie jest to data upamiętniająca moment zawiązania pierwszej ogólnopolskiej organizacji konspiracyjnej, podporządkowanej Rządowi RP – Służby Zwycięstwu Polski (SZP). Na jej czele stanął gen. Michał Karaszewicz-Tokarzewski. Formacja ta została przekształcona najpierw w 1940 r. w Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), a następnie rozkazem Naczelnego Wodza z 14 lutego 1942 r. w Armię Krajową (AK). W jej obręb weszło ok. 200 organizacji wojskowych, zarówno spod okupacji niemieckiej, jak i sowieckiej. Armia Krajowa od początku była organizacją masową. Liczba jej zaprzysiężonych żołnierzy wynosiła na początku 1942 r. ok. 100 tys., zaś w lecie 1944 r. już ok. 380 tys., w tym ok. 11 tys. oficerów, 8 tys. podchorążych i 88 tys. podoficerów.
Formacja dobrze wyszkolona
Kadra Armii Krajowej rekrutowała się głównie z dobrze przeszkolonych przedwojennych oficerów i podoficerów Wojska Polskiego, absolwentów tajnych Zastępczych Kursów Szkoły Podchorążych Rezerwy i Zastępczych Kursów Podoficerów Piechoty, a także z tzw. cichociemnych, czyli żołnierzy polskich szkolonych w Wielkiej Brytanii do zadań specjalnych (dywersji, wywiadu, łączności, sabotażu, prowadzenia działań partyzanckich). Byli oni przerzucani desantowo z Wielkiej Brytanii i Włoch w latach 1941–1944 na teren okupowanej Polski.
Armia Krajowa tworzyła struktury wojskowo-organizacyjne na terenie całego państwa. W celu wywołania w przyszłości powstania, skupiła się na odtworzeniu konspiracyjnych sił zbrojnych, a ponadto ochraniała struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Początkowo struktury AK skupiły się głównie na działaniach wywiadowczych, sabotażowych i dywersyjnych. W zdecydowanej większości były one skierowane przeciwko niemieckiemu przemysłowi. Atakowano arterie komunikacji drogowej i kolejowej oraz koncentrowano się na niszczeniu przemysłu ciężkiego, metalurgicznego i chemicznego, który służył hitlerowskiej machinie wojennej. Z czasem działania AK skupiły się bardziej na akcjach partyzanckich i dywersyjnych. W związku z dużą liczbą niemieckich żołnierzy walczących przeciwko Armii Krajowej, na dalszym etapie wojny dochodziło do bitew partyzanckich.
Stefan Rowecki „Grot
Jednym z najważniejszych twórców Armii Krajowej i bez wątpienia najważniejszą osobą w hierarchii polskiej konspiracji był Stefan Rowecki „Grot”. Jedyny, który mógł powiedzieć o sobie: „Armia Krajowa to ja”. Urodzony w Piotrkowie Trybunalskim był wojskowym o silnym charakterze i niekwestionowanym autorytecie. Wszystkie wysiłki organizacyjne podejmowane przez gen. Roweckiego służyły priorytetowi dowództwa armii podziemnej, którym było uwolnienie ziem polskich spod okupacji niemieckiej i sowieckiej. Zasługi „Grota” zostały docenione już w lutym 1942 roku, kiedy w dziele organizacji podziemnego wojska mianowany został przez gen Sikorskiego dowódcą Armii Krajowej. Nieprzerwana aktywność Roweckiego trwała do 30 czerwca 1943 r., kiedy został aresztowany. „Grot” był poszukiwanym przez Niemców „numerem jeden” obok 163 innych najbardziej niebezpiecznych dla nazistów. Jego podświetlony portret wiszący w katowni gestapo przy al. Szucha był znany każdemu gestapowcowi i konfidentowi. Aresztowanie miało miejsce w mieszkaniu przy ul. Spiskiej 14 w Warszawie. Wydali go agenci Gestapo ulokowani w wywiadzie Armii Krajowej: Blanka Kaczorowska, Ludwik Kalkstein oraz Eugeniusz Świerczewski. Cała operacja ujęcia „Grota” miała być najprawdopodobniej ukoronowaniem działań prowadzonych przez niektórych przedstawicieli niemieckiego aparatu policyjnego. Generał „Grot” został zamordowany krótko po wybuchu Powstania Warszawskiego w sierpniu 1944 roku, na rozkaz dowódcy SS Heinricha Himmlera. „Egzekucję” przeprowadzono prawdopodobnie na terenie krematorium obozu Sachsenhausen. Mord dokonany na oficerze w stopniu generała zawsze należał do sytuacji wyjątkowych. Przyczyny tej nikczemnej zemsty należy upatrywać w tym, że gen. Rowecki odmówił jakiegokolwiek współdziałania z Niemcami, a także wezwania AK do zaprzestania walki z nimi. W chwili śmierci miał 49 lat.
Zasługi dla zwycięstwa
Często zapomina się o tym, jak ogromne zasługi miała Armia Krajowa dla zwycięstwa nad Niemcami i Hitlerem. Przede wszystkim obecność wojsk partyzanckich w Polsce przez cały czas angażowała dużą ilość niemieckich żołnierzy w naszym kraju. Armia Krajowa przeprowadziła łącznie ponad 110 tysięcy akcji, a w ponad 1200 z nich brała udział nie tylko niemiecka policja i żandarmeria, ale również Wehrmacht, także z wojskami pancernymi i lotnictwem. Przez cały okres działania AK wykolejono ok. 1300 pociągów, skutecznie utrudniając Niemcom prowadzenie walk na froncie wschodnim. Niemieckie ofiary Armii Krajowej sięgają 150 tysięcy osób. Nie bez znaczenia pozostał także wysiłek wywiadowczy. Dzięki operacjom w tej materii udało się dotrzeć do wielu tajemnic III Rzeszy: przyczyniono się do klęski wojsk niemieckich na Łuku Kurskim, w całej Europie zlokalizowano wiele U-Bootów (okrętów niemieckiej floty podwodnej) i zakładów Focke-Wulf (zakłady niemieckiej wytwórni lotniczej). Jednym z największych sukcesów była kradzież rakiety V-2, z której część przesłano do Wielkiej Brytanii. Rozpracowano również produkcję bomb V-1 i rakiet V-2. Z kolei jeden z asów wywiadu, płk. Kazimierz Leski „Bradl” wykradł niemieckie plany odcinka Wału Atlantyckiego, posługując się mundurem generała armii niemieckiej.
Aktywność na Wołyniu
Słabo znanym wątkiem działalności Armii Krajowej jest także aktywność na Wołyniu. Dzięki działalności tamtejszym formacjom AK nacjonaliści ukraińscy nie zrealizowali zamierzonego planu: całkowitej depolonizacji Wołynia. I to pomimo tego, że Polacy stanowili zaledwie kilkanaście procent całej populacji tego obszaru. Szacuje się, że odziały AK uratowały 2/3 wołyńskich Polaków. Formacje akowskie na Wołyniu rekrutowano głównie z lokalnej ludności, przede wszystkim chłopów, oczywiście polskich. Również z tych, którzy przeżyli rzezie i widzieli je na własne oczy. Trzon kadry dowódczej przysłano z centralnej Polski. Było w nim kilku cichociemnych. Do tych oddziałów trafili również dezerterzy z podległej Niemcom polskiej „granatowej’” policji. Zdarzały się oczywiście na Wołyniu sytuacje, kiedy ze strony AK następowały niezwykle brutalne odwety. Dla wielu żołnierzy – szczególnie dla tych, którzy stracili w ukraińskich rzeziach bliskich i znajomych – była to prywatna zemsta. Nie można jednak jej skali stawiać na równi z masowymi akcjami band UPA wobec polskiej ludności Wołynia.
Akcje KEDYWU
W historii największej aktywności żołnierzy AK miały też miejsce wyjątkowe i spektakularne akcje zakończone sukcesem. Były one dziełem akowskich formacji specjalnych, a w szczególności KEDYWU – kierownictwa dywersji. Rozkaz o jego powołaniu wydał 22 stycznia 1943 r. komendant główny AK, gen. Stefan Rowecki „Grot”. Był on pochodną podjęcia jesienią 1942 roku decyzji o wzmożeniu walki z wrogiem i zainicjowania wówczas prac organizacyjnych nad stworzeniem w tym celu nowej struktury. Miała ona powstać głównie w oparciu o „Związek Odwetu” i „Wachlarz”. W skład Kedywu weszły także Grupy Szturmowe Szarych Szeregów i Tajna Organizacja Wojskowa. W rozkazie głównego twórcy polskiej konspiracji generała Roweckiego wskazano, że „wchodzimy w ostatnią fazę wojny – w związku z tym odcinek walki czynnej wysuwa się na czoło zagadnień”. Rozkaz stawiał zadanie dokonywania coraz silniejszych ataków na okupanta niemieckiego poprzez akcje dywersyjne i sabotażowe, a także przygotowywanie żołnierzy AK do udziału w powstaniu i utrzymywanie w społeczeństwie bojowego ducha. Działalność dywersyjna wymagała wykształcenia w oddziałach konspiracyjnych specyficznych metod walki oraz obsadzenia ich specjalnie przeszkoloną, doborową kadrą oficerską. Do Kedywu trafiali też przeszkoleni na terenie Szkocji Cichociemni, przerzucani drogą desantową na terytorium Polski w latach 1941–1944. Spośród 316 Cichociemnych blisko połowa, bo aż 146 działało w Kierownictwie Dywersji. Cichociemni udowodnili swoje wysokie kwalifikacje nie tylko z bronią w ręku. Stanowili też znakomitą kadrę instruktorską, szkoląc żołnierzy AK. W grupie przerzucanych Cichociemnych znajdowali się specjaliści wywiadu, dywersji, łączności, specjaliści od „czarnej propagandy” i mikrofotografii, a także lotnicy, instruktorzy, kurierzy i emisariusze.
Jedną z najbardziej spektakularnych akcji KEDYWU był zamach na kata Warszawy – Franza Kutscherę, dokonany 1 lutego 1944 roku. Wykonanie wyroku powierzono dowódcy Kedywu AK płk. Augustowi Fieldorfowi „Nilowi”. Przez cały okres hitlerowskiej okupacji Kedyw Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej wykonał w stolicy ponad 407 akcji bojowych. Przeprowadzeniem akcji, której celem była likwidacja Kutschery, zajął się oddział do zadań specjalnych o kryptonimie „Pegaz”, dowodzony przez cichociemnego kpt. Adama Borysa (ps. Dyrektor). Kutschera został zastrzelony, a przeprowadzona operacja likwidacyjna była najważniejszą zakończoną sukcesem akcją bojową wymierzoną w wysokiego funkcjonariusza niemieckiego aparatu terroru.
Powstanie Warszawskie
Punktem kulminacyjnym w oficjalnej działalności AK było Powstanie Warszawskie. W jego trakcie podziemny przemysł zbrojeniowy produkował materiały wybuchowe, pistolety maszynowe, granaty, miny, butelki samozapalające oraz tysiące sztuk amunicji. AK była także zaopatrywana w broń i materiały konieczne do prowadzenia działań bojowych dzięki zrzutom lotniczym. Powstanie Warszawskie stanowiło kluczowy element akcji „Burza”. Przez 63 dni powstańcy prowadzili z wojskami niemieckimi heroiczną i osamotnioną walkę, której celem była niepodległa Polska, wolna od niemieckiej okupacji i dominacji sowieckiej. 19 stycznia 1945 r., wobec błyskawicznych postępów wielkiej ofensywy wojsk sowieckich, Dowódca Armii Krajowej gen. Leopold Okulicki „Niedźwiadek” wydał rozkaz o rozwiązaniu AK. Po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny Polski przywódcy Polskiego Państwa Podziemnego zostali aresztowani przez NKWD. 21 czerwca 1945 r. Kolegium Wojskowe Sądu Najwyższego ZSRR w Moskwie skazało ich – jak głosiło uzasadnienie – za „działania przeciwko Armii Czerwonej i Związkowi Sowieckiemu oraz współpracę z Niemcami”. Trzech spośród skazanych w procesie zmarło w sowieckich więzieniach. Byli nimi: ostatni dowódca AK gen. Leopold Okulicki, wicepremier i delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski oraz Stanisław Jasiukowicz, członek Rady Ministrów na Kraj ze Stronnictwa Narodowego.
Powojenna walka z sowieckim okupantem
W nowych powojennych realiach geopolitycznych wielu polskich żołnierzy nie złożyło jednak broni i kontynuowało walkę przeciw następnym agresorom oraz narzuconej siłą uzurpatorskiej władzy sowieckiej. W latach 1944–1945 na terenach przedwojennej II Rzeczypospolitej trwała wojna partyzancka, dywersje i akcje przeciwko stalinowskim okupantom i polskim kolaborantom. Opór polskich patriotów był ofiarny. W efekcie życie straciło sto tysięcy żołnierzy Armii Krajowej, zaś 50 tysięcy trafiło do obozów pracy na terenie ZSRR.
Współcześni Polacy mają do spłacenia dług wobec ofiarności żołnierzy Armii Krajowej oraz wszystkich innych formacji i struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Tym bardziej, że ich poświęcenie nadal nie mieści się w powszechnej świadomości wielu obywateli. Dług nie tylko w postaci pamięci o niezłomnych żołnierzach, którzy nie dali złamać się w najtrudniejszych momentach, ale także za ich wiarę, męstwo, bohaterstwo i męczeństwo. Niech ich przelana krew i oddane życie, a także zdecydowana i twarda postawa rodzi nowych, prawych i oddanych Ojczyźnie Polaków…
Piotr Nicpoń, historyk, politolog
fot. Magna Polonia