OSTATNI SKĄPIEC


Jerzy Duda Gracz urodził się 20 marca 1941 roku w Częstochowie. W 1968 roku otrzymał dyplom Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, na Wydziale Grafiki w Katowicach. W latach 1976-82 był wykładowcą tej uczelni. Obecnie profesor Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach i Europejskiej Akademii Sztuk w Warszawie, mieszka na Śląsku. W swoim dorobku ma ponad 150 wystaw indywidualnych w kraju i za granicą. Uczestniczył w blisko 300 wystawach okręgowych i ogólnopolskich oraz w zagranicznych i międzynarodowych prezentacjach sztuki. Jego prace znajdują się w wielu muzeach w Polsce i za granicą, m.in. w Muzeum Watykańskim, w Muzeum Uffizi we Florencji, w Muzeum Puszkina w Moskwie oraz w wielu kolekcjach prywatnych na całym świecie.

Od wczoraj (8 sierpnia) na dwóch poziomach uroczego pawilonu wystawowego w parku im. St. Staszica można oglądać równie urocze prace jednego z najwybitniejszych częstochowian – Jerzego Dudy Gracza. Wystawę zatytułowano “Obrazy prowincjonalno – gminne. Kresy Polskie 2000”.
– Tak się dziwnie układa geografia miejsc, gdzie maluję, że są ułożone na pograniczach, albo ładniej mówiąc, na Kresach Polski, w cztery strony świata* – napisał Jerzy Duda Gracz. Na wystawie są więc i te Kresy właściwe, i te, które autor tylko tak nazwał, usadowione “gdziekolwiek bądź” na polskiej prowincji. – (…) maluję wyłącznie w Polsce, bo jestem człowiekiem chorym na Polskę, mogę żyć i pracować tylko tutaj. Gdzieś w świecie najpewniej zgłupiałbym do reszty, zmarniał i wreszcie umarł z tęsknoty. (…) Czuję się spadkobiercą tradycji i postaw moich Rodziców, Babek i Dziadków, cząstką polskiej kultury, obyczaju i wiary, będąc też dziedzicem polskich grzechów głupoty, nieżyczliwości, prywaty, zawiści, obłudy i kompleksów. Któż nie zna “dudowych” postaci, powyginanych trochę, pokręconych, brzydkich nawet, choć pięknych w swej prostocie. Portrety ludzi mu bliskich, tych, którzy odeszli, i tych, którzy są ciągle żywi wśród nas. Pejzaże zapomnianych wsi, zapyziałych miasteczek, pola, lasy i łąki, drewniane, rozpadające się chaty, stare kościółki, to tylko fragmenty jego malarskiej rzeczywistości; resztę tworzą wyimaginowane postaci i krajobrazy. – Maluję świat umarły, świat niespełnionych marzeń, świat złożony ze strzępów pamięci, obrazów, starych fotografii, rozmów, tęsknoty, lęków, miłości, goryczy, złości i ciepła. Obrazy Dudy Gracza są jakby niedokończone, nie do końca zrealizowane, a może przemyślane, tak, jakby czekały na ostatnie ruchy pędzla. – Powinno być widoczne wszystko to, co nieudolne, kulfoniaste, chybione, rozgrzebane, wszystko to, czego nie pokonałem, nie skończyłem, z czym nie dotarłem do krawędzi obrazu. A maluję jak – jak ostatni skąpiec – cieniutko, odrobiną farby, lekko i przejrzyście, niemal “akwarelowo”, budując obraz z laserunków, przecierania, przeświecania podłoża. Kiedy ledwie naszkicuję obraz, gdy tylko pojawi się i odrobinę zmaterializuje jego idea – kończę pracę, bo zależy mi, żeby wyglądał, jak duch, jak cień, jak szept. (…) – Wciąż pamiętam o ewangelicznej prawdzie Mistrza Józefa z Kuklówki: “kolor to kolor, ale rysunek to żelazo, kuję je więc póki gorące, zawsze widoczne, choć nie zawsze narysowane.
Częstochowska wystawa jest doprawdy imponująca. To kilkadziesiąt prac, namalowanych w okresie od 1996 do 2000 roku; w oryginalnych, niebanalnych ramach, które są być może tym ostatnim niewykonanym przez artystę ruchem pędzla, albo swoistym komentarzem do każdego z obrazów. Ekspozycja została zorganizowana z okazji 60-lecia urodzin artysty.
Wszystkie cytaty pochodzą z eseju Jerzego Dudy Gracza – “Zapiski o życiu i sztuce przemijania”.

SYLWIA BIELECKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *