NAUKA, PRACA I ŻÓŁTE NAUSZNIKI


Program “au-pair” staje się coraz bardziej popularny – nieźle płatna praca za granicą i nauka języka kuszą coraz większe rzesze młodych ludzi. Jednak z drugiej strony wiele słyszy się o nieuczciwych firmach i fatalnych warunkach pracy. Jak wygląda program “au-pair” od środka? Z Justyną Chadą, która spędziła rok w USA jako opiekunka do dzieci rozmawia Maciej Zasada.
– Skąd dowiedziałaś się o możliwości takiego wyjazdu?
– Z gazety, z reklamy firmy organizującej wyjazdy “au-pair”. Wysłałam zgłoszenie i od tej pory firma regularnie informowała mnie o swojej ofercie.

Program “au-pair” staje się coraz bardziej popularny – nieźle płatna praca za granicą i nauka języka kuszą coraz większe rzesze młodych ludzi. Jednak z drugiej strony wiele słyszy się o nieuczciwych firmach i fatalnych warunkach pracy. Jak wygląda program “au-pair” od środka? Z Justyną Chadą, która spędziła rok w USA jako opiekunka do dzieci rozmawia Maciej Zasada.
– Skąd dowiedziałaś się o możliwości takiego wyjazdu?
– Z gazety, z reklamy firmy organizującej wyjazdy “au-pair”. Wysłałam zgłoszenie i od tej pory firma regularnie informowała mnie o swojej ofercie.
– Jakie formalności musiałaś załatwić przed wyjazdem?
– Przede wszystkim zaświadczenie o niekaralności. Oprócz tego świadectwo dojrzałości przetłumaczone na angielski, referencje od polskich rodzin oraz opinie znajomych i nauczycieli. Musiałam także przygotować pisemną prezentację moich zainteresowań i umiejętności. Na podstawie takich prezentacji rodziny w Stanach wybierały najbardziej odpowiadającą im opiekunkę. Później przysłano mi podobną prezentację, w której przedstawiała się rodzina, do której miałam trafić. Jest to trochę niesprawiedliwe, ponieważ z góry musiałam się zgodzić na rodzinę, która mnie wybierze. Jeśli chodzi o uzyskanie wizy, to dla “operek” jest to nieco szybsza procedura niż normalnie. Nie trzeba składać podania, wystarczy samo spotkanie z konsulem. Niestety, coraz więcej dziewczyn nie wraca z takich wyjazdów do Polski, więc konsul coraz częściej odmawia wydania wizy. Mnie to na szczęście nie spotkało.
– Jak wyglądały pierwsze dni po przylocie?
– Początkowo zostałam zakwaterowana razem z grupą “operek” z całego świata w szkolnym campusie. Tam odbyło się pięciodniowe szkolenie dotyczące głównie prawa amerykańskiego i naszych praw jako opiekunki. Potem rozjechałyśmy się do rodzin.
– Co należało do twoich obowiązków jako “babysitter”?
– Przygotowanie jedzenia dzieciom, odwożenie ich na treningi. Wszystko jest kwestią “dogadania się” z rodziną. Istnieje tylko ograniczenie czasowe – opiekunka nie może pracować dłużej niż 45 godzin tygodniowo.
– Ile wynosiło twoje wynagrodzenie?
– Dostawałam od rodziny kieszonkowe w wysokości 139 dolarów i 5 centów tygodniowo. Jest to najniższa stawka, jaką można legalnie zarobić w USA. Oprócz tego rodzina płaciła także 500 dolarów za moje studia, które w programie “au-pair” są obowiązkowe. Przysługiwały mi także 2 tygodnie płatnych wakacji i co najmniej 1 wolny weekend w miesiącu.
– Czy, gdyby wystąpiły jakieś problemy, miałabyś możliwość rezygnacji?
– Tak, oczywiście. Każda z “operek” ma swoją opiekunkę – agentkę, której zadaniem jest, przynajmniej raz w miesiącu, kontaktować się ze swoimi podopiecznymi. W razie jakichkolwiek problemów agentka zabiera “operkę” do siebie. Wtedy można poszukać innej rodziny lub wrócić do Polski. Niestety, na własny koszt.
– A co w razie problemów zdrowotnych?
– Oferta firmy organizującej wyjazd obejmowała ubezpieczenie, ale jedynie najprostsze i najtańsze. Naprawdę opłaca się wykupić droższe, ale i bezpieczniejsze.
– Co w Stanach najbardziej cię zaskoczyło?
– Inni są ludzie. Wszyscy się uśmiechają i nie spieszą tak jak u nas. Często na ulicy poznają się zupełnie obce osoby i rozmawiają ze sobą jak starzy przyjaciele. W USA panuje olbrzymia tolerancja – w Polsce jeśli wyjdę na ulicę w żółtych nausznikach ludzie oglądają się za mną – w Stanach nikt nie zwraca na to uwagi.
– – Czy szansę na pracę jako “babysitter” mają tylko dziewczęta?
– Nie. Chłopaki często zatrudniani są w domach, gdzie trzeba opiekować się jedynie chłopcami.
– Warto było wyjechać? Co dał ci ten wyjazd oprócz znajomości języka?
– Zdecydowanie warto. Przede wszystkim stałam się o wiele bardziej samodzielna. Nauczyłam się też jak radzić sobie z dziećmi. No i oczywiście zyskałam masę
nowych znajomości.
– Dziękuję za rozmowę.

Maciej Zasada

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *