INTERWENCJA. Ekologiczna bomba w Krzepicach


W gminie Krzepice, u brzegu rzeki Liswarty, w okolicy drogi na Danków, od maja 2009 roku działa firma Agro Duda z siedzibą w Grąbkowie (z województwa wielkopolskiego), która na skalę przemysłową prowadzi tuczarnię świń. Jej roczny przerób to 35 tysięcy sztuk trzody, co daje 50 tysięcy m3 gnojowicy. Teraz firma chce rozszerzyć swą działalność o biogazownię. Niestety, w rozumieniu wielu zapisów prawnych, przedstawionych nam przez mieszkańców, firma nie tylko szkodzi środowisku, ale działa na podstawie pozwolenia zintegrowanego, które zostało wydane z naruszeniem prawa.

Na bakier z ochroną środowiska

Zasady funkcjonowania firmy Agro Duda mieszkańcy Krzepic określają jako „barbarzyńskie”. Tak mocna ocena wynika po pierwsze z nieprzestrzegania przez firmę zasad ochrony środowiska. Mieszkańcy twierdzą, że co najmniej połowa wyprodukowanej gnojowicy jest wypuszczana bezpośrednio na łąki i do rzeki. W efekcie następuje zasmrodzenie powietrza i skażenie azotem gleby oraz wód, w tym także wód podziemnych. – Dowodem na to są, między innymi, odwierty w Rembielicach Królewskich, w gminie Popów, które wskazują, że w pokładach czwartorzędowych nie ma już wody, w która nie byłaby skażona azotem. Poniżej czwartorzędu jest juraa tam zbiorniki wodne, które dostarczają wodę do Częstochowy. Przy dalszym takim barbarzyńskim użytkowaniu tuczarni i dewastowaniu środowiska można się spodziewać, że skażenie sięgnie tych zbiorników i dramat dotknie połowy województwa śląskiego, w tym szczególnie Częstochowy i regionu częstochowskiego – mówi Marek Kajkowski.

Obawy przed biogazownią

Kolejnym problemem dla mieszkańców są plany budowy biogazowni, którą ma realizować córka−spółka Agro Dudy – BIO Gamma. W zamierzeniu inwestora biogazownia ma w znacznym stopniu zniwelować uciążliwy zapach gnojowicy i służyć do produkcji biogazu, energii elektrycznej i cieplnej z powstałej w zakładzie gnojowicy. Mieszkańcy nie wierzą jednak zapewnieniom właściciela firmy. Na podstawie własnych obserwacji i spotkań z mieszkańcami gmin, w których funkcjonują biogazownie twierdzą, że jest to kolejne śmiertelne zagrożenie dla gminy, a biogazownia i tak nie rozwiąże problemu. Oburzeni są, że inwestycję chce się realizować bez konsultacji z mieszkańcami.

Zamieszanie w dokumentacji

Historia działalności firmy Agro Duda – jak wskazują dokumenty – zawiera wiele wątpliwości formalno−prawnych. Wiele tych faktów wyszło na jaw w listopadzie 2015 roku, kiedy radny Wojciech Droś dowiedział się o planie budowania biogazowi. Mieszkańcy gminy Krzepice podjęli wówczas próby uregulowania kwestii inwestycyjnych i środowiskowych w gminie. – Nasza wiedza była żadna, zaczęliśmy zatem gwałtownie poszukiwać dokumentów związanych z inwestycją. Okazało się, że biogazownia powinna już działać, bo pozwolenie było wydane w 2011 roku. Nie została wybudowana, tylko dlatego, że inwestor miał problemy finansowe – mówi radny Droś.
W trakcie kwerendy wyszło coraz więcej wątpliwości, co do sensowności budowy bioga zowni oraz toku prawnego legalizacji firmy Agro Duda w Krzepiach. – Ten rodzaj pozyskiwania energii odnawialnej wydaje się dalece wątpliwy zarówno z punktu widzenia efektywności finansowej, kosztów dla społeczeństwa, jak i oddziaływania na środowisko, zdrowie ludzi oraz radykalne obniżenie ich jakości życia. Co grosza, pozwolenia, które zostały wydane budzą głębokie wątpliwości, co do ich prawomocności i legalności. Nasze wzburzenie wywołał fakt, że procedowanie biogazowni odbyło się bez jakichkolwiek konsultacji społecznych. O inwestycji
dowiedzieliśmy się przez przypadek, gdy tymczasem tego typu inwestycje znacząco wpływające na środowisko winny być konsultowane wieloetapowo przy wydaniu odpowiednich decyzji. Intuicyjnie zorientowaliśmy się, że mamy do czynienia z ewidentnym łamaniem prawa – dodaje Romuald Cieśla.

Gnojowica wylewana na łąki

W międzyczasie jeden z mieszkańców dowiedział się, w jaki sposób firma Agro Duda pozbywa się gnojowicy. – Wylewa ją kaskadowo, poprzez układ nielegalnych lagun, odpowiednio skonfigurowanymi kanałami na pobliskie łąki nad rzeką. One toną już w gnojowicy i dlatego wszczęliśmy odpowiednie procedury. Poinformowaliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Policję. Podejrzenia nasze były o tyle uprawnione, gdyż firma prowadząca działalność tuczu chlewnego nie była w stanie przedstawić racjonalnego bilansu gnojowicy na podstawie zużycia wody. Ta informacja była i jest przed nami blokowana – mówi radny Wojciech Droś.
W związku z odkryciem, 11 i 12 marca br. zaczęła się procedura badań próbek z fermy i łąk, pobranych przez WIOŚ w Częstochowie, Policję, Stacji Chemiczno−Rolniczej z Gliwic. – Na wyniki czekamy – podkreślają mieszkańcy. Brak podstawowych decyzji Równolegle mieszkańcy drążyli temat pozwolenia zintegrowanego, na bazie którego tuczarnia funkcjonuje i okoliczności prawnych jego wydania. – Od burmistrza Krzepic, dowiedzieliśmy się, że pan burmistrz nie wydał podstawowego dokumentu, czyli decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach na to przedsięwzięcie, gdyż. decyzja ta wymagała szczegółowego raportu oddziaływania tej produkcji na środowisko, a takiego dokumentu nie było – stwierdza Marek Kajkowski.
Okazało się również, że firma Agro Duda, nie uzyskała decyzji na zmianę sposobu użytkowania zakładu (prawo budowlane, art. 71), co wynika z informacji burmistrza i starosty kłobuckiego. To wymóg formalno−prawny, w sytuacji gdy na bazie starej powstaje nowa firma, która się rozbudowuje, jak to miało miejsce przy Agro Duda. Uzyskanie decyzji na zmianę sposobu użytkowania wymaga załączników, czyli decyzji środowiskowej, która nie była wydana, raportu oddziaływania na środowisko, który powinien być procesowany oraz obligatoryjnego raportu osoby uprawnionej do oceny stanu substancji budowanej, użytej w ramach przedsięwzięcia. Czyli nie było wniosków i załączników, i nie mogło być, bo pan burmistrz nie uruchomił takiej procedury. Pan burmistrz na nasze pytanie, dlaczego nie wydał takiej decyzji, odpowiedział, że dlatego iż takiego wniosku nie było – stwierdza Marek Kajkowski.

Firma jednak działa

A jednak firma działa od 2009 roku, choć kompletu dokumentów nie mają: marszałek województwa śląskiego, wojewódzki dyrektor ochrony środowiska, starosta kłobucki, burmistrz. Jak do tego doszło? – Niestety, dziwny manewr uczynił Marszałek Województwa Śląskiego. 3 czerwca 2008 roku w związku wnioskiem firmy Agro Duda o wydanie pozwolenia zintegrowanego, oczywiście bez przedstawienia koniecznych dokumentów, wydał ogłoszenie informujące mieszkańców, że firma taka ma ochotę tu powstać. Zostało ono upublicznione dzień później. 26 czerwca, zgodnie z prawem w ciągu 21 dni, zostały wniesione protesty mieszkańców oraz protest organizacji ekologicznej, która zastrzegła sobie prawo do udziału do występowania jako strona.
Zapytała ona, między innymi, o raport środowiskowy, którego nikt nie napisał i był solą w oku. 27 czerwca marszałek zawiesił decyzję wydania firmie Agro Duda pozwolenia zintegrowanego dla instalacji do chowu świń w ilości więcej niż 2000 stanowisk o wadze ponad 30 kilogramów, w związku z brakiem pozwolenia budowlanego na postawienie 16 silosów (dwóch zespołów po osiem) oraz zawieszeniem z urzędu postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach przez burmistrza Krzepic. Ale 7 stycznia 2009 roku marszałek znowu podejmuje procesowanie w związku z uzupełnieniem wniosku. Co dziwne, te dwa brakujące dokumenty zostały wydane: jeden 12 stycznia 2009 roku – burmistrz Krzepic wydał decyzję o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację budowę dwóch zespołów silosów po osiem sztuk w każdym, a drugi 6 kwietnia 2009 roku – w tym dniu starosta kłobucki (dokument z upoważnienia starosty podpisała naczelnik Małgorzata Krupa) zatwierdził projekt budowlany i wydał pozwolenie na budowę dwóch zespołów silosów po osiem sztuk w każdym. Stąd mamy podejrzenie, że procedura zawieszenia i odwieszenia służyła tylko jednemu: żeby wykolegować tych, którzy byli przeciwni, czyli mieszkańców i organizację środowiskową – mówią panowie.

Kupują czy sprzedają energię

W międzyczasie firma Agro Duda i burmistrz Krzepic Krystian Kotynia procedowali o dopłaty finansowe dla biogazowni. 5 września 2011 roku burmistrz podpisał umowę na zbycie energii, a 4 maja 2011 roku pisał do Enionu o dogodne warunki nabycia energii dla Agro Duda. – Te dokumenty znowu są sprzeczne, bo albo burmistrz energię odkupuje, albo prosi, aby Enion kupił całość. A że ta umowa jest fikcją świadczą dokumenty z posiedzenia Komisji Rolnictwa, Przemysłu, Ładu Przestrzennego i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej w Krzepicach z 11 sierpnia 2011 roku. Przedstawiciel firmy Agros Duda i BIO Gamma, powołanej do utworzenia biogazowni, dyr. Jacek Jagiełowicz, zapewnił podczas tych obrad, że umowa wstępna jest tak sformułowana, że w każdej chwili można się z niej wycofać. Zapewniał także, że biogazownia zlikwiduje odór poprzez produkcję suchej formy, co jest kłamstwem, bo żadna biogazownia nie produkuje suchej formy – stwierdza Kajkowski.

Zawiadomienie do Prokuratury

Marek Kajkowski, Wojciech Droś, Romuald Cieśla i Beniamin Brzozowski złożyli zawiadomienie do Prokuratury Częstochowskiej o możliwości popełnienia przestępstwa.
– W rozumieniu wielu zapisów prawnych firma działa na bazie pozwolenia zintegrowanego, które zostało wydane z rażącym naruszeniem prawa. Wady prawne nie dotyczą tylko kwestii środowiskowo−pozwoleniowych, dotyczą też kwestii prawa budowlanego, niedopełnienia obowiązku dostarczenia stosownych dokumentów dotyczących budowli. Firma Agro Duda przystosowała starą tuczarnię, ale nie dopełniła warunków uruchomienia tej instalacji, na którą zdobyła kulawe pozwolenie od marszałka, bez posiadania podstawowych dokumentów na użytkowanie tej budowli. Tuczarnia powinna być zamknięta z powodu braku decyzji środowiskowych, samowoli budowlanej i nie wykonywania pozwolenia zintegrowanego, które nie zakładało wylewania gnojowicy do rzeki, na łąkę, do lagun. Pozwolenie zintegrowanie uniemożliwia jakikolwiek kontakt gnojowicy z gruntem. To wszystko musi się odbywać lege artis. A tak nie jest. To klasyczny dowód na to, że państwa polskiego nie ma. Chłopa, który postawi szopę, ściga się i nakłada na niego mandaty i kary, a firma, która działa bez stosownych pozwoleń, ze szkodą dla środowiska, jest bezkarna. Każdy obywatel podlega prawu, a tu od 2009 roku pracuje firma, która stoi ponad prawem – mówi Marek Kajkowski.

Mieszkańcy zaangażowani w sprawę mówią

o licznych straszących ich anonimach oraz kontrolach. – Były już dwie fale kontroli: PIP i sanepidu. Teraz czekamy na kolejne: ZUS, Urzędu Skarbowego, ochronę środowiska. To jest w menu, to dania, które mamy skonsumować. Przy okazji kontroli wydajemy oświadczenia, że nie mamy depresji, nie leczymy się psychiatrycznie i nie zamierzamy popełnić samobójstwa – konkluduje Marek Kajkowski.

URSZULA GIŻYŃSKA
Do Pana Burmistrza Krzepic skierowaliśmy
zapytania prasowe w sprawie firmy Agro Duda
i mającej powstać biogazowni. Na odpowiedzi
nadal czekamy
Czy firma „Agro Duda” działa w oparciu
o wszystkie niezbędne pozwolenia budowlane
i środowiskowe?
Jakie jest jej zużycie wody?
W jaki sposób Urząd kontroluje jej wpływ na
środowisko?
Jak przebiegał proces uzyskania pozwolenia
środowiskowego przez tą firmę?
Na jakim etapie jest proces budowy bioga−
zowni?
Czy odbędzie się w tej sprawie referendum
wśród mieszkańców?
Ile osób zatrudnia firma?

URSZULA GIŻYŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *