ZŁODZIEJ CZY KLIENT?


Czemu mają służyć systemy monitoringu w marketach? Co i w jaki sposób kontrolują ochroniarze, których zadaniem jest strzec mienia sklepów? Jakich metod używa ochrona w przypadku, gdy podejrzewa kogoś o kradzież? Odpowiedzi na te pytania – wbrew pozorom – nie są łatwe.

Urodzaj na markety

Super i hipermarkety rosną jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Mamy już w Częstochowie REAL, AUCHAN, TESCO; 9 mniejszych i większych pawilonów sklepowych. A na tym nie koniec. W grudniu ubiegłego roku uroczyście przecięto wstęgę w Makro, gigancie dla przedsiębiorców. Rodzimi biznesmeni przybyli na otwarcie tłumnie, czego dowodem długie kolejki i sceny dantejskie przy kasach. Wszystkich zwabiły super promocje na szereg różnorakich towarów.

Klient z lupą

Nim pierwsi kupujący przekroczyli progi nowego marketu musieli okazać się specjalną kartą, dostępną jedynie osobom prowadzącym działalność gospodarczą. Ale uwaga! Ceny produktów podane są: dużą czcionką – netto i rachitycznie małymi literkami – brutto. – Można się nieźle naciąć – mówi pan Henryk Mirecki, który w Makro dokonuje hurtowych zakupów do swego sklepiku. – Tam trzeba chyba chodzić z lupą! – dodaje. Wszyscy klienci są bacznie obserwowani. Służy temu system monitoringu i nie tylko…

Czemu mają służyć systemy monitoringu w marketach? Co i w jaki sposób kontrolują ochroniarze, których zadaniem jest strzec mienia sklepów? Jakich metod używa ochrona w przypadku, gdy podejrzewa kogoś o kradzież? Odpowiedzi na te pytania – wbrew pozorom – nie są łatwe.

Urodzaj na markety

Super i hipermarkety rosną jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Mamy już w Częstochowie REAL, AUCHAN, TESCO; 9 mniejszych i większych pawilonów sklepowych. A na tym nie koniec. W grudniu ubiegłego roku uroczyście przecięto wstęgę w Makro, gigancie dla przedsiębiorców. Rodzimi biznesmeni przybyli na otwarcie tłumnie, czego dowodem długie kolejki i sceny dantejskie przy kasach. Wszystkich zwabiły super promocje na szereg różnorakich towarów.

Klient z lupą

Nim pierwsi kupujący przekroczyli progi nowego marketu musieli okazać się specjalną kartą, dostępną jedynie osobom prowadzącym działalność gospodarczą. Ale uwaga! Ceny produktów podane są: dużą czcionką – netto i rachitycznie małymi literkami – brutto. – Można się nieźle naciąć – mówi pan Henryk Mirecki, który w Makro dokonuje hurtowych zakupów do swego sklepiku. – Tam trzeba chyba chodzić z lupą! – dodaje. Wszyscy klienci są bacznie obserwowani. Służy temu system monitoringu i nie tylko…

Klient pod lupą

Duże markety zatrudniają również ochroniarzy. Mają oni dbać o mienie sklepu, co w praktyce oznacza pilnowanie kupujących i łapanie złodziei. Rzecznik prasowy Auchan twierdzi, że mimo kamer i strażników zdarzają się kradzieże. Są one jednak (w tej sieci marketów), wliczane w straty: znane, gdy klient zostanie złapany na gorącym uczynku, i nieznane, kiedy towar znika ze sklepu w niewiadomy sposób.
Makro zabezpiecza się przed złodziejami w zgoła inny sposób… Wpierw kupujący płaci w kasie za towar i otrzymuje rachunek (normalka), który następnie wręcza strażnikowi (metoda stosowana jedynie w Makro i Selgrosie). Ten weryfikuje rodzaj i ilość zakupów z poszczególnymi produktami uwzględnionymi na wydruku. Jeśli ich ilość się nie zgadza, sprawa jest prosta – klient próbował coś ukraść. Jednak przeważająca większość kupujących ani myśli o szabrowaniu, a i tak grzebie się im w zakupach.
– Po co sprawdzać to samo dwa razy? To tylko strata czasu. Czasem wizyta w tym sklepie zajmuje mi kilka godzin, z czego około 30 min. sama kasa i kontrola – skarży się pani Katarzyna Szymczyk. Czy oni myślą, że jestem złodziejem? Powinni sprawdzać tylko tych, których złapią na kradzieży. Przecież mają kamery i obserwują cały sklep – mówi.

Potencjalni złodzieje

Faktycznie, w hipermarketach kontrolowani są tylko kupujący podejrzani o kradzież. Delikwent taki prowadzony jest do specjalnego pokoju, gdzie odbywa się rewizja. Po prawdzie, nie zawsze jest ona zgodna z prawem, o czym wielokrotnie informowały już media; (przypomnijmy chociażby głośną sprawę pobicia przez ochroniarzy pewnego dużego marketu kilkunastoletniego chłopaka).
A wracając do Makro; klienci są zbulwersowani faktem, że kontrolują ich strażnicy. – Czułam się jak potencjalny złodziej – wspomina swoją wizytę w markecie pani Katarzyna Szymczyk. Poproszona o informacje na ten temat kierownik częstochowskiego oddziału nie chciała rozmawiać. Właściwie nie była skłonna do udzielania odpowiedzi na żadne, nawet najbardziej błahe pytanie. Sekretarka podała nam tylko warszawski numer telefonu do jedynego w Polsce człowieka, mogącego udzielać mediom informacji na temat sieci Makro – pana Roberta Majewskiego.
Jego zdaniem przytoczona wyżej wypowiedź jest skojarzeniem “pobieżnym i subiektywnym”.
– Kontrola końcowa ma za zadanie wykrywanie pomyłek (zdarzają się sporadycznie), które mogą być również niekorzystne dla klientów. Wyłapywanie takich błędów kasjerów powoduje, iż wychodzą oni zadowoleni i nie mają żadnych zastrzeżeń, co do formy kontroli. Tego rodzaju procedury stosowane są we wszystkich halach Makro od początku działania w Polsce, jak również na świecie.

Inne mankamenty

Zaopatrując się w częstochowskim Makro należy się liczyć z pewnymi utrudnieniami, np. brakiem porządnych toreb na zakupy. Jedyne oferowane klientom, to cienkie jednorazówki, które urywają się przy byle większym ciężarze. Dlaczego tak jest? Rzecznik sieci wyjaśnia:
– Zakupy w Makro mogą robić jedynie przedsiębiorcy, wielkość i forma opakowań jest dostosowana do ich potrzeb. Jednocześnie przypominam, że przy kasach są dostępne odpłatnie duże torby reklamowe.

Taki system

Ochrona sieci Makro zdaniem R. Majewskiego sprawdza się. Kontrola kupujących daje doskonałe efekty, ponieważ eliminowani są w ten sposób nieuczciwi klienci. Na takich zasadach funkcjonują wszystkie placówki cash & carry. Jeśli chcemy się w nich zaopatrywać, musimy zaakceptować ten system.

ANNA KARLIŃSKA

Podziel się:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *