Jurajskie reminiscencje
Niektórzy nasi posłowie w ostatnich wyborach do Sejmu i Senatu, jako lokalno-patriotyczny argument będący lekarstwem na wszystkie bolączki (w tym bezrobocie), wysuwali wniosek o “zainteresowanie władz państwowych eksploatacją złóż molibdenu, wolframu i miedzi znajdujących się w powiecie myszkowskim” – zaliczanych rzekomo do najbogatszych złóż tego rodzaju w Europie. Miał być to najważniejszy argument na to, aby właśnie wybrać ich i tylko ich do Parlamentu – a oni to już załatwią …
Zmagania geologów polskich z tym poważnym, zasygnalizowanym wyżej problemem śledzę z zainteresowaniem od wielu lat, studiując ich raporty, sprawozdania i artykuły publikowane w wielu specjalistycznych pismach. Od teoretycznych rozważań, poprzez analizy dotychczasowych dokonań aż do uogólnień, wniosków i syntez.
Badania podstawowe
Zaczęło się to wszystko od badań podstawowych w rodzaju analiz chemicznych wód powierzchniowych, tj. źródeł, płytkich studni kopanych i wolno płynących strumieni na obszarze północno-wschodniej części Górnego Śląska. Przebadano około 1300 próbek owych wód i oznaczono w nich m.in. jony cynku, ołowiu i siarczanów. Były to klasyczne badania zwiadowcze, hydrochemiczne, przeprowadzone w latach 1957 – 1961. W rezultacie stwierdzono różne anomalie mineralizacji. Najciekawsze okazały się pola koncentracji cynku i ołowiu okolic Żarek i Pińczyc, gdzie obok wysokiej zawartości ołowiu stwierdzono anomalną koncentrację miedzi; ponadto w wodzie obecny był nikiel, srebro, bar, żelazo, tytan i stront. To na tym nie koniec! Podobne pola anomalne stwierdzono również między Siedlcem a Gężynem, gdzie cechowała je niezwykła koncentracja cynku.
Na tej podstawie wysnuto wniosek, iż w powyższym przebadanym rejonie musi istnieć na znacznych głębokościach, wśród skał starszych od jurajskich, tj. triasowych, a nawet sylurskich znaczna mineralizacja polimetaliczna, a za drogi migracji wód zmineralizowanych można uważać pęknięcia tektoniczne (uskoki).
Wiercenia poszukiwawcze
W następnym etapie przystąpiono do wierceń poszukiwawczych w rejonie ściśle określonym przez poprzednie badania zwiadowcze. I cóż sie okazało? Oto w rezultacie owych wierceń wyodrębniono kilka obszarów o znacznym okruszcowaniu skał na głębokościach od 50 – 440 m. Najpłytszy obszar występowania minerałów w ilości złożowej stwierdzono w okolicy Kalet i Marciszowa, następnie Cynkowa, Winowna i Pińczyc. Niestety, tutaj głębokości mineralizacji są zmienne i wahają się od 50 – 200 m od powierzchni terenu. Im bardziej na północ, tym okruszcowanie cynkowo-ołowiowe występuje głębiej, i tak w okolicy Romanowa i Poraja stwierdzono je na głębokości aż 410 – 440 m ppt.
Najbardziej jednak interesujące zmineralizowanie skał od triasu po sylur, a nawet aż do magmowego “korzenia”, tzw. batolitu, odkryto wierceniami w okolicy Myszkowa i Żarek, napotkano tu bowiem dużą zawartość miedzi oraz molibdenu i wolframu w postaci siarczków i tlenków na głębokości około 330 m ppt.
Wody podziemne
Jednak na nieszczęście dla przyszłych ewentualnych górników, cały badany obszar (ok. 1000 km2), jak stwierdzono “przy okazji”, jest niesłychanie nasycony wodami podziemnymi i to często pod dużym ciśnieniem powodującym w otworach wiertniczych gwałtowne samowypływy o wysokości do kilkudziesięciu metrów ponad terenem, jak to zaobserwowano np. w otworze poszukiwawczym w miejscowości Żarki-Letnisko, gdzie nastąpił samowypływ wód – zapewne zmineralizowanych – ale niestety nie ujętych do eksploatacji i wyzyskania, jak to nastąpiło w miejscowości Skałka i Postęp, skąd znane są jako wody “jurajskie” średniozmineralizowane, niskosodowe, a które nie mają nic wspólnego z jurą, bo mają pochodzenie znacznie starsze i głębsze.
Wody zmineralizowane i lecznicze
Jak już zaznaczono wyżej, wraz ze wzrostem głębokości mineralizacji w części północnej, tj. w rejonie Romanowa, Poraja, Kuźnicy Młodej i Żarek-Letniska – stwierdzono, że występują tu wody typu siarczanowo-wapniowego i siarczanowo-chlorkowo-sodowo-wapniowego. Gdzieniegdzie sporadycznie daje się wyczuć w nich siarkowodór wraz z podwyższoną zawartością siarczanów. A więc są to wody typowo mineralne zwane siarkowymi, jak w Busku oraz w Swoszowicach koło Krakowa. Wody te wymagają obecnie pilnych dalszych badań, szczególnie w oznaczeniu współczynnika farmakodynamicznego, który określiłby ich działania lecznicze.
Gen. Ziętek i jego Zakład dla Chroników
Na marginesie powyższych rozważań muszę przypomnieć – jako anegdotyczną przypowiastkę – że już około czterdzieści lat temu ówczesny przewodniczący prezydium WRN w Katowicach, gen. J. Ziętek, przewidywał, że okolice Żarek i Złotego Potoku mogą stać się uzdrowiskami dla górników śląskich. W pięknej dolinie Wiercicy zapragnął mieć Zakład dla Chroników i w tym celu z jego inspiracji zaprojektowano studnię wierconą (głębinową) jako ujęcie wody pitnej dla tego zakładu. Wykonano ją więc w 1969 r. do głębokości 80 m, no i… na tym się skończyło, jakkolwiek wyniki uzyskano świetne: woda okazała się wyśmienita, a pod względem wydajności mogłaby zaopatrzyć w wodę nawet miasto średniej wielkości i to bez uszczerbku dla środowiska, a szczególnie źródeł Zygmunta i Elżbiety oraz lasów rezerwatu Parkowe. A najśmieszniejsze (a może i najsmutniejsze z powodu permanentnego marnotrawstwa) jest to, że owa studnia istnieje do dzisiaj, zapomniana, osamotniona, ale w każdej chwili gotowa do działania!
Płytka, pojedyncza studnia głębinowa to nie kopalniane monstrum wszystko i wszystkich pożerające. Kto więc marzy o tym, aby w okolicach Myszkowa powstało zagłębie miedziowo-molibdenowo-wolframowe z całym jego chaosem antyekologicznym, brakiem wody w studniach głębinowych a nawet gospodarskich oraz przywozem jej w beczkowozach (tak, jak to miało miejsce w znacznym nam zagłębiu rudzianym), a także zaśmieceniem okolicy odpadami pokopalnianymi – jest po prostu zwykłym wrogiem przyrody i człowieka oraz zapomniał, że w pobliżu Myszkowa znajduje się jeden z najcenniejszych obszarów chronionych w Polsce – Jurajski Park Krajobrazowy!
Górnictwo przyszłości
Zostawmy więc to potencjalne bogactwo mineralne następnym pokoleniom, gdzie zapewne górnictwo nie będzie się kojarzyło z zagrożeniem ekologicznym, bowiem już w 1976 r. na IX Światowym Kongresie Górniczym w Dusseldorfie rozważana była górnicza problematyka ochrony środowiska w różnych aspektach, m.in. ochrony zasobów złóż surowców mineralnych, ekologicznych i zagadnień technicznych. W tym ostatnim punkcie zwrócono uwagę, że ochrona środowiska przyrodniczego powinna być również realizowana poprzez koncentrację produkcji górniczej w czasie i przestrzeni. To pierwsze osiągalne jest dzięki stosowaniu nowych technologii, jak: rozdrabnianie rud siarczkowych w złożu za pomocą… wybuchów nuklearnych małej mocy, a następnie ługowanie kwasem lub metodami bakteryjnymi. Natomiast maksymalną koncentrację w przestrzeni można uzyskać – jak twierdzono na konferencji – w wyniku jednoczesnego umieszczenia zakładów wydobywczych i przeróbczych pod ziemią.
Jeżeli takie nowoczesne podejście do problemów górniczych rozważano 25 lat temu, to sądzę, że już gdzieś na świecie zaczęto je stosować. Poczekajmy więc, może i do nas dotrą te metody, a wówczas – kto wie? – Myszków doczeka się swoich złotych miedziowo-molibdenowo-wolframowych czasów! Ale tymczasem, może zupełnie niespodziewanie zostanie ośrodkiem uzdrowiskowym?
Narodziny nowej nauki – Sozologii
Na zakończenie nie mogę sobie odmówić przyjemności zacytowania interesującego fragmentu z artykułu 1/prof. Walerego Goetla (1889 – 1972), geologa i znanego działacza ochrony przyrody, na temat powstania nauki nazwanej przez niego sozologią 2/: “W czasie II wojny światowej, kiedy nauka polska musiała zejść do podziemia, utworzył się zalążek drugiego wielkiego działu ochrony przyrody nieożywionej. Miałem sposobność być świadkiem tego niepospolitego wydarzenia. W trzecim roku wojny udałem się do Warszawy, aby tam odwiedzić profesora Akademii Górniczej, znakomitego geologa K. Bohdanowicza. W drzwiach mieszkania przy ul. Noakowskiego przywitał mnie profesor w płaszczu i czapce. Nie dziwiłem się temu, gdyż kamienica była w znacznej części zburzona przez hitlerowskich najeźdźców i centralne ogrzewanie nie działało.
Rozpoczęła się nasza rozmowa w zawalonym książkami pokoju, w którego środku stał żelazny piecyk; przy piecyku siedział Bohdanowicz i dokładał grudki węgla i szczypki drzewa. Kiedy zapytałem profesora nad czym teraz pracuje, powiedział mi: “Piszę teraz największą książkę mojego życia, której dałem nazwę “Surowce mineralne świata”. W książce tej zawarłem całą sumę doświadczeń zebranych w podróżach. I im więcej się zagłębiam w ten problem, tym bardziej niepokoi mnie fakt beztroskiej i marnotrawnej, a wzrastającej gwałtownie eksploatacji. A przecież surowce mineralne są w praktyce ludzkiej licząc nieodnawialne”.
Lata powojenne, w których eksploatacja surowców mineralnych zaczęła gwałtownie wzrastać, dały mi poznać, że w wywodach Bohdanowicza mieściły się narodziny problemu ochrony zasobów wody, powietrza, gleby, świata roślin i zwierząt, krajobrazu i zdrowia człowieka, urósł problem ochrony i właściwego użytkowania surowców mineralnych do znaczenia jednego z podstawowych zagadnień, od któ-
rych rozwiązania zależy przyszłość ludzkości”.
I niech cytat ten wyjęty z artykułu wybitnego uczonego, będzie najlepszą puentą niniejszych rozważań, wspomnień i dywagacji.
1/ – W. Goetel “Nauki geologiczne a ochrona przyrody (Przegląd, geol. nr 7 1970).
2/ – Sozologia – nauka zajmująca się problemami ochrony zasobów przyrody i zapewnienia trwałości ich użytkowania; termin wprowadzony w 1965 r. przez W. Goetla (wg Encyklopedii Popularnej PWN, 1980).
ZBIGNIEW ZADRUSKI