W tym roku Jerzy Klimczak obchodzi 15-lecie pracy twórczej. Dwie wystawy, które niedawno miały otwarcie: jego indywidualna w Regionalnym Ośrodku Kultury w Częstochowie prac oraz zbiorowa „Grupy Werniks” w Filharmonii Częstochowskiej – są swoistym wstępem do obchodu jubileuszu artystycznego.
W ROK-u Klimczak pokazał ponad trzydzieści swoich prac, ekspozycja miała charakter przekrojowy. Druga wystawa, we foyer Filharmonii Częstochowskiej, jest dostępna do 21 kwietnia 2017 roku, i prezentuje prace Jerzego Klimczaka (z jednej strony) oraz dzieła osiemnastu członków grupy „Werniks”, którą artysta prowadzi od kilku lat. – Każdy wystawił tu pracę, którą uznał za najlepszą i którą chciałby się pochwalić. Są tu prace wykonane techniką olejną i akrylem oraz rzeźby – mówi Klimczak.
Malarstwo stało się pasją artysty w przełomowym etapie jego życia. Pierwsze kroki na tym polu nie były łatwe. – Profesor Leon Maciej, gdy zobaczył mój pierwszy obrazek, stwierdził, że nic ze mnie nie będzie. Ale jego opinię potraktowałem jako wypowiedź fachowca. Nie zraziłem się, tym bardziej, że malarstwo zawsze grało mi w duszy. Zaczynałem trzydzieści lat temu, ale obowiązki rodzicielskie odsunęły zainteresowanie na dalszy tor. Gdy przyszedł moment powróciłem do pasji. W między czasie poszerzyłem wiedzę i zwiększyć możliwości warsztatowe. Na Akademii im. Jana Długosza ukończyłem kierunek malarstwa sztalugowego u prof. Jarzębskiego oraz rysunek u prof. Włodzimierza Kuleja, ale pod okiem Dariusza Słoty. Stałem się nauczycielem. Staram się każdemu pomagać i podpowiadać, że trzeba iść własną ścieżką”
Punktem docelowym drogi Jerzego Klimczaka okazała się abstrakcja. – Osobie nie wtajemniczonej abstrakcja wydaje się czymś prostym, ale jest to styl wymagający znawstwa i wyczucia materii. Dobra abstrakcja zatrzymuje widza, pozwała mu włączyć swoje wyobrażenia do analizy obrazu – stwierdza Klimczak.
URSZULA GIŻYŃSKA