Marian Maślanka (prezes Radsona Malmy Włókniarza Częstochowa):
Żużlowcy częstochowskiego Radsona Malmy Włókniarza utrzymali się w ekstralidze. W ostatnim spotkaniu podopieczni Czesława Czernickiego pokonali 59:31 ZKŻ-et Polmos Zielona Góra. I to właśnie zielonogórzanie muszą opuścić szeregi najlepszych zespołów żużlowych naszego kraju.
Po najważniejszym pojedynku sezonu, pod Jasną Górą wszyscy głęboko odetchnęli – kibice, zawodnicy a przede wszystkim działacze, którzy wykonywali nadludzkie wysiłki, aby na konfrontację z ZKŻ-tem Polmosem ściągnąć asa atutowego, Australijczyka Ryana Sullivana. Udało się. Sullivan przyjechał, poprowadził swój zespół do zwycięstwa i podpisał kontrakt z Radsonem Malma Włókniarzem na nastepny sezon.
Nic więc dziwnego, że – choć zmęczony – prezes Marian Maślanka był po tym wydarzeniu cały w skowronkach. Na początku rozgrywek obiecywał, że drużyna nie wypadnie z grona najlepszych i słowa dotrzymał.
– Co pan czuje po zakończeniu sezonu?
– Przede wszystkim wielką radość i ulgę. Przypominam bowiem sobie, co się działo po pierwszym nieudanym dla nas spotkaniu. Były wyzwiska padające pod naszym adresem, złorzeczenie: co wy zrobiliście z tym klubem, co zrobiliście ze składem. Atakowano nas publicznie w prasie, wszędzie. Dziś możemy podnieść głowę do góry i powiedzieć, że my na tym wszystkim trochę się znamy. Mieliśmy młody zespół, który nie kosztował Bóg wie ile. Świetnym posunięciem okazało się zakontraktowanie Ryana Sullivana. To była prawdziwa rewelacja rozgrywek, strzał w dziesiątkę.
– Skoro o “strzelaniu” mowa. Zdarzały się wam także mniej udane posunięcia kadrowe.
– Nie przeczę, że na paru zawodnikach się zawiedliśmy. Najboleśniej na Bartłomieju Bardeckim. On oraz Adam Skórnicki nie wykorzystali szansy, którą im daliśmy, dlatego musieliśmy się z nimi pożegnać. Co do startów Słoweńca Mateja Ferjana, też mamy sporo uwag. To nie jest jeszcze żużlowiec, na którego można postawić. Raz jedzie fatalnie, raz bardzo dobrze. Ma jednak bardzo dobry sprzęt, co braliśmy pod uwagę, gdy podpisywaliśmy z nim kontrakt. Z pewnością musi się jeszcze sporo uczyć.
– Myślicie już o przyszłorocznym sezonie?
– Myślimy, choć na razie musimy odpocząć, odetchnąć, przemyśleć pewne sprawy, bo dokończyliśmy rozgrywki praktycznie rzutem na taśmę. Ucierpiały na tym przede wszystkim nasze rodziny, nasi pracodawcy, którzy musieli wykazać sporo cierpliwości, aby tolerować te nasze żużlowe hobby.
– Przemyśleć pewne sprawy?
– Tak, bo nie ukrywam, że ja czuję się mocno zmęczony pracą w tym klubie. Moi najbliżsi współpracownicy także. Zobaczymy, jak potoczą się wypadki, w każdym razie na przyszłoroczny sezon patrzę bardzo optymistycznie.
– Będą jakieś wzmocnienia kadry zawodniczej?
– Niewielkie. Wreszcie chcielibyśmy sfinalizować sprawę przyznania polskiego obywatelstwa dla Norwega Rune Holty. Wszystko bardzo przeciągnęło się w czasie, ale żywimy nadzieję, że uda się doprowadzić tę sprawę do szczęśliwego finału. Może być tak, że na Holcie zakończymy nasze transfery.
– Z Polakiem Rune Holtą “siła ognia” częstochowian nieporównywalnie wzrośnie.
– Też nam się tak wydaje. Stąd mierzyć powinniśmy znacznie wyżej niż w tym roku. Uważam, że powinniśmy znaleźć się w pierwszej czwórce.
– Sporo mówi się o zmianach regulaminowych w naszym żużlu. Co pan o tym sądzi?
– Rzeczywiście. Najbardziej gorącym tematem są starty obcokrajowców. Może się okazać, że w naszej lidze będzie mógł jeździć tylko jeden zawodnik zagraniczny. Z naszego punktu widzenia nie mamy się czym przejmować, bo akurat w tym temacie jest wszystko jasne. Kontrakt z Radsonem Malmą Włókniarzem podpisał Ryana Sullivan i nie mamy powodów do narzekań.
– Coraz bardziej kurczy się rynek sponsorów. Czy Radson w dalszym ciągu wspierać będzie częstochowski żużel?
– Akurat dzień przez meczem z Zieloną Górą spotkałem się z kierownictwem tej firmy i myślę, że nie ma powodów do niepokoju. Żużel ma bardzo dobry oddźwięk i w Radsonie są zadowoleni, że wykonaliśmy założony plan. Zobaczymy, może będzie jeszcze jeden sponsor, no chyba że Radson pójdzie na całość i zwiążemy się z nim jeszcze mocniej niż to bywało w poprzednich latach.
– Czy menedżer Czesław Czernicki pozostanie osobą bezpośrednio odpowiedzialną za wyniki zespołu?
– Ciągle mnie o to ktoś pyta. Na razie nic na ten temat nie mogę powiedzieć. Jesteśmy przed rozmowami, które rozstrzygną o wielu sprawach, między innymi o przyszłości Czernickiego.
– Dziękuję za rozmowę.
ANDRZEJ ZAGUŁA