Pożegnanie z teatrzykiem?
Częstochowski teatrzyk lalek “Kleks” musi opuścić siedzibę filharmonii – tak zadecydowała dyrekcja filharmonii i gestor obiektu, Zarząd Miasta Częstochowy. Choć był on jedyną stacjonarną rozrywką z prawdziwego zdarzenia dla najmłodszych mieszkańców, nie miało to żadnego znaczenia.
Teatr Lalki i Aktora powstał 9 lat temu z inicjatywy częstochowskiego aktora. W budynku filharmonii wygospodarowano niewykorzystywane dotąd pomieszczenia, w których bardzo szybko zadomowiły się kukiełki. – Zrobiłem wszystko, by zarówno scena, jak i miejsca dla widzów świadczyły o profesjonalizmie teatru. Remont pomieszczeń wykonałem na własny koszt – mówi Grzegorz Lewandowski. “Czerwony kapturek”, “Jaś i Małgosia”, “Kot w butach” i wiele innych bajek oklaskiwały dzieci z przedszkoli i młodszych klas szkół podstawowych. Zorganizowane grupy maluchów przychodziły na przedstawienia przez cały tydzień. Ale nie tylko najmłodsi. Aktorów i ich pacynki podziwiała również dorosła publiczność. Rodzice i dziadkowie chętnie uczestniczyli w otwartych spektaklach wystawianych w każdą niedzielę. – Uwielbiam teatr lalek, zwłaszcza, że naprawdę widać wkład pracy wniesiony przez aktorów. To cudowne przeżycie – mówi Agnieszka Chrapoń, jedna z babć. 15 premier, coroczny Ogólnopolski Festiwal Teatrów Lalek i nade wszystko uśmiech dzieci, to osiągnięcia częstochowskiego, czteroosobowego zespołu lalkowego. Czarne chmury nad “Kleksem” zawisły w grudniu, gdy Zarząd Miasta zaaprobował decyzję dyrekcji filharmonii o wymówieniu lokalu. – To nie my wypowiedzieliśmy umowę z “Kleksem”, tylko filharmonia – mówi Ireneusz Kozera, naczelnik Wydziału Kultury Urzędu Miasta Częstochowy. Budynek przeznaczony do krzewienia sztuki muzycznej należy do gminy, choć powierzony został opiece filharmonii. Z pewnością gestor obiektu mógłby stanąć w obronie teatrzyku. – Decyzję podjęto za moimi plecami, nawet nie otrzymałem żadnej alternatywy przeniesienia. Wiem jedynie, że musimy się wynieść do końca marca – mówi Grzegorz Lewandowski. Na posiedzeniu komisji kultury przed kilkoma tygodniami wyrażono aprobatę utrzymania teatrzyku. Członkowie nie wykazali jednak zaangażowania i nic nie zrobili. – Zdaję sobie sprawę, że dyrekcja filharmonii naciskała na władze miasta, ale skoro w ciągu roku kilka tysięcy dzieci uczestniczyło w 150 przedstawieniach, to znaczy, że jest zapotrzebowanie – mówi Grzegorz Lewandowski. Teatrzyk nie otrzymywał z kasy miasta żadnych dotacji, a mimo to był niewygodny. – Pan Lewandowski prowadzi normalną działalność gospodarczą, nie podlegającą wydziałowi kultury – mówi naczelnik Wydziału Kultury Ireneusz Kozera. – Zupełnie nie rozumiem, jak można było tak postąpić. To miejsce jest czymś wyjątkowym dla dzieci – mówi Agnieszka Chrapoń. Likwidacją ostatniego źródła kultury dla najmłodszych nie przejął się Zarząd Miasta. Pozamykano kluby sportowe, domy kultury zamieniono na “biznesy”, nie dając młodym ludziom nic w zamian. Kształtowanie niedojrzałej osobowości dziecka leży w gestii opiekunów, tyczy się to także przedstawicieli woli mieszkańców, jakim jest Zarząd Miasta. – Teatr wprowadzono do filharmonii odgórnie. Nigdy nie mieliśmy z “Kleksem” umowy o najem lokalu. Ponieważ mamy za mało pomieszczeń dążymy do odebrania tego co nam się prawnie należy – powiedział Leszek Hadrian, dyrektor Filharmonii Częstochowskiej. Teatrzyk przez 9 lat nie tylko nie mógł liczyć na pomoc ze strony miasta, ale wręcz uniemożliwiano jego działalność. Teraz, druzgocąca decyzja definitywnie “rozwiązuje” problem.
RENATA KLUCZNA