W niniejszym tekście nie będę ustosunkowywał się do Ustawy o przekazywaniu gruntów do zalesiania i warunków, które należy spełnić, aby zgodnie z prawem mogła powstać nowa powierzchnia zalesiona. Jest to ustawa, gdzie można by w pewnym zakresie powiedzieć, że sabotuje ideę i program zalesiania terenów nie używanych dziś rolniczo.
W niniejszym tekście nie będę ustosunkowywał się do Ustawy o przekazywaniu gruntów do zalesiania i warunków, które należy spełnić, aby zgodnie z prawem mogła powstać nowa powierzchnia zalesiona. Jest to ustawa, gdzie można by w pewnym zakresie powiedzieć, że sabotuje ideę i program zalesiania terenów nie używanych dziś rolniczo.
Wymienię jednak niektóre ograniczające czynniki jak: zmieszczenie się w rocznym limicie zalesień, wyrażenie zgody przez wójta i starostę, zalesienia na gruntach klasy VI i V, i zgodność z planem zalesienia gminy. Ten przedostatni wymóg jest chyba najmniej istotny, bo wiadomo, że rolnicy nie będą sadzić lasu na glebie wyższych klas (I – IV). Dodać trzeba jeszcze i te utrudnienia w postaci inwentaryzacji istniejących lasów, planu urządzeniowego lasu i posiadania odpowiednich map geodezyjnych danych terenów.
Nikt nie neguje do końca konieczności posiadania ww. dokumentów, ale by spełnić te warunki upłynie sporo czasu, a jego nie starcza. Przyroda nie lubi próżni i w miejsce pozostawionych, nie uprawianych pól, głównie klasy VI, następuje samoczynne przypadkowe “zalesianie” przede wszystkim przy pomocy wiatru, częściowo przez ptaki i inne czynniki przenoszące nasiona. Powstają samosiewy głównie brzozy brodawkowej, która w 90% zajmuje powierzchnię, a sporadycznie tylko spotkać można sosnę pospolitą, wierzbę iwę, dęba szypułkowatego, a z krzewów żarnowiec miotlasty i jałowiec pospolity.
Taki skład gatunkowy i procentowy udział poszczególnych drzew w całości nie można nazywać lasem i traktować jako samoczynne jego odnowienie. Z takich samosiewów powstałych na szachownicy danej powierzchni, gdzie występują na przemian kwadraty i pasy gruntów użytkowanych jeszcze rolniczo i pasy samosiewów brzozy, długo jeszcze nie powstanie las z prawdziwego zdarzenia. Z każdym rokiem takich powierzchni “zalesionych” przybywa. Znam miejscowości, w których pozostawione ugory, nieużytki i samosiewy brzozy stanowią jedną czwartą powierzchni pól danych wsi.
Podam przykład ze wsi Władysławów gm. Miedźno, gdzie rolnik Henryk S. uprawiał do niedawna 5-hektarowe gospodarstwo, które obecnie leży całkowicie odłogiem, gdzie rosną sporadycznie brzozy i chwasty. Takich gospodarstw jest niestety w tej wsi bardzo dużo i nie tylko w tej gminie. Co można i należy zrobić w tej sytuacji? Polska nie może pozwolić sobie na takie marnotrawstwo gruntów, tym bardziej, że wiele państw wyprzedza nas pod względem lesistości i to lasami racjonalnie prowadzonymi. Wiadomo, że o wszystkim decydują pieniądze, a tych nie ma w dostatecznej ilości w tej dziedzinie gospodarki (jak zresztą w wielu innych). Myślę, że należałoby ograniczyć w prawie czynniki utrudniające normalny proces zalesiania ugorów i nieużytków przez samych rolników, a także zachęcić służby leśne do zwiększonej produkcji materiału sadzeniowego takich gatunków jak: sosna pospolita, dąb szypułkowy i czerwony, świerk, modrzew, na potrzeby powierzchni do zalesienia, oraz objąć fachowym nadzorem zalesienia sporadycznie jeszcze prowadzone przez rolników i czasem przez młodzież szkolną. Po drugie, nie wiem czy istnieje możliwość wykorzystania do prac zalesieniowych ludzi odbywających karę aresztu i ludzi będących na zasiłkach dla bezrobotnych.
Jeżeli ktoś pobiera przez pół roku zasiłek nie pracując zawodowo, to może mógłby chociaż w części odpracować pobierane kwoty ze środków budżetu państwa, które pochodzą zresztą z naszych podatków. Na pewno nie jest to sprawa prosta, ale należałoby się nad nią poważnie zastanowić, przemyśleć i podjąć decyzję. Nie powinno być problemem fachowe zalesienie kilku hektarów ugorów rocznie na wsi i w ten sposób nie wzrastałby powierzchnia nieużytków, a jeżeli kiedyś rolnik otrzyma jakiś ekwiwalent za nieużytkowany rolniczo hektar ziemi, las z każdym rokiem stanie się starszy i cenniejszy.
A wracając jeszcze do wspomnianej ustawy o lasach, to rolnik obecnie może bez wszystkich ograniczeń, na własny koszt zakładać małe plantacje drzew z gatunków szybko rosnących, gdzie wymieniono również brzozę. Tylko należy rozróżnić fachowo założoną plantację brzozy od powierzchni pokrytej nalotem tego gatunku. Brzoza, i owszem, wyhodowana we właściwych warunkach jest cennym gatunkiem i służy do wyrobu sklejki, mebli, rękojeści do różnych narzędzi, ale wyrosła w nadmiernym zagęszczeniu (z nalotów) lub pojedynczo nadaje się w zasadzie na opał, bo jest drzewem wysokokalorycznym.
Na zakończenie pragnę przypomnieć, że temat zalesiania ugorów i nieużytków nie jest czymś nowym w historii zalesiania kraju. W ostatnich dekadach ubiegłego wieku zalesiano tysiące hektarów nieużytków, gdzie do akcji tej włączała się bardzo aktywnie młodzież ze szkolnych kół Ligi Ochrony Przyrody i w ogóle młodzież, organizacje wiejskie – straż pożarna, członkowie kółek rolniczych i pracowali też więźniowie, wszystko to przy pełnej akceptacji i fachowej pomocy i nadzoru ze strony ofiarnej służby leśnej.
Tych odłogów i nieużytków było wprawdzie nieporównywalnie mniej, ale też warunki i postęp techniczny w tym zakresie obecnie daleko wybiegł do przodu, a ponadto jest rzesza ludzi bez żadnej pracy.
Franciszek Kasprzak