To, co wydarzyło się w połowie lat 90-tych w branży ubezpieczeniowej zaskoczyło nawet zagranicznych znawców tematu. Ponad 80 mniejszych i większych towarzystw ubezpieczeniowych o różnorodnych profilach – począwszy od ubezpieczeń majątkowych, po zdrowotne, na emerytalnych skończywszy – ubezpieczyło w bardzo krótkim czasie około 20 milionów Polaków.
To, co wydarzyło się w połowie lat 90-tych w branży ubezpieczeniowej zaskoczyło nawet zagranicznych znawców tematu. Ponad 80 mniejszych i większych towarzystw ubezpieczeniowych o różnorodnych profilach – począwszy od ubezpieczeń majątkowych, po zdrowotne, na emerytalnych skończywszy – ubezpieczyło w bardzo krótkim czasie około 20 milionów Polaków.
Przeważająca większość firm ubezpieczeniowych przyszła do Polski z zewnątrz. Wiele firm ubezpieczeniowych, jak szybko weszło na polski rynek, tak szybko się wycofało. Nie z powodu braku doświadczenia, zważywszy, że w krajach zachodnich systemy ubezpieczeń testowane są od co najmniej 50 lat. W Polsce jednak i ludzie, i sam rynek okazali się nieprzewidywalni, nawet dla najlepszych i największych towarzystw.
Smutna rzeczywistość
Obecnie na rynku polskim działa blisko 60 firm ubezpieczeniowych, których klientami jest prawie połowa Polaków. Jak potwierdza kierownictwo każdej z firm, około 15 proc. rocznie wcześniej ubezpieczonych ludzi rezygnuje, najczęściej z powodów finansowych. Przyrost natomiast jest stosunkowo niewielki. Działające w Polsce towarzystwa notują znacznie większy spadek w zakresie nowych umów. Poważnym elementem zniechęcającym Polaków do ubezpieczeń są nieczytelne dla przeciętnego człowieka zasady. Jeśli kiedyś, przed zawarciem umowy przedstawiciel firmy ubezpieczeniowej zapewniał, że wpłacone pieniądze będzie można w całości w każdej chwili wyciągnąć tak, jakby były na książeczce oszczędnościowej, a dziś już się tego nie mówi, to znaczy, że zaistniały zmiany formy ubezpieczeń? Otóż, nie. Tylko w niektórych produktach, czyli polisach istnieją takie możliwości. Tak było zawsze. Błąd tkwił w przekazie informacji między agentem a klientem. Ale czegoż można się spodziewać, skoro przedstawiciele firm ubezpieczeniowych łapali przypadkowych ludzi z ulicy. Stałym elementem krajobrazu przed bankiem wypłacającym zasiłki dla bezrobotnych był tłum agentów ubezpieczeniowych, którzy za 10 czy 20 złotych ubezpieczali wszystkich. Pojawiały się sytuacje, w których jeden obywatel był ubezpieczony w kilku, a nawet w kilkunastu towarzystwach. Czasami zdarzało się, że sam ubezpieczony o tym nie wiedział, bo przechodzący z firmy do firmy agenci zabierali swoich klientów, dysponując przecież ich szczegółowymi danymi. Tak zwana sprzedaż w systemie choinkowym, polegała na tym, że ja ubezpieczę ciebie, ty kogoś innego, a ten następnych kilka osób, tworząc monstrualne stopnie wtajemniczenia i oczywiście prowizji. Nauczone przykrym doświadczeniem, niestety – nieuczciwości swoich pracowników firmy ubezpieczeniowe dzisiaj całkowicie zmieniły kryteria pracy swoich agentów.
Kto jest winien?
Zdaniem specjalistów ubezpieczeniowych poważnym błędem większości klientów, tak kiedyś, jak i teraz jest to, że tylko 2 proc. ludzi czyta umowę ubezpieczeniową przed jej podpisaniem. Stąd w chwili, gdy klient nie miał już pieniędzy na życie i przypomniał sobie o polisie, z której mógłby w trudnej sytuacji finansowej skorzystać dowiadywał się w siedzibie towarzystwa, o tak zwanym współczynniku wartości wykupu polisy. Innymi słowy, nie dostawał tego co wpłacił. Rozżalony, czuł się oszukany przez towarzystwo, które z kolei tłumaczyło się taką, a nie inną umową. Tak więc, po części sami odpowiedzialni jesteśmy za złą lokatę naszych pieniędzy. Oczywiści polemizowanie, czy polisa np. na życie jest potrzebna czy nie jest stratą czasu, bo każdy rozsądny człowiek przyzna, że jest konieczna, ale tylko pod warunkiem, że nas na to stać. Oferty towarzystw ubezpieczeniowych zakładają dziś łączenie wielu produktów, np. zdrowotno – emerytalno – życiowych, byleby tylko skusić klienta.
Niezmienny jednak pozostaje fakt, że zawsze przed podpisaniem nawet najkorzystniejszej z punktu widzenia agenta umowy należy ją bardzo dokładnie przeczytać i skonsultować ze specjalistami z innych towarzystw.
Analitycy rynku ubezpieczeń zgodnym chórem potwierdzają zastój, a nawet powolny upadek imperium ubezpieczeniowego w Polsce. I nie tylko dlatego, że nie przybywa nowych klientów, ale przede wszystkim dlatego, że wieloletni masowo rezygnują. Pozostaną więc najsilniejsze i najlepiej działające firmy ubezpieczeniowe. Czy będzie lepiej dla nas, przyszłych klientów?
RENATA KLUCZNA