Kierowca tira wjechał 15 czerwca wieczorem na DK1 pod prąd i staranował ponad 10 aut. Był pijany. Z ostatniej chwili: był pod silnym wpływem silnych środków odurzających.
Policjanci z częstochowskiej drogówki zatrzymali wczoraj 34-letniego kierowcę tira, który przejechał kilka kilometrów krajową jedynką pod prąd. Kilka godzin trwało usuwanie skutków katastrofy w ruchu lądowym, do której doprowadził kierujący zespołem pojazdów. Mieszkaniec Ciechanowa jechał rozpędzony taranując 13 samochodów poruszających się w kierunku Warszawy. Badania wykazały, że znajdował się pod wpływem środków odurzających. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Wczoraj po godzinie 21.00 kierujący zespołem pojazdów (ciągnikiem siodłowym z naczepą) jechał po trasie DK-1 w Częstochowie pod prąd. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że mógł on nieprawidłowo wjechać na trasę na skrzyżowaniu al. Wojska Polskiego z ul. Rejtana. Niebezpieczną jazdę kontynuował do ul. Rakowskiej, taranując po drodze pojazdy prawidłowo poruszające się w kierunku Warszawy. Zatrzymał się przed skrzyżowaniem z ul. Bugajską. W wyniku tego zdarzenia uszkodzonych zostało 11 pojazdów osobowych i 2 ciężarowe. Jedna osoba trafiła do szpitala. Pomimo negatywnego wyniku badania na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, policjanci przypuszczali, że kierowca może znajdować się pod wpływem działania narkotyków, ponieważ był silnie pobudzony, a jego wypowiedzi były nielogiczne. Wstępne badania potwierdziły, że 34-latek znajdował się pod wpływem amfetaminy. Teraz za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym grozi mu do 10 lat więzienia. Policja pod nadzorem prokuratury prowadzi dalsze czynności w tej sprawie.
UG